13 z 26
Pani Iwona spod Gniewkowa nie zaszczepiła swojej córeczki....
fot. Dariusz Nawrocki

Ruszył proces pani Iwony, która nie zaszczepiła dziecka. Protest przed sądem

Pani Iwona spod Gniewkowa nie zaszczepiła swojej córeczki. Właśnie ruszył jej proces w sprawie ograniczenia władzy rodzicielskiej. Przed sądem protestują przeciwnicy obowiązkowego szczepienia dzieci.

- Nie zgodziłam się na zaszczepienie Wandy po tym, co po szczepieniu przeszła moja pierwsza córka. Po prostu bałam się - tłumaczyła nam przed miesiącem pani Iwona. Opowiadała o skokach gorączki, omdleniach, drgawkach i bezdechach, które dopadały jej córkę.

Sprawę do inowrocławskiego sądu skierował dyrektor gniewkowskiej przychodni. Zgłosił zawiadomienie o możliwości narażenia dziecka na utratę zdrowia lub życia. - Zrobiłem to w trosce o dobro dziecka - podkreślał dyrektor. Sprawy nie chciał komentować. - Poczekajmy na rozstrzygnięcie sądu - zachęcał.

Stop NOP pod sądem

W środę rozpoczął się proces w sprawie ograniczenia jej władzy rodzicielskiej. Pod inowrocławskim sądem zebrali się przeciwnicy obowiązkowego szczepienia dzieci, którzy protestują w obronie pani Iwony.

- Zgromadziliśmy się tutaj, żeby zaprotestować przeciwko ingerencji w prawa i autonomię rodziny, która doświadczyła powikłań poszczepiennych u starszego dziecka. Matka nie chciała zgodzić się na zaszczepienie noworodka, gdyż była w trakcie antybiotykoterapii, była przeziębiona. Rodzina, która drżała o zdrowie swojego dziecka została ukarana za to skierowaniem ich do sądu rodzinnego - mówiła do zebranych Justyna Socha, wiceprezes stowarzyszania Stop NOP. Przypomniała, że w wielu krajach europejskich nie szczepi się noworodków. - Rodzice mają prawo odmówić tego szczepienia, mają prawo je odsunąć w czasie, mają prawo powiedzieć, że nie chcą go szczepić wcale. Nikt nie podważa ich rodzicielskiej decyzji. W naszym kraju panują pod tym względem zasady państwa totalitarnego - przekonywała.

"To jest absolutny skandal"

Pod sądem pojawiło się kilkadziesiąt osób z różnych stron Polski. Postanowili poświecić swój czas, aby wesprzeć panią Iwonę. - Oburza mnie sytuacja, w której wolność obywatelska, jaką jest wolność wyboru, jest łamana. Nadgorliwość lekarzy w przypadku tej sprawy spowodowała, że rodzice, którzy dbają o swoje dzieci mogą mieć ograniczone prawa rodzicielskie. Jest to sytuacja niespotykana w żadnym innym kraju - wyznaje Magdalena Waloch z Inowrocławia.

Anna Kubik-Kasprzykowska przyjechała aż z Gdańska. - Jestem tu, ponieważ moje dziecko przeszło bardzo poważne powikłania poszczepienne w postaci deminizacji mózgu oraz dwuletnich infekcji pneumokokowych po szczepionkach. Do tej pory zmagamy się ze skutkami. Wiem, jak szkodliwe mogą być szczepionki - przekonuje.

Pod sądem pojawił się również poseł Paweł Skutecki z Ruchu Kukiz'15. - To jest absolutny skandal, że komuś wpadło do głowy ograniczać prawa rodzicielskie ze względu na to, że rodzic ma obawy o zdrowie swojego dziecka. Jeśli teraz nie zareagujemy, to za chwilę sądy będą odbierały dzieci z zupełnie błahych powodów - mówi w rozmowie z "Pomorską". Zapewnia, że jako poseł dąży do tego, aby polskie prawo dostosować do standardów europejskich. - Tam szczepienia są zalecane, refundowane, ale nieobowiązkowe - podkreśla Skutecki.

