Barbara Stuhr – kobieta, której świat nie widział, ale bez niej Jerzy Stuhr by nie istniał

Katarzyna Dębek
Za każdą wielką postacią często stoi ktoś, kto sam nie szuka blasku – ale to dzięki niemu ten blask w ogóle może zaistnieć. Barbara Stuhr przez lata była cichą bohaterką życia Jerzego
Za każdą wielką postacią często stoi ktoś, kto sam nie szuka blasku – ale to dzięki niemu ten blask w ogóle może zaistnieć. Barbara Stuhr przez lata była cichą bohaterką życia Jerzego fot. AKPA/NIEMIEC
Barbara Stuhr nie jest tylko żoną i matką znanych aktorów. Bez niej i jej życiowej postawy prawdopodobnie Jerzy nie osiągnąłby tak ogromnego sukcesu. Oto historia miłości skrzypaczki i artysty.

Spis treści

Rok po śmierci Jerzego Stuhra warto przyjrzeć się bliżej tej, która przez dekady żyła u jego boku – w ciszy, z klasą i z ogromną siłą. Barbara Stuhr – skrzypaczka, filantropka, matka, ale przede wszystkim kobieta, bez której ten wybitny aktor nie zrealizowałby wielu ze swoich marzeń. Jej własna historia to opowieść o miłości, oddaniu, poświęceniu i pasji, która nie potrzebuje blichtru ani fleszy. To ona była kotwicą, oparciem i niewidzialną siłą napędową tej artystycznej rodziny. Dziś oddajemy jej głos i miejsce w centrum sceny.

Piękna skrzypaczka, która żyła w cieniu męża. Barbara Stuhr to artystka, a w jej sercu gra muzyka

Jerzego Stuhra nikomu nie trzeba przedstawiać – był legendą za życia. Z kolei o  jego żonie nigdy nie mówiło się głośno. Zawsze stała w cieniu swojego męża (trochę z wyboru, trochę z konieczności, ale nigdy z przymusu), to jednak nie przeszkadzało jej, aby spełniać się życiowo i zawodowo. Jest wybitną skrzypaczką, która występowała m.in. w Filharmonii Krakowskiej, a także Capelli Cracoviensis i Muzyce Centrum. To jednak niejedyne jej zajęcie. Barbara Stuhr jest jedną ze współzałożycielek stowarzyszenia Unicorn, które pomaga osobom chorym na raka oraz ich bliskim. Działalność charytatywna jest jej siłą napędową:

Działalność charytatywna jest zastrzykiem energii i sprawia jej czystą satysfakcję. Ona nie musi, ona chce – mówiła córka Marianna Stuhr w Onet.pl.

Nie miała łatwego życia u boku Jerzego Stuhra – praktycznie wszystkie obowiązki domowe i ciężar wychowywania dwójki dzieci spadły na nią, ale jak to powiedziała w wywiadzie w serwisie naTemat.pl „widziały gały, co brały”:

Nie było mi lekko, ale to jest jakaś cena, niczego w życiu nie ma za darmo. To nie jest tak, że byłam nieszczęśliwą kobietką, która usiadła na kanapie i płacze, że sobie nie radzi. Widziały gały, co brały. A czy dzisiaj się ktokolwiek pyta marynarza, himalaisty czy tirowca, co jego żona myśli o tym, że ukochanego nie ma cały czas w domu? Przecież wiedziała, że sobie bierze mężczyznę z takim zawodem i co się z tym wiąże. A u nas to było jeszcze inaczej, bo to, że jego nie było coraz częściej w domu, to był proces. Nie stało się to z dnia na dzień.

Dalsza część materiału pod wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Barbarę Stuhr lepiej można poznać dzięki książce „Basia. Szczęśliwą się bywa”. To autobiografia, która rzuca nowe światło na historię rodziny Stuhrów, prezentując ją z perspektywy dotąd nieznanej szerszej publiczności. Głos w niej zabierają nie tylko dzieci Maciej Stuhr i Marianna Stuhr – ale również bliscy przyjaciele rodziny. Ich zgodne świadectwo ukazuje Barbarę Stuhr jako fundament sukcesu Stuhrów – kobietę o niezwykłej sile, a jednocześnie ujmującej delikatności. Ta opowieść to intymne spojrzenie na osobę, która z determinacją i wrażliwością kształtowała życie jednej z najbardziej rozpoznawalnych polskich rodzin artystycznych.

Basia może strasznie zwieść ludzi, bo jest taka cichutka, stoi skromnie z boku. Łatwo można się na to nabrać. Ona nie lubi się eksponować. Znakomicie jej wychodzi kierowanie z drugiego rzędu, ale nie dlatego trzyma się z boku, że taka pozycja jest wygodniejsza do kierowania. Ona po prostu taka jest: nienarzucająca się, nieafiszująca się – mówiła przyjaciółka i dziennikarka Teresa Czerniejewska-Herzig.

W jej życiu było sporo przeciwności losu, które ją tylko umocniły i sprawiły, że jest kobietą silną, zdeterminowaną i tylko ona mogła poskromić takiego człowieka, jakim był Jerzy Stuhr.

