Od samego patrzenia na zdjęcia aż boli kręgosłup. To, co młoda zielonogórzanka wyprawia z ciałem, przechodzi ludzkie pojęcie.
- Czuję na sobie wzrok innych osób. Ale mnie od małego ciągnęło do sportów gimnastycznych. Należałam do ruchliwych dzieci. Odkąd pamiętam, ciągle robiłam przewroty – uśmiecha się Zuzia. – Sport w genach przekazali mi rodzice. Tata trenował karate, a mama hobbystycznie taniec.
Barierkę oplata jak wąż
Wywija ciało na przeróżne sposoby. Barierkę oplata jak wąż. Łamie zasady biologii, fizyki i Bóg jeden wie, jakiej jeszcze nauki. Na niektóre ćwiczenia aż strach patrzeć. Przeciętny Kowalski pękłby na pół. Lepiej nie naśladować.
- Pamiętam, któregoś dnia byłam z rodzicami nad morzem. Ćwiczyłam. Podeszła do mnie pani, która powiedziała, że zrobi tak samo. Trzech panów musiało ją zbierać z plaży – wspomina 17-latka.
W młodości trenowała akrobatykę, teraz pole dance, czyli taniec na rurze. Do nowej dyscypliny podchodzi bardzo poważnie. – Niedawno zaczęłam. Wiem, że nie będzie kolorowo, ale lubię ciężką pracę. Marzę, żeby w przyszłości pojawić się na mistrzostwach Polski, a być może także zawodach międzynarodowych – nie ukrywa ambicji młoda zielonogórzanka. - Coraz więcej osób, niezależnie od wieku, decyduje się na treningi pole dance, a instruktorzy bardzo cieszą się z nowych twarzy na sali. Taniec na rurze jest dla każdego, tylko trzeba przełamać lęki i stereotypy.
Szpagat w kącie prostym jest naprawdę "wow"
Inspiracji do ćwiczeń szuka u akrobatek z Izraela i Rosji. Ale trudno się temu dziwić, wszak oba kraje są wylęgarnią akrobatycznych perełek. – Szpagat w kącie prostym… to jest naprawdę „wow”. Wiem, że jeszcze dużo przede mną, ale cieszę się, że robię to, co kocham. Akrobatyka, to moja pasja.– podsumowuje Zuzia dojrzale.