Spis treści
Córka Ewy Błaszczyk jest w śpiączce. Nowe wiadomości o jej stanie zdrowia
Aleksandra Janczarska, córka Ewy Błaszczyk i Jacka Janczarskiego, w maju 2000 roku zakrztusiła się tabletką i zapadła w śpiączkę. Miała sześć lat. Większość życia spędziła więc w szpitalach i na badaniach, od ćwierć wieku nie ma kontaktu ze światem.
Ewa Błaszczyk poniekąd z tego powodu powołała fundację Akogo?, a potem Klinikę Budzik, która przez 12 lat istnienia wybudziła już 131 pacjentów. Ola Janczarska, tak jak i inni, może liczyć na specjalistyczną opiekę, a kolejne przełomy w medycynie dają bliskim chorych nową nadzieję na to, że śpiączka nie oznacza wegetacji do końca życia.
Córka Ewy Błaszczyk przeszła ostatnio kompleksowe badania, o których aktorka opowiedziała w rozmowie z Remigiuszem Grzelą w radiowej Jedynce:
Ola dzisiaj się trzyma, to jest pozytywna wiadomość. W kwietniu było bardzo ciężkie zapalenie płuc, ale wyszliśmy z tego. W tej chwili była seria badań, organizm po ćwierć wieku został przejrzany od A do Z, i właściwie organy, które powinny się degenerować, idą w innym kierunku, one się poprawiają. Robimy to, co jest do zrobienia. (...) Ciągle jest jakieś światełko, bo lepiej jest robić, niż nie robić - przyznała aktorka.
Siostra bliźniaczka Oli, 31-letnia Marianna, też czeka na wybudzenie siostry. Błaszczyk przyznaje, że walczy o zdrowie córki także dla drugiego dziecka. Miała przecież sześć lat, gdy najpierw straciły tatę, a potem - zaledwie sto dni później - wydarzył się wypadek Oli.
Ewa Błaszczyk odpowiada krytykom
Sprawa córki Ewy Błaszczyk jest niezwykle delikatna - dziewczyna olbrzymią część życia spędziła w szpitalnym łóżku, pamięta świat z 2000 roku, gdy miała sześć lat. Aktorka nie traci jednak nadziei na to, że kolejne odkrycia medyczne w zakresie pracy układu nerwowego przybliżą ją do przytomności własnego dziecka:
Kto wie, może mi się jeszcze uda dożyć momentu, kiedy to będzie możliwe coś tam jeszcze odbudować - powiedziała Grzeli w tej samej rozmowie.
Oczywiście zawsze pojawiają się głosy, które poddają w wątpliwość tak długą terapię osoby przebywającej w śpiączce. Błaszczyk twierdzi, że 31-letnią Olę trzyma przy życiu jakiś rodzaj uporu i nadziei - tak jakby jej córka na coś czekała. To jej odpowiedź dla krytyków:
Nie umiem odpuścić, bo jak widzę się z Olą rano, i widzę, w jakiej jest formie i na co czeka - ja wiem, że będą ludzie, którzy powiedzą, że ją męczę czy coś takiego - ale mam wrażenie, że na coś czeka. Już miała przynajmniej trzy momenty w tej drodze, kiedy mogła się z nami pożegnać, bo już było bardzo naprawdę tak na krawędzi. Nie zrobiła tego, odbiła się nadludzkim wysiłkiem, dała radę, chciała to zrobić. Myślę, że ona nie spełniła swojej drogi, swojego celu, w związku z tym nie mogę jej zawieść, ona ma dużo gorzej niż my, jest bardzo dzielna - poruszająco przyznała 70-latka.
Ewa Błaszczyk i Jacek Janczarski. Sto tragicznych dni
Ola i Marianna Janczarskie urodziły się w 1994 roku, osiem lat po ślubie rodziców. Wcześniej Ewa Błaszczyk była w związku z Jackiem Bromskim, ale to poznanie Jacka Janczarskiego odmieniło jej życie.
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Z taką nie ma dyskusji. Byłam w różnych związkach, jedne się rodziły wolniej, inne szybciej, ale to stało się tak: pstryk. I nie było odwrotu - opowiadała Ewa Błaszczyk w "Vivie!".
Jacek Janczarski z kolei spotykał się między innymi z Marią Czubaszek, a gdy poznał Błaszczyk, był mężem Barbary Wrzesińskiej. Zdradził ją z Ewą, potem zdecydował o rozwodzie. Uczucie do Błaszczyk okazało się silniejsze.
