Do naszej redakcji napisał mieszkaniec Dobrodzienia (prosi o anonimowość), wstrząśnięty tą sytuacją. Wybrał się w czwartek wieczorem z żoną na spacer po mieście.
- Nagłe usłyszeliśmy błagające wołanie starszej, schorowanej kobiety o pomoc - opowiada mężczyzna. - Wołała: „Pomóżcie mi, jestem sama, męża rano zabrało pogotowie i do tej pory nikt z rodziny się nie pojawił. Nie zostawiajcie mnie samej!”.
Starsza pani ma już prawie 80 lat, jest mocno schorowana, wręcz niedołężna. Wymaga opieki, na co dzień zajmuje się nią właśnie mąż, który teraz sam zachorował i trafił do szpitala.
- Znamy ją, mieszka tutaj od urodzenia. W takim małym miasteczku, jak Dobrodzień, wszyscy się znają choćby z widzenia - dodaje mężczyzna. Staruszka prosiła, aby ją zawieźć do koleżanki, która się nią zaopiekuje.
- Byliśmy pieszo, dlatego wspólnie próbowaliśmy zatrzymać, przejeżdżające samochody z prośbą o podwiezienie starszej pani. Było to na drodze do centrum, miejsce było dobrze oświetlone lampą uliczną. W ciągu pół godziny przejechało tamtędy co najmniej kilkanaście samochodów. Nikt nie pomógł, mimo iż za szybą widziałem znajome twarze mieszkańców Dobrodzienia! Zwalniali, ale nie otwierając nawet szyby, zaraz odjeżdżali! - opowiada mieszkaniec Dobrodzienia.
- To był czwartek, święto Matki Boskiej Gromnicznej. Przypuszczam, że niektórzy śpieszyli się do kościoła i nie mieli czasu pomóc starszej pani... - dodaje mężczyzna.
W końcu mieszkaniec Dobrodzienia pobiegł do domu po samochód, a jego żona został przy schorowanej staruszce.
- Minęło kolejnych kilkanaście minut, byłem jeszcze w drodze, kiedy zadzwoniła żona, że w końcu ktoś się zatrzymał. Ale nikt miejscowy - mówi mieszkaniec Dobrodzienia. - Był to zupełnie obcy mężczyzna, nie znający zupełnie Dobrodzienia. Chcę temu panu podziękować. Przypomina mi dobrego Samarytanina z Ewangelii. Natomiast mieszkańcom Dobrodzienia to zdarzenie powinno dać myślenia. Ludzie, co się z wami dzieje? Skąd w was ta znieczulica?!
- Ludzie mają skłonność do wymówek: gdybym miał więcej czasu, to bym się zatrzymał. Ja jednak przede wszystkim pochwaliłbym tę osobę, która się zatrzymała i pomogła. Pokazujmy wzory, a nie tylko piętnujmy błędy - uważa dr Tomasz Grzyb, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu.
Nie daj się znieczulicy, pomagaj innym
Sytuacja ze schorowaną staruszką z Dobrodzienia, której nikt nie chciał pomóc, jest szokująca, ale takie sytuacje na szczęście nie są normą.
- Jeśli ktoś mówi, że kiedyś było dobrze, a teraz panuje znieczulica, to gada bzdury - mówi dr Tomasz Grzyb, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu. - Badania wykazują, że skłonność do niesienia pomocy innym jest nawet odrobinę większa, niż przez kilku czy kilkunastu laty. Ta sytuacja jest dość dziwna, bo właśnie w małych miasteczkach czy wioskach ludzie potrzebujący mają większą szansę na pomoc, bo nie ma anonimowości, ludzie się znają.
- Szokuje mnie taka sytuacja i smuci, że doszło do niej u nas w Dobrodzieniu, ale myślę, że mogło to się zdarzyć w każdym innym miejscu - mówi Anna Bukartyk ze Stowarzyszenia Dobrodzień Potrzebującym. - W naszym mieście jest także wielu ofiarnych ludzi, którzy niosą pomoc potrzebującym. Nasze stowarzyszenie pomaga wielu starszym, samotnym i schorowanym mieszkańcom. W grudniu kilkunastu osobom kupiliśmy węgiel na zimę. Cały czas dajemy też dopłaty ubogim i samotnym seniorom do leków i żywności.
Starsza pani z Dobrodzienia, o której piszemy w artykule, jest pod opieką rodziny.
Jest jednak wiele samotnych, schorowanych ludzi. Takich osób będzie coraz więcej, bo społeczeństwo się starzeje. Warto, żebyśmy interesowali się i pomagali sąsiadom.
Jak pomóc w akcji charytatywnej dla najstarszych mieszkańców Dobrodzienia
Można przekazać 1 procent:
Stowarzyszenie Dobrodzień Potrzebującym, Plac Wolności 24, 46-380 Dobrodzień
KRS 0000 210 880
Można wpłacić darowiznę:
Stowarzyszenie Dobrodzień Potrzebującym, Plac Wolności 24, 46-380 Dobrodzień.
Konto: 05 1050 1171 1000 0022 8470 3242
(ING Bank Śląski O/Dobrodzień)