Spis treści
Uzdolniona, ogromnie pracowita i z rockowym, mocnym głosem, a przy tym wszystkim niezwykle skromna – Mira Kubasińska była jedną z ulubionych gwiazd Polaków w czasach PRL-u. Zanim jej kariera się rozwinęła, a ona zyskała sławę, grała po angielskich pubach i oszczędzała każdy grosz. Obecnie jej przeboje uchodzą za ponadczasowe i słuchane są przez kolejne pokolenia, zaś ona nazywana jest „damą polskiego bluesa”.
Mira Kubasińska i Tadeusz Nalepa poznali się przez przypadek. Usłyszał jej śpiew
Muzyka w życiu Miry Kubasińskiej, a właściwie Marainny Nalepy – bo tak brzmiało jej prawdziwe imię i nazwisko – była od początku. Jej dziadek i ojciec przygrywali na instrumentach, jednak tylko w domu, przy większych uroczystościach. Z kolei ona sama lubiła słuchać Sławy Przybylskiej, gdy tylko jej utwory grano w radiu. Mała Mira uczyła się baletu i uczęszczała na zajęcia w zespole folklorystycznym przy Zakładowym Domu Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim. Mając 8 lat, wygrała audycję „Mikrofon dla wszystkich”, ale nie sądziła, że w przyszłości zostanie piosenkarką. Swoje plany wiązała raczej z tańcem.
Na początku lat 60. pojechała z zespołem do Rzeszowa. W kawiarni śpiewała coś dla koleżanki, z którą tam przyszła, a jej głos usłyszał Tadeusz Nalepa, siedzący przy pobliskim stoliku i grywający w tym miejscu wieczorami. Wymienili się adresami i zaczęli pisać do siebie listy. Jak opowiadała, ze względu na brzydki charakter pisma, odpisywały za nią jej koleżanki. Kubasińska i Nalepa zostali parą, a w 1963 roku wystąpili wspólnie na Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie, kwalifikując się do finału i uzyskując wyróżnienie. Wokalistka ten występ potraktowała nie jako początek kariery, a jako zabawę. Nie wiedziała jeszcze, że zwiąże się z muzyką na dłużej.
Mira Kubasińska i Tadeusz Nalepa pobrali się w 1964 roku. Ona miała wówczas zaledwie 20 lat, on był od niej rok starszy. Ślub odbył się w wałbrzyskim Urzędzie Stanu Cywilnego. Po roku parze urodził się synek Piotr. Małżeństwo rozwijało się też muzycznie i wraz ze Stanisławem Guzkiem założyło zespół „Blackout”, przemianowany kolejno na „Breakout”. Mira grała też jednocześnie z drugim zespołem „The London Beats”, z którym występowała i w Polsce, i w Wielkiej Brytanii, choć jak sama przyznała, na wyspach grali oni przede wszystkim w pubach.
Po moim powrocie z Anglii – Piotruś miał wtedy nieco ponad rok – tułaliśmy się z nim po hotelach, po barach mlecznych, bo na restauracje nie było nas jeszcze stać. Autobus, trasa, pod ręką cały czas grzałka do gotowania kaszki. Jeździł tak z nami aż do czasu pójścia do szkoły – mówiła artystka.
Wreszcie „Breakout”, jeden z pierwszych polskich zespołów rockowych, zaczął odnosić ogromne sukcesy. – To z czasem stało się bardzo męczące. Nie miałam chwili dla siebie, nie mogłam spokojnie wyjść na spacer z dzieckiem, nie mogłam wejść do sklepu, do restauracji, bo zawsze znaleźli się jacyś ciekawscy. Na dłuższą metę było to nie do zniesienia - opowiadała wokalistka. Mimo sławy, pozostała ciepłą, bardzo skromną osobą.
Za sukcesem zawodowym nie szło szczęście w życiu prywatnym. W małżeństwie pojawiły się problemy. Zaczęły się one już w czasie przyjścia na świat ich dziecka, lecz para postanowiła być razem do osiągnięcia przez chłopca pełnoletności. Jak mówią pogłoski, mężczyzna oczekiwał, że żona porzuci karierę i skupi się na wychowywaniu syna, tej jednak ten plan się nie spodobał. Wreszcie w 1980 roku para zdecydowała o rozwodzie. Piotr miał wówczas kilkanaście lat i bardzo mocno przeżywał decyzję rodziców. Zespół „Breakout” został oficjalnie rozwiązany w 1982 roku.
Mira Kubasińska weszła w kolejny związek i zamieszkała w... przyczepie kempingowej
Po rozwodzie artystka jeszcze próbowała działać muzycznie, ale po dwóch latach porzuciła swoją pasję.
Zamieszkała z takim facetem w przyczepie kempingowej. Mieli dziecko. Uważam, że zrobiła to na złość Nalepie, bo była w Tadeuszu jeszcze długo po rozstaniu zakochana – jak cytuje gazeta.pl, mówił Bogdan Loebl.
Według plotek, artystka zaczęła często sięgać po alkohol, pojawiły się też problemy finansowe.
Jej drugi syn Konrad Koczyk wspominał po latach, że jego mama starała się, by zawsze były pieniądze na jedzenie. – Zarabiała na różne sposoby. Była dostawcą słodyczy i ciast. Jeździła wielkim dostawczym samochodem po Warszawie. Malowała Smerfy, malutkie figurki, żeby zarobić – opowiadał w programie „Uwaga! Kulisy sławy”.
Kubasińska występowała sporadycznie, a po latach skupiła się na rodzinie, w szczególności na ukochanej wnuczce Julii.
Nigdy nie traktowałam śpiewania jako źródła życiowej satysfakcji. To normalna praca dla utrzymania rodziny. Nie jestem żadną artystką. Jestem zwyczajną babą, która kocha dom, swoich mężczyzn i babskie obowiązki – opowiadała.
Jak dodała, prowadzi zwykły tryb życia, lecz publiczność i występy dają jej ogromną energię.
Wokalistka w 2005 roku podczas jednego z wywiadów zapowiedziała swój powrót do regularnych występów. Pochwaliła się, że pracuje nad nowymi nagraniami, ale niestety, nie spełniła tych marzeń. Niedługo później w drodze na zakupy straciła przytomność na ulicy. Jak się okazało, miała udar mózgu. Nie udało się jej uratować, zmarła w wieku 61 lat.