Fatum Dalidy. Mąż znakomitej piosenkarki popełnił samobójstwo, na życie targnęło się jej dwóch kochanków. Ona także odebrała sobie życie

Iolanda Cristina Gigliotti urodziła się 17 stycznia w 1933 roku w Kairze w biednej rodzinie włoskich imigrantów. Już od dziecka przykuwała uwagę muzykalnością, ale jej urodę zasłaniały okulary z grubymi soczewkami, które zdjęła dopiero po kilku operacjach oczu. Kiedy miała 12 lat, straciła ojca, (skrzypka), który przekazał jej swoją pasję. Kiedy w wieku 21 lat wygrała w konkursie Miss Egiptu, postanowiła zrealizować swoje marzenia o karierze filmowej i piosenkarskiej. Przeniosła się do Paryża z nadzieją na sukces. Najpierw występowała w klubach nocnych, ale wkrótce rozpoczęła współpracę z wytwórniami muzycznymi. Wtedy przyjęła też sceniczny pseudonim Dalida, pierwsze single, takie jak „Bambino”, szybko podbiły listy przebojów. Świat stał przed nią otworem. Gwiazda zafarbowała włosy na blond, koncertowała na całym globie, także w Polsce Ludowej, śpiewała w kilku językach, sprzedała miliony płyt i stała się ikoną francuskiej piosenki.

Chociaż kariera artystki nabierała błyskawicznie tempa, to jej życie osobiste było serią dramatów. Jej pierwsza miłość, Lucien Morisse, dyrektor rozgłośni Europe 1, dzięki któremu Dalida odniosła sukces, zostawił dla niej żonę. Pobrali się w 1961 roku, ale małżeństwo nie trwało nawet rok. Piosenkarka miała już kochanka - aktora i artystę malarza o polskich korzeniach - Jeana Sobieskiego. Kilka lat później Morisse, z którym po rozwodzie pozostawała w przyjaźni, popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę.

Kolejny ukochany, młody włoski piosenkarz Luigi Tenco, po porażce na festiwalu w San Remo w 1967 roku, popełnił samobójstwo. Dalida była tą tragedią zdruzgotana i sama próbowała odebrać sobie życie. Uratowano ją w ostatniej chwili. Następnego jej mężczyznę także spotkał tragiczny los. Richard Chanfray, znany jako „hrabia de Saint-Germain”, zmarł w wyniku samobójstwa w 1983 roku. Przyjaciele i fani zaczęli wierzyć w „fatum Dalidy” – tragiczny los, który spotykał bliskich jej ludzi.

Pomimo tragedii Dalida nagrywała kolejne przeboje i występowała na całym świecie. W końcu zagrała w filmie „Szósty dzień”, który zebrał dobre recenzje. I chociaż na scenie pozostawała efektowna i posągowa, to za kulisami niezmiennie była w depresji. W 1987 roku w pięknej błękitnej sukni wręczyła statuetkę na gali Cezarów, w kwietniu spotkała ze swoimi fanami, a miesiąc później odebrała sobie życie. Tym razem przygotowała się perfekcyjnie. Zażyła ponad sto tabletek nasennych, które popiła whisky. Zostawiła też list z pożegnaniem: „Życie stało się dla mnie nie do zniesienia. Wybaczcie mi”.

W 2017 roku, 30 lat po śmierci artystki, powstał film „Dalida. Skazana na miłość” w reżyserii Lisy Azuelos. Produkcja ukazuje jej wspaniałą karierę muzyczną, ale również dramaty, które wypełniły jej życie. Film pokazuje Dalidę pełną pasji, ale też cierpienia. Można go obejrzeć m.in. na platformie VOD TVP.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie.