Rozmowa z Agnieszką Zawadzką – Kobiecą Twarzą Roku Polski w kategorii Matki
Pani Agnieszko, serdeczne gratulacje! Tytuł Kobiecej Twarzy Roku w kategorii Matki to ogromne wyróżnienie. Jakie emocje towarzyszyły Pani, gdy pojawiła się informacja o zwycięstwie?
Dziękuję bardzo. Emocji było wiele – wzruszenie, radość, ale i niedowierzanie. Pamiętam, że przeglądałam internet i przypadkiem natknęłam się na informację o plebiscycie. Nie planowałam tego. To była decyzja z impulsu – wysłałam zdjęcie i moje zgłoszenie zostało zaakceptowane. Potem przyszła walka o głosy. Prosiłam rodzinę i przyjaciół. Udostępniali, wspierali, trzymali kciuki. To dzięki nim się udało – to ich zasługa. A kiedy zobaczyłam swoje zdjęcie w gazecie, poczułam ogromną dumę i wdzięczność.
To musiało być bardzo emocjonalne przeżycie, zwłaszcza że – nie ukrywajmy – Pani codzienność nie jest łatwa.
Nie jest. Pracuję w hucie szkła, na produkcji. Trzy zmiany, tylko dwa dni wolnego. Samotnie wychowuję 3,5-letniego synka, bo mój partner zmarł rok temu. Starszy syn ma już 20 lat, skończył szkołę zawodową na kierunku Fryzjer i chce nadal iść w tym kierunku. Mieszkamy u mojej teściowej – to dzięki niej i rodzinie w ogóle daję radę. Ale czasem, kiedy nie mam z kim zostawić dziecka, idę do pracy prosto po nieprzespanej nocy. I powiem Pani jedno – człowiek nie wie, ile ma w sobie siły, dopóki życie nie zmusi go, by ją z siebie wykrzesał. I choć nie jest łatwo, bo czasu dla siebie praktycznie nie mam, to właśnie ten plebiscyt był dla mnie momentem, kiedy mogłam złapać oddech i uwierzyć, że nadal jestem kimś więcej niż tylko zmęczoną mamą na nocnej zmianie.
Czy udział w konkursie coś w Pani zmienił?
Tak, zdecydowanie. Ten konkurs otworzył mnie na nowe rzeczy. Dodał odwagi i wiary w siebie. Przez ostatni rok było mi bardzo ciężko. Ale udział w plebiscycie był takim jasnym punktem. Poczułam, że może jeszcze coś dobrego mnie spotka. Może to dopiero początek zmian.
A jakie jest Pani największe marzenie – takie tylko dla siebie?
Marzę o tym, żeby mieć swój mały dom z ogródkiem. Kawałek ziemi, na którym będą moje zasady i moje marzenia. Dziś mieszkam u teściów, jestem im bardzo wdzięczna, ale marzy mi się własne miejsce. Ogródek, płotek, może kilka kwiatów. Chciałabym też kiedyś otworzyć swój mały sklep z ubraniami. Czułabym, że tworzę coś swojego, niezależnego, że to ja decyduję o swoim losie.
Co daje Pani radość w codzienności?
Dzieci. Ich obecność, uśmiech, każde „Mamo, patrz!”. Mój młodszy synek, choć jeszcze mały, zaskakuje mnie codziennie – potrafi już alfabet, rysuje, maluje. Laurki to u nas norma. A starszy, choć dorosły, nie zapomina o mnie. Dzwoni, opowiada o swoich planach. Dla matki nie ma większej nagrody niż świadomość, że dzieci są szczęśliwe i radzą sobie w życiu.
Czy zawsze wiedziała Pani, że chce zostać mamą?
Tak, zawsze o tym marzyłam. Chciałam mieć dzieci, dać im dom, miłość. Patrzeć, jak rosną, uczą się świata. Bycie mamą to nie tylko obowiązek – to największy zaszczyt, jaki mnie w życiu spotkał. Dzieci były i są moim sensem życia. Oczywiście – nie zawsze jest łatwo. Bywają choroby, zmęczenie, nieprzespane noce. Ale nie zamieniłabym tego na nic innego.
Co Panią najbardziej zaskoczyło w macierzyństwie?
Najbardziej chyba to, ile można znieść. Że człowiek jest w stanie działać bez odpoczynku, bez wsparcia – tylko dlatego, że ma dla kogo. Bywa, że nie mam z kim zostawić dziecka, więc idę do pracy bez snu. Funkcjonuję, choć wydaje się to niemożliwe. Człowiek poznaje siebie na nowo, uczy się cierpliwości, organizacji, ale przede wszystkim – wytrwałości. Oczywiście są też te mniej miłe momenty – dzieci chorują, kapryszą, czasem brakuje cierpliwości. Ale każdy uśmiech wynagradza wszystko.
Czy ma Pani swój sposób na regenerację, na choćby krótką chwilę tylko dla siebie?
Lubię drobne rzeczy. Wyjazd do rodziców, spacer nad jeziorem, promienie słońca na twarzy. Latem korzystamy z każdej wolnej chwili, żeby gdzieś się wyrwać, choćby niedaleko. Zimą najczęściej ratuje mnie muzyka albo serial – chociaż teraz rzadko mam czas na oglądanie.
A czy zdarzają się momenty zmęczenia, buntu?
Oczywiście. Czasem po prostu muszę odpocząć. Wtedy proszę teściową, żeby zajęła się małym, a ja idę na górę, zamykam się na chwilę i zbieram siły. Czasami trzeba dać sobie prawo do słabości – bo to też jest część bycia mamą.
Co powiedziałaby Pani kobiecie, która waha się, czy warto zgłosić się do takiego plebiscytu?
Żeby nie wahała się ani sekundy. Że warto próbować. Zawsze. Nawet jeśli wydaje się, że nie ma się szans. Życie potrafi zaskoczyć. Nie można rezygnować z marzeń tylko dlatego, że jest trudno. Trzeba sięgać po swoje. Czasami jedno małe „tak” może zmienić bardzo wiele. Życie nie zawsze daje drugie szanse, więc trzeba próbować. Jeśli masz marzenia – walcz o nie. Nie zawsze się uda, ale warto spróbować. Ja jestem tego najlepszym dowodem.
I ostatnie pytanie – patrząc dziś w lustro, co Pani widzi?
Widzę kobietę, która przeszła przez bardzo trudne chwile, ale się nie poddała. Widzę mamę, która każdego dnia robi wszystko, żeby jej dzieci były szczęśliwe. Widzę siebie – silną, mimo wszystko.
Wybierz kategorię KLIKNIJ i SPRAWDŹ WYNIKI w finale ogólnopolskim |
---|
CÓRKI |
MATKI |
KOBIETY DOJRZAŁE |
____________________
Patronem plebiscytu Kobieca Twarz Roku jest ogólnopolski serwis internetowy
www.stronakobiet.pl