Jerzy i Barbara byli ze sobą ponad 50 lat.
Jerzy i Barbara byli ze sobą ponad 50 lat.
AKPA/PIĘTKA

Znali się całe życie i całe życie się kochali. Historia miłości Jerzego i Barbary Stuhr

Historia Barbary i Jerzego to piękna opowieść – nieco bajkowa, przygodowa, ale i dramatyczna. Poznali się w jeszcze przedszkolu w rodzinnym Bielsku. Ich bliższe spotkanie zaowocowało raczej niechęcią do niezgrabnego małego Jurka, który zdeptał stopy Basi podczas krakowiaka. Po przedszkolu każdy poszedł w inną stronę i znali się raczej z widzenia i z lekcji religii w salce katechetycznej. Ich drogi zeszły się ponownie podczas studiów.

Nie widzieli się ponad rok, odkąd Jerzy pierwszy wyjechał z Bielska na studia do Krakowa. Nie poznał Basi. Zmieniła się, wydoroślała, wypiękniała. Stanęli w kącie na korytarzu, żeby porozmawiać. Tak to się zaczęło - czytamy na łamach książki „Basia. Szczęśliwą się bywa”. 

Zaczęli spędzać więcej czasu ze sobą, a to za sprawą wspólnych pasji – muzyki, teatru i sztuki. Może i nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale z pewnością na całe życie. Pobrali się w październiku 1971 – najpierw był to ślub cywilny, a w Boże Narodzenie ceremonia odbyła się w kościele. Żyli skromnie, ale pięknie:

Długo nie zastanawiałam się, gdzie będziemy mieszkać, z czego będziemy żyć i jak. Klepaliśmy biedę, jedliśmy jeden studencki obiad na spółkę, bo nie mieliśmy pieniędzy, ale czuliśmy się wolni. Żyliśmy w jakimś sensie z dnia na dzień, sztuką, liczył się spektakl, w którym Jurek wystąpi, film, w którym zagra, przedstawienie przyjaciół, na które pójdziemy, jakieś moje koncerty, wspólne wieczory w SPATiF-ie nazywanym wylęgarnią talentów - mówiła Barbara Stuhr na łamach książki „Basia. Szczęśliwą się bywa”. 

Kryzysy małżeńskie, które ich umocniły. Barbara i Jerzy Stuhr byli ze sobą ponad 50 lat

Kariera zawodowa Jerzego Stuhra wreszcie na dobre się rozkręciła, co sprawiło, że rzadko bywał w domu. Para oddalała się od siebie. Wtedy Barbara napisała list do męża i poprosiła go, aby zastanowił się, co jest dla niego ważne w życiu. Czy to pomogło? Nie wiadomo, bo Stuhr był coraz bardziej zajęty i dostawał więcej ról. Barbara wzięła na siebie trud wychowania dzieci i obowiązków domowych, ale nie zapomniała o swojej pasji, jaką była muzyka. Aktor wiedział, że jego życie nie byłoby takie, gdyby nie ona. Wielokrotnie podkreślał, jak bardzo ceni swoją żonę:

Miłość najbardziej kojarzy mi się z olbrzymią tęsknotą do żony, do dzieci. To był dla mnie naturalny stan. Mam poczucie, że zawód zabrał mi coś z domowego szczęścia. Ale nie zamieniłbym tego. Moje szczęście polegało na tym, że żona to rozumiała. Nie walczyła z tym. Dała mi wolność bycia zrealizowanym - opowiadał w jednym z wywiadów.

Życie nie oszczędzało Jerzego i Barbary Stuhrów, jednak w obliczu kolejnych wyzwań – zawału serca Jerzego, a następnie kolejnej druzgocącej diagnozy – zawsze byli dla siebie niezachwianym wsparciem.

U aktora w 2011 roku zdiagnozowano raka krtani. Lekarze nie dawali mu większych szans na pokonanie choroby, ale Barbara walczyła o swojego męża, jak lwica! Stała się jego podporą, opiekunką, psychologiem, a nawet dietetykiem i oczywiście zawsze wspierającą żoną.  

Determinacja Basi się opłaciła i dzięki temu w 2020 roku para szczęśliwie obchodziła swoją 50. rocznicę ślubu. Mieli wybrać się z tej okazji w podróż, ale plany pokrzyżowała im pandemia.

Przez te wszystkie lata, które spędzili razem, nauczyli się ze sobą być, kochać. Utwierdzili się w przekonaniu, że to miłość do grobowej deski. Niestety, ale w 2023 u aktora nastąpiła wznowa nowotworu - przeszedł wówczas zabieg usunięcia krtani. Operacja nie pomogła, aktor zmarł 9 lipca 2024 roku.

Barbara Stuhr przez lata nie potrzebowała braw ani wywiadów, by być kimś wyjątkowym. Jej historia to dowód na to, że wielkość nie zawsze wymaga sceny, a siła nie zawsze krzyczy. To ona była stabilną podporą, kiedy Jerzy tracił grunt pod nogami. To ona uczyła dzieci samodzielności, będąc jednocześnie przewodniczką dla męża. To ona – z pasją i łagodnością – pokazała, że życie w cieniu może być wyborem, a nie porażką. Dziś, gdy wspominamy Jerzego Stuhra, nie możemy zapomnieć o Barbarze. Bo czasem największym bohaterem opowieści jest ten, kto wcale nie odgrywał głównej roli – a mimo to był wszystkim.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet