Jak zmieniły się biżuteryjne trendy i co się teraz nosi? Rozmowa z Tomaszem Osmanem, prezesem zarządu SAVICKI

Anna Moyseowicz
Tomasz Osman ma duże doświadczenie w strategiach online, które przyczyniły się do transformacji SAVICKI.
Tomasz Osman ma duże doświadczenie w strategiach online, które przyczyniły się do transformacji SAVICKI. fot. materiały prywatne
„Miałem swoją wizję i wiedziałem, że nie mogę iść na skróty” – mówi Tomasz Osman, prezes zarządu i współwłaściciel marki jubilerskiej SAVICKI. Współtworzy firmę, która rozwinęła się od małego zespołu do ogólnopolskiego brandu. W rozmowie z nami opowiedział zarówno o prowadzeniu biznesu, jak i o trendach w biżuterii.

Jak zaczęła się Pana przygoda z marką Savicki? 

Wszedłem do SAVICKI jako współwłaściciel w 2017 roku. Firma już działała, miała swoją historię, salony i klientów, ale brakowało jej kierunku, nowego impulsu. Od początku wiedziałem, że nie interesuje mnie rola cichego wspólnika. Nie jestem inwestorem, który przygląda się z boku i liczy słupki w Excelu. Jeśli mam się w coś angażować, to całym sobą. 

Razem ze wspólnikami mieliśmy wizję marki, która nie będzie próbować przypodobać się wszystkim, która nie będzie „jednym z wielu” jubilerów. Nie chcieliśmy grać według reguł rynku, tylko stworzyć własne. SAVICKI miał stać się marką z charakterem, własnym językiem, estetyką i odwagą w podejmowaniu decyzji. 

Nie szukaliśmy skrótów, nie interesowały nas hurtowe rabaty, sprzedaż na Allegro, ekspansja za wszelką cenę. Postawiliśmy na jakość doświadczenia – to, co niewidoczne na pierwszy rzut oka, ale zostaje w głowie i buduje emocjonalną więź z marką. Moim zadaniem było przestawić biznes na nowe tory i zbudować coś trwałego, a nie sezonowego. 

Co na początku było problemem, jakie miał Pan wątpliwości i co Pana motywowało? 

Największym wyzwaniem była odwaga, odwaga, by iść pod prąd rynku. Wszyscy mówili: „daj więcej promocji”, „wejdź na marketplace’y”, „wrzuć wszystko na Allegro”. A ja miałem swoją wizję i wiedziałem, że nie mogę iść na skróty. 

Oczywiście pojawiały się wątpliwości, czy klienci to zaakceptują, czy zespół podoła, czy w ogóle da się rozwijać, nie idąc na kompromisy? Ale motywacja była jasna i niepodważalna: albo stworzę markę, z której będę dumny, albo w ogóle się nie angażuję. 

Dalsza część materiału pod wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zdecydowaliśmy się na autorskie, odważne podejście i dziś widać, że to działa. Widać to w relacjach z klientami, w wynikach, w tym, że marka wyróżnia się na tle konkurencji. 

Jak wyglądał rozwój marki i jak się zmieniała? 

Zaczynaliśmy jako marka kojarzona głównie z pierścionkami zaręczynowymi i obrączkami. Dziś jesteśmy marką luksusu dostępnego cenowo, która wchodzi w segment biżuterii codziennej, z nowymi kolekcjami i nowym DNA. 

Zmienił się też sposób myślenia o sprzedaży. Nie jesteśmy w galeriach handlowych, bo nie chcemy przyciągać „przypadkowego klienta z ulicy”. Nie jesteśmy też na marketplace’ach, wolimy mniejszy zasięg, ale pełną kontrolę nad doświadczeniem klienta. 

Z małego zespołu stworzyliśmy firmę z ponad 200 pracownikami i sprzedażą na kilkunastu rynkach zagranicznych. 

Jakie były największe wyzwania, którym Pan musiał stawić czoła? 

Pierwszym najtrudniejszym momentem była zmiana kultury organizacyjnej od środka, bo nie da się skalować firmy bez zmiany sposobu pracy, odpowiedzialności i myślenia zespołu. To oznaczało pożegnania, konflikty, przebudowę struktury. Drugim: odrzucanie szybkich efektów, takich jak sprzedaż na marketplace’ach, na rzecz spójnej, długofalowej strategii. To trudniejsze, ale daje skalę i jakość. 

Jak zmieniła się moda jubilerska w ostatnich latach? 

Kiedyś w jubilerstwie rządziły klasyki, brylanty, złoto, tradycyjne formy. Dziś klasyki wciąż mają swoje miejsce, ale klientki oczekują czegoś więcej, autentyczności, znaczenia, biżuterii, która opowiada ich historię. Szukają symboli i emocji; form, które pozwalają im wyrazić siebie.  

Coraz większą rolę odgrywa odpowiedzialność: zrównoważona produkcja, etyczne pochodzenie kamieni, laboratoryjne diamenty jako świadomy wybór. Moda jubilerska przestaje być dyktowana trendami, staje się osobistym językiem stylu i wartości. 

Jakie były priorytety klientek kiedyś, a jakie są dziś? 

Kiedyś klientki wybierały klasykę i bezpieczeństwo, kierowały się tym, „co wypada”. Dziś chcą czegoś, co naprawdę mówi o nich samych. Szukają biżuterii, która wyraża indywidualność, emocje, poczucie wyjątkowości. Coraz częściej pytają: „Co ta biżuteria mówi o mnie?” i „Czy to coś więcej niż zwykła błyskotka?”.  

Cena przestaje być decydująca, liczy się całe doświadczenie: sposób, w jaki zostały potraktowane, emocje, jakie towarzyszyły im przy wyborze, i to, jak marka zadbała o każdy detal, od pierwszego kroku w sklepie po eleganckie pudełko, które zabierają ze sobą. 

Jaka biżuteria jest teraz najmodniejsza i jakie będą trendy na jesień 2025? 

Obecnie króluje biżuteria codzienna, delikatna, warstwowa, noszona na co dzień, ale zawsze z klasą. Złoto wraca do łask, szczególnie w ciepłych odcieniach, które przyciągają spojrzenia.  

Jesienią 2025 największe znaczenie będą miały projekty personalizowane, inicjały, grawerunki, elementy, które mówią coś o właścicielce. Coraz częściej wybierane będą laboratoryjne kamienie, świadomie i etycznie pozyskiwane, a także eksperymentowanie z formą. Łączenie pereł ze złotem czy matowych i błyszczących faktur stanie się normą.  

Biżuteria przestaje być tylko dodatkiem, staje się wyrazem osobowości i częścią stylu życia. 

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie; Obserwuj StronaKobiet.pl!

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet