Pomysł zamknięcia sklepów na wszystkie niedziele nie ma szans na realizację. To dlatego pojawiają się kolejne jego modyfikacje. Najnowszy ma pozwolić na otwarcie sklepów w siódmym dniu tygodnia, ale tylko do godz. 13.
Częściowy, czyli całkowity
- To nie jest dobry pomysł, gdyż uderza w tendencje ubogacenia życia rodzinnego - krytykuje go poseł PiS i były szef „Solidarności” Janusz Śniadek.
W proponującym go zespole parlamentarnym zasiadają głównie przedstawiciele partii rządzącej. O co więc chodzi?
Wszystko wskazuje na to, że to próba zastąpienia całkowitego zakazu handlu w niedzielę rozwiązaniem, które będzie można przedstawić jako kompromisowe, ale przyniesie prawie taki sam efekt jak pierwotny pomysł.
Większość Polaków w niedzielne poranki idzie na mszę św. do kościoła, potem zasiada do rodzinnego obiadu. Na zakupy lub do kina wybiera się po południu. Z otwartych sklepów w niedzielne przedpołudnia będą więc korzystać nieliczni, a to oznacza, że argumenty przedstawicieli handlu pozostaną aktualne.
Chodzi o zwolnienia sprzedawców i obsługi punktów gastronomicznych. W sklepach spadną obroty, więc konieczne staną się cięcia zatrudnienia. Kin i restauracji nie będzie opłacało się otwierać po południu, bo koszty utrzymania całego centrum handlowego obciążą tylko te placówki (sklepy będą wtedy zamknięte). Bardziej racjonalne byłoby otwarcie galerii handlowych w niedzielne popołudnia np. od godz. 15.
Ale podczas wczorajszego posiedzenia zespołu, który rekomendował zakaz handlu w niedziele od godz. 13, większość jego członków zwracała uwagę, że chodzi im przede wszystkim o dobro pracowników. - Dzięki naszej propozycji będą mogli choć część niedzieli spędzić z rodziną, bo i tak wiele osób śpi do 10 - przekonywał szef zespołu poseł PiS Adam Abramowicz
Coraz mniej ograniczeń
Oficjalnie pierwotne zapisy obywatelskiego projektu ograniczającego handel w niedziele wciąż się nie zmieniły. Sklepy byłyby otwarte tylko przez siedem niedziel w roku. Zakaz handlu nie obejmowałby jedynie małych placówek, stacji paliw, sklepów z pamiątkami, barów i restauracji.
Ale ze strony rządu i niektórych posłów PiS pojawiają się kolejne pomysły zmniejszające skalę ograniczeń. Np. wicepremier i minister finansów Mateusz Morawiecki sugerował, by na początek zamknąć centra handlowe na jedną niedzielę w miesiącu, inni członkowie rządu mówili o dwóch.
Związkowcy z „Solidarności”, którzy tak naprawdę stoją za obywatelskim projektem o zakazie handlu w niedziele, godzą się na kolejne wyłączenia z kontrowersyjnych ograniczeń. Początkowo zakładano 17 wyjątków, obecnie jest ich już 29. Ostatnio wyłączono z zakazu bazary i hale targowe, może tak samo będzie w przypadku sklepów franczyzowych (prowadzonych przez prywatne osoby, ale pod wspólną marką sieci handlowej).
Czego boi się rząd
Prace nad obywatelskim projektem ciągną się od kilku miesięcy i nie widać ich końca. To efekt braku zielonego światła ze strony rządu, który boi się skutków ograniczenia handlu w niedziele.
Decydujący głos w tej sprawie mają resorty gospodarcze. Ich przedstawiciele wiedzą, że zamknięcie sklepów w niedziele to mniejsze wpływy z podatków i sprawdzenie się przynajmniej części prognoz dotyczących zwolnień.
Zwolennicy zakazu stracili jeden z najpoważniejszych argumentów, że takie rozwiązanie wprowadzono na Węgrzech, bo one po rocznym obowiązywaniu zakazu wycofały się z niego. Z kolei powoływanie się na fakt, że Niemcy przyzwyczaili się do zamkniętych sklepów w niedziele pada pod argumentem, że nasi zachodni sąsiedzi w niedziele przyjeżdżają na zakupy do Polski.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiWIDEO: 21.04.2017 Premier chwali wyniki gospodarki
Źródło:Agencja Informacyjna Polska Press
Biznes
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!