Spis treści
- Satyryk i kabareciarz od lat szkolnych. Oto droga do kariery Zenona Laskowika
- Zniknął ze sceny i został listonoszem. Nowy pomysł na życie Zenona Laskowika
- Zenon Laskowik walczył ze swoimi demonami. Nałóg przyćmił mu prawie wszystko
- W trudnych chwilach ogromnym wsparciem dla Laskowika była jego żona
- Wielki powrót na scenę Laskowika
- 80. urodziny i zakończenie kariery. Zenon Laskowik żegna się ze sceną
Zenon Laskowik zadebiutował na scenie w latach 70. wraz z kabaretem Tey. Satyryk przez wiele lat występował w duecie najpierw z Januszem Rewińskim, a następnie Bohdanem Smoleniem. Oto jego niesamowita historia życia i kariery.
Satyryk i kabareciarz od lat szkolnych. Oto droga do kariery Zenona Laskowika
Zenon Laskowik urodził się 26 marca 1945 roku w Rekściu. Był absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Podczas studiów stworzył kabaret „Klops”, był również kierownikiem radiowęzła. W 1970 razem z Krzysztofem Jaślarem założył kabaret „Tey”, dzięki któremu zyskał sławę i popularność. Na początku swojej kariery Laskowik występował u boku Janusza Rewińskiego. Widzowie pokochali ten duet za niebanalne poczucie humoru, inteligencje i przenikliwe spojrzenie na społeczeństwo. Popularność kabaretu „Tey” zbudowały kultowe programy, takie jak „Narodziny gwiazdy”, „Śpiew, balet, piosenka”, „Na granicy” czy „S tyłu sklepu”. Później na scenie obok Laskowika pojawił się Bohdan Smoleń, wzbudzając powszechny zachwyt.

Zniknął ze sceny i został listonoszem. Nowy pomysł na życie Zenona Laskowika
U szczytu kariery Zenon Laskowik postanowił, że zniknie z show-biznesu. Fani kabaretu „Tey” byli zszokowani, a artysta znalazł nowy pomysł na życie i został listonoszem, aby nieco odpocząć od ogromnej popularności:
Musiałem znaleźć swoje ja... Musiałem jeszcze raz odszukać siebie. Dlatego wziąłem pracę listonosza. A ludzie mówili, że mi zupełnie odbiło – mówił Laskowik w jednym z wywiadów.
O nowym etapie w życiu satyryk tak opowiadał:
Poszedłem do naczelnika, on mnie przyjął i zaczęła się służba [listonosza]. Po drodze też uprawiałem kabaret z adresatami, tyle że to była wielka prawda. (...) Każda rozmowa z adresatem: „Co pan robi? Co pan robi? Pan Boga obraża! On panu dał talent, a daj pan tę torbę innym ludziom?”. A ja im na to: „Nie każdy potrafi służbę pełnić. (...) Trzeba mówić prawdę, być sobą”.[cytat za styl.fm].
Zenon Laskowik walczył ze swoimi demonami. Nałóg przyćmił mu prawie wszystko
Kariera i popularność wiąże się nie tylko ze sławą, ale także z ciągłą walką o swoje ja. Show-biznes nie był dla Laskowika łaskawy. Zatracił się w nim bez pamięci - nadużywał alkoholu i zapomniał, co jest w jego życiu najważniejsze.
Zajęło mi prawie 15 lat, żeby zrozumieć, gdzie tak naprawdę jest moje miejsce - tłumaczył w 2003 roku w jednym z wywiadów.
Zenon Laskowik przeszedł długą drogę, postawił wszystko na jedną kartę. Żył w trzeźwości, porzucił też nałóg palenia.