Swoboda w zakresie szczepień

Po kilkugodzinnej rozprawie sąd podjął decyzję o odroczeniu rozprawy do 24 sierpnia. Pani Iwona po wyjściu z sali nie chciała rozmawiać z dziennikarzami.

Jej adwokat mecenas Arkadiusz Tetela również omówił komentarza do tej konkretnej sprawy. Stwierdził jedynie, że są orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które mówią o tym, iż przymus szczepień jest niezgodny z Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka. - Tymczasem u nas ciągle obowiązują obowiązkowe szczepienia. Rodzice, którzy spotykają się z powikłaniami, pozostają bez żadnego wsparcia. W większości krajów Unii Europejskiej obowiązuje swoboda w zakresie szczepień. Pytanie, jaki jest sens utrzymywania przymusu w Polsce - stwierdził i opuścił sąd.



14 z 26
Pani Iwona spod Gniewkowa nie zaszczepiła swojej córeczki....
fot. Dariusz Nawrocki

Ruszył proces pani Iwony, która nie zaszczepiła dziecka. Protest przed sądem

Pani Iwona spod Gniewkowa nie zaszczepiła swojej córeczki. Właśnie ruszył jej proces w sprawie ograniczenia władzy rodzicielskiej. Przed sądem protestują przeciwnicy obowiązkowego szczepienia dzieci.

- Nie zgodziłam się na zaszczepienie Wandy po tym, co po szczepieniu przeszła moja pierwsza córka. Po prostu bałam się - tłumaczyła nam przed miesiącem pani Iwona. Opowiadała o skokach gorączki, omdleniach, drgawkach i bezdechach, które dopadały jej córkę.

Sprawę do inowrocławskiego sądu skierował dyrektor gniewkowskiej przychodni. Zgłosił zawiadomienie o możliwości narażenia dziecka na utratę zdrowia lub życia. - Zrobiłem to w trosce o dobro dziecka - podkreślał dyrektor. Sprawy nie chciał komentować. - Poczekajmy na rozstrzygnięcie sądu - zachęcał.

Stop NOP pod sądem

W środę rozpoczął się proces w sprawie ograniczenia jej władzy rodzicielskiej. Pod inowrocławskim sądem zebrali się przeciwnicy obowiązkowego szczepienia dzieci, którzy protestują w obronie pani Iwony.

- Zgromadziliśmy się tutaj, żeby zaprotestować przeciwko ingerencji w prawa i autonomię rodziny, która doświadczyła powikłań poszczepiennych u starszego dziecka. Matka nie chciała zgodzić się na zaszczepienie noworodka, gdyż była w trakcie antybiotykoterapii, była przeziębiona. Rodzina, która drżała o zdrowie swojego dziecka została ukarana za to skierowaniem ich do sądu rodzinnego - mówiła do zebranych Justyna Socha, wiceprezes stowarzyszania Stop NOP. Przypomniała, że w wielu krajach europejskich nie szczepi się noworodków. - Rodzice mają prawo odmówić tego szczepienia, mają prawo je odsunąć w czasie, mają prawo powiedzieć, że nie chcą go szczepić wcale. Nikt nie podważa ich rodzicielskiej decyzji. W naszym kraju panują pod tym względem zasady państwa totalitarnego - przekonywała.

"To jest absolutny skandal"

Pod sądem pojawiło się kilkadziesiąt osób z różnych stron Polski. Postanowili poświecić swój czas, aby wesprzeć panią Iwonę. - Oburza mnie sytuacja, w której wolność obywatelska, jaką jest wolność wyboru, jest łamana. Nadgorliwość lekarzy w przypadku tej sprawy spowodowała, że rodzice, którzy dbają o swoje dzieci mogą mieć ograniczone prawa rodzicielskie. Jest to sytuacja niespotykana w żadnym innym kraju - wyznaje Magdalena Waloch z Inowrocławia.

Anna Kubik-Kasprzykowska przyjechała aż z Gdańska. - Jestem tu, ponieważ moje dziecko przeszło bardzo poważne powikłania poszczepienne w postaci deminizacji mózgu oraz dwuletnich infekcji pneumokokowych po szczepionkach. Do tej pory zmagamy się ze skutkami. Wiem, jak szkodliwe mogą być szczepionki - przekonuje.

