Gdy Szymek przyszedł na świat, ważył 400 gramów i mieścił się w dłoni. Trafił na intensywną terapię i ponad dwa miesiące leżał w inkubatorze.
– Zaangażowanie rodziców było ogromne. (...) Mama kangurowała dziecko i od początku karmiła tylko swoim mlekiem – powiedziała neonatolog, Zdzisława Rosińska.
Problemem, jaki napotkano przy tak wczesnym porodzie, było wywołanie laktacji u matki. Na początku pojawiły się znikome ilości mleka, ale udało się utrzymać naturalny pokarm.
- Mnie wystarczyło, że w ogóle przeżył. On uratował mnie, potem ja ratowałam jego. Dał mi siłę - mówi szczęśliwa mama Szymka, Kamila Kleist.
Zobacz także: