Rolnicy w całej Wielkopolsce załamują ręce z powodu suszy. Są jednak uprawy, którym upały sprzyjają. Lawenda znosi nawet najcięższe warunki, a za brak wody odwdzięcza się większą ilością olejku eterycznego, co cieszy właścicieli. Pod Poznaniem znajduje się wielkopolska Prowansja. To pole lawendy Pauliny i Bartka Michalskich, nazywane Lawendowymi Zdrojami.
Czytaj dalej --->
Uprawiają lawendę, ręcznie ją ścinają, suszą na poddaszu i samodzielnie wytwarzają z niej naturalne produkty. W Pakszynie pod Poznaniem rośnie największe w Wielkopolsce pole lawendy lekarskiej, które urosło do rangi małej, polskiej Prowansji. Poza tą, w regionie znajdują się jeszcze cztery inne uprawy lawendy.
Czytaj dalej --->
Siedem lat temu Państwo Michalscy zdecydowali się na swoim polu uprawiać zioła. Po wielu analizach, wybór padł na lawendę lekarską. Był to strzał w dziesiątkę. Na 1 ha pola w Pakszynie rośnie kilkanaście rzędów fioletowych kwiatów. - Po odziedziczeniu gospodarstwa po wujostwie chcieliśmy zacząć uprawiać roślinę, która nie będzie wymagała dużego nakładu pracy. Szybko okazało się, że taka roślina nie istnieje, ale lawenda jest wyjątkowo wdzięczna w uprawie, może przetrwać niedobory wody - mówi Paulina Michalska, właścicielka Lawendowych Zdrojów.
Czytaj dalej --->
Mało wymagająca uprawa?
Sama lawenda, kojarzona raczej z Francją, nie jest najtańszą rośliną. Dlatego Państwo Michalscy zdecydowali się zamiast sadzonek kupić nasiona. Te z kolei są trudno dostępne, ale udało się je zdobyć w Instytucie Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich w Poznaniu. Co ciekawe, na polu w Pakszynie rośnie kilka zmieszanych odmian lawendy lekarskiej, a nie lawendyny, którą zwykle widzimy na polach w Prowansji. Czym różnią się obie rośliny? Lawenda lekarska ma nieco niższe krzewy, ale więcej właściwości zdrowotnych.
Czytaj dalej --->