Pod sądem pojawił się również poseł Paweł Skutecki z Ruchu Kukiz'15. - To jest absolutny skandal, że komuś wpadło do głowy ograniczać prawa rodzicielskie ze względu na to, że rodzic ma obawy o zdrowie swojego dziecka. Jeśli teraz nie zareagujemy, to za chwilę sądy będą odbierały dzieci z zupełnie błahych powodów - mówi w rozmowie z "Pomorską". Zapewnia, że jako poseł dąży do tego, aby polskie prawo dostosować do standardów europejskich. - Tam szczepienia są zalecane, refundowane, ale nieobowiązkowe - podkreśla Skutecki.

Swoboda w zakresie szczepień

Po kilkugodzinnej rozprawie sąd podjął decyzję o odroczeniu rozprawy do 24 sierpnia. Pani Iwona po wyjściu z sali nie chciała rozmawiać z dziennikarzami.

Jej adwokat mecenas Arkadiusz Tetela również omówił komentarza do tej konkretnej sprawy. Stwierdził jedynie, że są orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które mówią o tym, iż przymus szczepień jest niezgodny z Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka. - Tymczasem u nas ciągle obowiązują obowiązkowe szczepienia. Rodzice, którzy spotykają się z powikłaniami, pozostają bez żadnego wsparcia. W większości krajów Unii Europejskiej obowiązuje swoboda w zakresie szczepień. Pytanie, jaki jest sens utrzymywania przymusu w Polsce - stwierdził i opuścił sąd.



15 z 26
Pani Iwona spod Gniewkowa nie zaszczepiła swojej córeczki....
fot. Dariusz Nawrocki

Ruszył proces pani Iwony, która nie zaszczepiła dziecka. Protest przed sądem

Pani Iwona spod Gniewkowa nie zaszczepiła swojej córeczki. Właśnie ruszył jej proces w sprawie ograniczenia władzy rodzicielskiej. Przed sądem protestują przeciwnicy obowiązkowego szczepienia dzieci.

- Nie zgodziłam się na zaszczepienie Wandy po tym, co po szczepieniu przeszła moja pierwsza córka. Po prostu bałam się - tłumaczyła nam przed miesiącem pani Iwona. Opowiadała o skokach gorączki, omdleniach, drgawkach i bezdechach, które dopadały jej córkę.

Sprawę do inowrocławskiego sądu skierował dyrektor gniewkowskiej przychodni. Zgłosił zawiadomienie o możliwości narażenia dziecka na utratę zdrowia lub życia. - Zrobiłem to w trosce o dobro dziecka - podkreślał dyrektor. Sprawy nie chciał komentować. - Poczekajmy na rozstrzygnięcie sądu - zachęcał.

Stop NOP pod sądem

W środę rozpoczął się proces w sprawie ograniczenia jej władzy rodzicielskiej. Pod inowrocławskim sądem zebrali się przeciwnicy obowiązkowego szczepienia dzieci, którzy protestują w obronie pani Iwony.

- Zgromadziliśmy się tutaj, żeby zaprotestować przeciwko ingerencji w prawa i autonomię rodziny, która doświadczyła powikłań poszczepiennych u starszego dziecka. Matka nie chciała zgodzić się na zaszczepienie noworodka, gdyż była w trakcie antybiotykoterapii, była przeziębiona. Rodzina, która drżała o zdrowie swojego dziecka została ukarana za to skierowaniem ich do sądu rodzinnego - mówiła do zebranych Justyna Socha, wiceprezes stowarzyszania Stop NOP. Przypomniała, że w wielu krajach europejskich nie szczepi się noworodków. - Rodzice mają prawo odmówić tego szczepienia, mają prawo je odsunąć w czasie, mają prawo powiedzieć, że nie chcą go szczepić wcale. Nikt nie podważa ich rodzicielskiej decyzji. W naszym kraju panują pod tym względem zasady państwa totalitarnego - przekonywała.