Zniszczyłam wszystko w sobie z tego kontaktu, bo myślałam, że z tego nic nie będzie. Potem się nie widzieliśmy z Jackiem przez rok. I, jak się spotkaliśmy, to pierwszą informacją, jaką usłyszałam, było: Rozwodzimy się - wspominała z kolei Błaszczyk w innym wywiadzie.
Janczarski i Wrzesińska mieli jedynego syna Borysa, który potem został muzykiem jazzowym.
Ewa Błaszczyk i Jacek Janczarski pobrali się w grudniu 1986 roku. Przez 14 lat byli małżeństwem idealnym; ona grała, on pisał scenariusze. W 2000 roku Janczarski zmarł na skutek pęknięcia tętniaka aorty. To zaledwie sto dni po tych wydarzeniach Ola Janczarska zakrztusiła się tabletką.
Miałam chwile zwątpienia, ryczałam i krzyczałam w wannie. (...) To był czas, kiedy wszystko się rozpadło. Ale nie mogłam się poddać. Musiałam działać – dla Oli, dla innych dzieci, dla siebie - opisywała aktorka w wywiadach.
W rozmowie z Remigiuszem Grzelą dla Jedynki przytoczyła też słowa córki Marianny, która w jakiś sposób docenia to, że tragedie spotkały ich rodzinę, gdy miała zaledwie sześć lat. Jedna z córek aktorskiej pary jest zdania, że gdyby przeżyła odejście ojca i śpiączkę siostry jako osoba dorosła, o wiele trudniej byłoby jej się z tym pogodzić.
Po śmierci Jacka Janczarskiego Ewa Błaszczyk już z nikim się nie związała.
Ewa Błaszczyk mówi o śmierci
Wywiad z okazji 70. urodzin stał się dla Ewy Błaszczyk przyczynkiem do rozważań o odchodzeniu. Już wcześniej mówiła, że są takie wydarzenia w życiu, które zmieniają system wartości i pozostawiają człowieka innym niż dotychczas. Aktorka zaczyna mieć świadomość, że nie zrobi już wszystkiego, co sobie założyła:
Przesuwamy się przez życie na tej taśmie i po prostu coraz bardziej dojrzewamy. Fajne jest to dojrzałe życie, ale jest też ten drugi wektor, fizyczno-organiczny, że tak się wyrażę, który po prostu często nawala i to nie jest fajne - zauważyła w rozmowie z Remigiuszem Grzelą.
Najważniejsze, żeby się chciało chcieć. To jest takie moje życzenie... ale ciągle się chce chcieć. To takie marnotrawstwo umierać. Bardzo często to do mnie dochodzi, że w momencie, kiedy mam wrażenie, że już coś zrozumiałam, to już tak niewiele tego czasu zostało. Szkoda, bo jeszcze tyle by się chciało zrobić, jeszcze tyle by się chciało obserwować, zobaczyć i na to zareagować - podsumowała.
Ewa Błaszczyk została odznaczona m.in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, medalem Gloria Artis oraz Orderem Uśmiechu.
Dom Ewy Błaszczyk
Urodziny Ewy Błaszczyk oraz - jakby nie patrzeć - rocznica 25-lecia wypadku Oli zainspirowały aktorkę do wystąpienia także w „Dzień Dobry TVN”. W prawie dziesięciominutowym reportażu wypowiedzieli się przyjaciele aktorki (m.in. Artur Żmijewski), pokazała się też jej córka Marianna. Kobieta przyznała, że dzięki niełatwej historii rodziny wyrosła w przekonaniu, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Oczywiście różnie miałyśmy z moją mamą, nie było tylko idealnie, ale teraz mamy taki kontakt, o jakim mogłabym pomarzyć i jakiego życzę każdemu człowiekowi. Jestem wdzięczna, że mogłam wyrastać w takim poczuciu, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wiadomo, że jakieś są, ale raczej w życiu jestem nastawiona na szukanie rozwiązań, a nie stawanie, rozkładanie rąk i mówienie, że się nie da - powiedziała do kamery Mania.
Przy okazji widzowie śniadaniówki zobaczyli, jak mieszka Ewa Błaszczyk. Ma dom wypełniony bibelotami - wszędzie wiszą zdjęcia, stoją pamiątki, nagrody i statuetki. Są nawet fotografie ukochanych psów.
Śmieciarskie, ale bliskie. Sentymentalne rzeczy, które dla mnie mają ogromną wartość - podsumowała to sama aktorka, pokazując na przykład stojak na książki w kształcie londyńskiej budki telefonicznej.
Zobaczcie zdjęcia w galerii poniżej:
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie; Obserwuj StronaKobiet.pl!










