ŁKS Łódź - Śląsk Wrocław 1:2
Początek meczu w Łodzi przebiegał pod dyktando ŁKS-u. Śląsk Wrocław w swoim stylu lekko się cofnął i nastawił na wyprowadzanie szybkich ataków. To jednak łodzianie mieli dwie niezłe okazje po akcjach oskrzydlających, ale zarówno Engjell Hoti jak i Husein Balic nie trafili w światło bramki.
Zrobił to - i to skutecznie - Nahuel Leiva pod koniec pierwszej połowy. Koncertowo wyprowadzony kontratak zakończył się wyłożeniem piłki przez Erika Expósito do idealnie wchodzącego w tempo Nahuela i wrocławianie cieszyli się z gola. Piłka wylądowała na środku boiska, ale sędzia Karol Arys został wezwany przez sędziów VAR do monitora. Okazało się, że kontra rozpoczęła się od faulu Łukasza Bejgera na Kamilu Dankowskim i bramka została anulowana. Na przerwę oba zespoły schodziły przy bezbramkowym remisie.
Drugie 45 min rozpoczęło się od mocnego strzału Mateusza Żukowskiego zza pola karnego, ale na posterunku był bramkarz ŁKS-u Aleksander Bobek. W odpowiedzi gospodarze przeprowadzili akcję, w której wywalczyli bardzo kontrowersyjnego karnego. Simeon Petrov będąc w kontakcie z Michałem Mokrzyckim, dostał piłką w rękę. Pomocnik ŁKS-u wręcz go nastrzelił i Bułgar nie był w stanie w żaden sposób zareagować, ale miał dość wysoko uniesioną rękę, dlatego arbiter wskazał na "wapno".
To nie była zero-jedynkowa sytuacja, wrocławianie głośno protestowali, a siedzący na wozie VAR Paweł Raczkowski zasugerował głównemu sędziemu, że powinien zobaczyć tę akcję raz jeszcze na monitorze. Przypomnijmy: jeśli sędzia jest wzywany do ekranu, to znaczy, że wzywający go dostrzegli ewidentny błąd (inaczej interweniować nie mogą). Arys oglądał powtórki, oglądał, aż w końcu postanowił decyzji nie zmieniać. Karnego na gola zamienił Dani Ramirez.
Śląsk potrzebował "gonga" żeby zacząć grać jak na zespół z czołówki przystało. Zdominował ŁKS, grał szybko, często na jednen kontakt i w 71. min wyrównał. Drugi raz z rzędu gola strzelił Jehor Macenko, co ciekawe drugi raz strzałem tzw. szczupakiem.
Śląsk poszedł za ciosem i w pięć minut później objął prowadzenie. Po zmieszaniu w polu karnym gospodarzy akcję przeprowadzili dwaj rezerwowi: Jakub Jezierski zgrał piłkę głową do Piotra Samca-Talara, a ten intuicyjnym strzałem piętą pokonał Bobka. Sektor gości wpadł w szał radości.
Nie był to koniec emocji w tym spotkaniu. Znów zadbał o to sędzia Arys, który w 82 min wręczył Macence drugą żółtą kartę. Trudno powiedzieć za co, bo członek olimpijskiej kadry Ukrainy ledwie dotknął rywala i samo odgwizdanie faulu było mocno wątpliwe, a co dopiero druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka.
W czwartej minucie doliczonego czasu gry ŁKS miał jeszcze jedną 100 proc. okazję, ale Rafał Leszczyński złapał piłkę i uratował trzy punkty dla Śląska. WKS odnosi trzecie zwycięstwo w 2024 roku i pozostaje w grze o europejskie puchary.
Skrót meczu ŁKS Łódź - Śląsk Wrocław
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?