"To jest absolutny skandal"

Pod sądem pojawiło się kilkadziesiąt osób z różnych stron Polski. Postanowili poświecić swój czas, aby wesprzeć panią Iwonę. - Oburza mnie sytuacja, w której wolność obywatelska, jaką jest wolność wyboru, jest łamana. Nadgorliwość lekarzy w przypadku tej sprawy spowodowała, że rodzice, którzy dbają o swoje dzieci mogą mieć ograniczone prawa rodzicielskie. Jest to sytuacja niespotykana w żadnym innym kraju - wyznaje Magdalena Waloch z Inowrocławia.

Anna Kubik-Kasprzykowska przyjechała aż z Gdańska. - Jestem tu, ponieważ moje dziecko przeszło bardzo poważne powikłania poszczepienne w postaci deminizacji mózgu oraz dwuletnich infekcji pneumokokowych po szczepionkach. Do tej pory zmagamy się ze skutkami. Wiem, jak szkodliwe mogą być szczepionki - przekonuje.

Pod sądem pojawił się również poseł Paweł Skutecki z Ruchu Kukiz'15. - To jest absolutny skandal, że komuś wpadło do głowy ograniczać prawa rodzicielskie ze względu na to, że rodzic ma obawy o zdrowie swojego dziecka. Jeśli teraz nie zareagujemy, to za chwilę sądy będą odbierały dzieci z zupełnie błahych powodów - mówi w rozmowie z "Pomorską". Zapewnia, że jako poseł dąży do tego, aby polskie prawo dostosować do standardów europejskich. - Tam szczepienia są zalecane, refundowane, ale nieobowiązkowe - podkreśla Skutecki.

Swoboda w zakresie szczepień

Po kilkugodzinnej rozprawie sąd podjął decyzję o odroczeniu rozprawy do 24 sierpnia. Pani Iwona po wyjściu z sali nie chciała rozmawiać z dziennikarzami.

Jej adwokat mecenas Arkadiusz Tetela również omówił komentarza do tej konkretnej sprawy. Stwierdził jedynie, że są orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które mówią o tym, iż przymus szczepień jest niezgodny z Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka. - Tymczasem u nas ciągle obowiązują obowiązkowe szczepienia. Rodzice, którzy spotykają się z powikłaniami, pozostają bez żadnego wsparcia. W większości krajów Unii Europejskiej obowiązuje swoboda w zakresie szczepień. Pytanie, jaki jest sens utrzymywania przymusu w Polsce - stwierdził i opuścił sąd.



16 z 26
Pani Iwona spod Gniewkowa nie zaszczepiła swojej córeczki....
fot. Dariusz Nawrocki

Ruszył proces pani Iwony, która nie zaszczepiła dziecka. Protest przed sądem

Pani Iwona spod Gniewkowa nie zaszczepiła swojej córeczki. Właśnie ruszył jej proces w sprawie ograniczenia władzy rodzicielskiej. Przed sądem protestują przeciwnicy obowiązkowego szczepienia dzieci.

- Nie zgodziłam się na zaszczepienie Wandy po tym, co po szczepieniu przeszła moja pierwsza córka. Po prostu bałam się - tłumaczyła nam przed miesiącem pani Iwona. Opowiadała o skokach gorączki, omdleniach, drgawkach i bezdechach, które dopadały jej córkę.

Sprawę do inowrocławskiego sądu skierował dyrektor gniewkowskiej przychodni. Zgłosił zawiadomienie o możliwości narażenia dziecka na utratę zdrowia lub życia. - Zrobiłem to w trosce o dobro dziecka - podkreślał dyrektor. Sprawy nie chciał komentować. - Poczekajmy na rozstrzygnięcie sądu - zachęcał.

Stop NOP pod sądem

W środę rozpoczął się proces w sprawie ograniczenia jej władzy rodzicielskiej. Pod inowrocławskim sądem zebrali się przeciwnicy obowiązkowego szczepienia dzieci, którzy protestują w obronie pani Iwony.