Bardzo bolał mnie fakt, że jestem zniewolony przez oba te nałogi i nie mogę sobie z nimi poradzić. Usłyszałem wówczas, że najlepiej będzie, jeśli zgłoszę się do wspólnoty AA, i tak też się stało. (...) Po czasie odkryłem, że moja obecność bardzo mocno wspiera wiele innych osób, które uruchamiają w sobie taki wewnętrzny dialog: skoro on sobie poradził, to dlaczego ja mam sobie nie poradzić?! Myślę, że jest to jakaś moja misja. Dziś już wiem, że trzeba jeszcze raz narodzić się w swoim jestestwie, by świadomie zadać Bogu pytanie, jaka jest Jego wola wobec mnie – opowiadał satyryk w rozmowie z „Przewodnikiem Katolickim”.
Zerwanie z nałogiem było dla niego bardzo ważne, chciał zrobić to dla siebie, dla rodziny i aby przekonać się, czy bez używek będzie równie zabawny, jak z nimi.
W trudnych chwilach ogromnym wsparciem dla Laskowika była jego żona
Zenon Laskowik na każdym kroku podkreśla, że ogromnym wsparciem w jego życiu była żona – Aleksandra. To ona była u jego boku na początku jego kariery, u jej szczytu i w momencie zniknięcia ze sceny. Niestety, ale ciągła nieobecność satyryka w domu, nadużywanie alkoholu mocno go oddaliły od rodziny. O mały włos nie doszło do rozwodu między nim, a jego żoną. Oboje postanowili zawalczyć o związek i swoją miłość. Tak mówił o ukochanej na łamach „Przewodnika Katolickiego”:
Bez niej moja cała przemiana nie byłaby możliwa. Sądzę, że bez wsparcia Aleksandry odpowiedziałbym na diabelskie wezwania... i powróciłbym do dawnego życia. Myślę, że w jej przypadku określenie „anioł stróż” to za mało powiedziane, Aleksandra była moją opoką, pomimo że nie miała ze mną lekko...

Wielki powrót na scenę Laskowika
Scena upomniała się o Zenona Laskowika, a jego talent i charyzma nie mogły odmówić tej szansy. Do życia publicznego wrócił w 2003 roku:
Słyszałem, że poszły zakłady, że już nie wrócę. A ja na to, że jak będę miał pomysły, to wrócę - mówił na łamach Gazety Wyborczej.
Przez kilka lat sprawował pieczę nad artystycznym kierunkiem Platformy Artystycznej O.B.O.R.A.. Jego artystyczne portfolio wzbogaca epizod z dubbingiem, a w roku 2010 widzowie mogli oglądać go w roli prezentera programu „Co się dzieje, co się dzieje...”. Publiczność z entuzjazmem przyjęła również jego udział w koncertach „Filharmonii Dowcipu” Waldemara Malickiego oraz „Kabareciarni” Zenona Laskowika. Od roku 2013 jego talent można podziwiać na deskach Teatru Polskiego w Poznaniu.
80. urodziny i zakończenie kariery. Zenon Laskowik żegna się ze sceną
Zenon Laskowik bawił na kabaretowych scenach ponad 50 lat. Tuż po swoich 80. urodzinach ogłosił definitywne zakończenie kariery:
Szanowni Państwo, po ukończeniu 80 roku życia, ponad 50 latach na scenach w Polsce i za granicą, Zenon Laskowik postanowił zakończyć swoją karierę i działalność publiczną. Państwu należą się podziękowania za Waszą obecność przez tyle lat na widowni i przed telewizorami. Możemy teraz wspominać te występy na nagraniach dostępnych publicznie, powtórkach w TV.
Zenon Laskowik nie tylko rozśmieszał Polskę – on pokazał, jak ważne jest zatrzymanie się w biegu, jak wielką siłę ma prawda o sobie samym i jak bezcenny jest człowiek, który nas kocha, nawet wtedy, gdy my przestajemy kochać siebie. Po latach nałogów, wątpliwości i ucieczek – wrócił. Inny, dojrzalszy, z nowym spojrzeniem na życie. Jego powrót na scenę był czymś więcej niż zawodowym renesansem. Był świadectwem, że nawet po największym upadku można wstać. Dziś, gdy na dobre żegna się z estradą, zostawia po sobie coś więcej niż skecze. Zostawia historię człowieka, który w życiu przeżył wszystko – i nie przestał być sobą.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie.
