Okres transformacji w Polsce był "szczytowym" jeśli chodzi o popularność plastikowych kolorowych siatek i bazarowych wielkich toreb. Choć wielu wydając się one kiczowate, okazuje się, że warto przejrzeć piwnice i pawlacze, bo takie reklamówki stają się bardzo popularne. Zachód Europy odkrywa bowiem to, co nam już dawno spowszedniało.
Kilka lat temu serwisy modowe na całym świecie obiegły zdjęcia z pokazu mody męskiej marki Jil Sander. Jeden z modeli ubrany w garnitur niósł coś co przypominało papierową torbę zwijaną u góry, jaką na zachodzie Europy wykorzystuje się do pakowania zakupów spożywczych. Cena? Kilka tysięcy euro. Mimo wysokiej ceny torba szybko się wyprzedała, dając jednak do myślenia projektantom. Dotychczas designerzy starali się pokazywać fikuśne torebki, a tu okazało się, że sprzedać można też to, co do złudzenia przypomina produkt, w którym każdy z nas nosi zakupy.
Dom mody poszedł zatem za ciosem i zaprojektował plastikową torebkę dla pań. Siatki w neonowych kolorach, które z daleka przypominały nasze zwykłe marketowe reklamówki także się wyprzedały. Niedawno dom Jil Sander wypuścił kolejną torebkę - białą, która wygląda jak papierowa torba na zakupy, ale wykonana ze skóry.
Gdy ceny torebek zaczęły osiągać zawrotne ceny, a rynek zaczął być przesycony do walki o uwagę fashionistek włączył się gruziński projektant Gemna Gvasalia, odpowiedzialny za ogromny sukces swojego projektu Vetements i dyrektor kreatywny domu mody Balenciaga. To on wymyślił torbę (dla panów, ale szybko stała się popularna także wśród kobiet), która do złudzenia przypomina tę od szwedzkiego giganta meblowego Ikea. Ta szwedzka kosztuje kilka złotych, ta od Balenciagi 2 145 euro.
Panie z kolei wyruszyły na paryskie ulice z bazarowymi torebkami za kilka tysięcy euro. Różnokolorowe siatki okazały się hitem, chociaż wcześniej na podobny pomysł wpadł dom mody Louis Vuitton. Torby rodem z naszych bazarków nosiły blogerki na całym świecie, choć nie obyło się bez kontrowersji. Niektórzy zarzucali autorom projektu plagiat. Kolorowe torby do złudzenia przypominały siatki z Tajlandii, ale ostatecznie sprawa nie trafiła do sądu.
Vetements zapronował też swoim klientom zwykłe reklamówki, ale nie do trzymania w nich zakupionych towarów, ale do noszenia ich na co dzień. Nie ma co się dziwić, skoro niektórzy płacili setki euro za markowe torebki przypominające paczki chipsów (Anya Hindmarch) czy plastikowy kubek do soku (Moschino).
Niektórzy niszowi designerzy starają się wykorzystać plastikowe zwykłe reklamówki i zrobić z nich coś nowego. Nicoletta de la Brown El Barrio Bodega wyszywa na nich piękne hafty, dając siatkom drugie życie. Projektantka stara się w ten sposób ratować środowisko, przestrzegając by nie wyrzucać tak szybko reklamówek.
Zanim więc umieścimy w koszu stare siatki warto zajrzeć na stronę o modzie, bo może okazać, że wyrzucamy coś, co jest bardzo trendy i na czasie.
aneta.niezgoda@polskapress.pl
Czy inflacja jest w odwrocie?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Znaleźliśmy drugą żonę Solorza! Zaszyła się w Afryce | TYLKO U NAS ZDJĘCIA
- Mąż Bosackiej nie ma romansu! Czy ma szansę wrócić? Stanowcza odpowiedź gwiazdy
- Zwykli ludzie nie mają tam wstępu. Tak Górniak nosi się po strefie dla VIP-ów
- Jurksztowicz i Dębski usłyszeli wyrok sądu. Dostali rozwód, ale to nie koniec wojny