- Zgromadziliśmy się tutaj, żeby zaprotestować przeciwko ingerencji w prawa i autonomię rodziny, która doświadczyła powikłań poszczepiennych u starszego dziecka. Matka nie chciała zgodzić się na zaszczepienie noworodka, gdyż była w trakcie antybiotykoterapii, była przeziębiona. Rodzina, która drżała o zdrowie swojego dziecka została ukarana za to skierowaniem ich do sądu rodzinnego - mówiła do zebranych Justyna Socha, wiceprezes stowarzyszania Stop NOP. Przypomniała, że w wielu krajach europejskich nie szczepi się noworodków. - Rodzice mają prawo odmówić tego szczepienia, mają prawo je odsunąć w czasie, mają prawo powiedzieć, że nie chcą go szczepić wcale. Nikt nie podważa ich rodzicielskiej decyzji. W naszym kraju panują pod tym względem zasady państwa totalitarnego - przekonywała.

"To jest absolutny skandal"

Pod sądem pojawiło się kilkadziesiąt osób z różnych stron Polski. Postanowili poświecić swój czas, aby wesprzeć panią Iwonę. - Oburza mnie sytuacja, w której wolność obywatelska, jaką jest wolność wyboru, jest łamana. Nadgorliwość lekarzy w przypadku tej sprawy spowodowała, że rodzice, którzy dbają o swoje dzieci mogą mieć ograniczone prawa rodzicielskie. Jest to sytuacja niespotykana w żadnym innym kraju - wyznaje Magdalena Waloch z Inowrocławia.

Anna Kubik-Kasprzykowska przyjechała aż z Gdańska. - Jestem tu, ponieważ moje dziecko przeszło bardzo poważne powikłania poszczepienne w postaci deminizacji mózgu oraz dwuletnich infekcji pneumokokowych po szczepionkach. Do tej pory zmagamy się ze skutkami. Wiem, jak szkodliwe mogą być szczepionki - przekonuje.

Pod sądem pojawił się również poseł Paweł Skutecki z Ruchu Kukiz'15. - To jest absolutny skandal, że komuś wpadło do głowy ograniczać prawa rodzicielskie ze względu na to, że rodzic ma obawy o zdrowie swojego dziecka. Jeśli teraz nie zareagujemy, to za chwilę sądy będą odbierały dzieci z zupełnie błahych powodów - mówi w rozmowie z "Pomorską". Zapewnia, że jako poseł dąży do tego, aby polskie prawo dostosować do standardów europejskich. - Tam szczepienia są zalecane, refundowane, ale nieobowiązkowe - podkreśla Skutecki.

Swoboda w zakresie szczepień

Po kilkugodzinnej rozprawie sąd podjął decyzję o odroczeniu rozprawy do 24 sierpnia. Pani Iwona po wyjściu z sali nie chciała rozmawiać z dziennikarzami.

Jej adwokat mecenas Arkadiusz Tetela również omówił komentarza do tej konkretnej sprawy. Stwierdził jedynie, że są orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które mówią o tym, iż przymus szczepień jest niezgodny z Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka. - Tymczasem u nas ciągle obowiązują obowiązkowe szczepienia. Rodzice, którzy spotykają się z powikłaniami, pozostają bez żadnego wsparcia. W większości krajów Unii Europejskiej obowiązuje swoboda w zakresie szczepień. Pytanie, jaki jest sens utrzymywania przymusu w Polsce - stwierdził i opuścił sąd.



Kontynuuj przeglądanie galerii
WsteczDalej

Polecamy

Ogromny kominek, szara kuchnia i drewniany kredens. Tak mieszka Maciej Zakościelny

Ogromny kominek, szara kuchnia i drewniany kredens. Tak mieszka Maciej Zakościelny

Katarzyna Chrzanowska i Bogusław Linda mieli romans. Aktorka złamała mu serce

HIT DNIA
Katarzyna Chrzanowska i Bogusław Linda mieli romans. Aktorka złamała mu serce

Jak mieszka Opozda? Dwupoziomowy apartament z ogródkiem robi wrażenie

Jak mieszka Opozda? Dwupoziomowy apartament z ogródkiem robi wrażenie

Zobacz również

Bez przepychu i luksusu. Tak mieszka juror „Tańca z gwiazdami” – Rafał Maserak

Bez przepychu i luksusu. Tak mieszka juror „Tańca z gwiazdami” – Rafał Maserak

Przetestowałyśmy akcesoria kosmetyczne z Temu. Na co warto zwrócić uwagę?

Przetestowałyśmy akcesoria kosmetyczne z Temu. Na co warto zwrócić uwagę?