Jak postanowiła, tak zrobiła.
- Uznałam, że poradzę sobie sama - opowiada. - Najpierw wyeliminowałam całkowicie fast foody, słodycze, słodkie napoje. Na odstępstwa pozwalałam sobie tylko w weekendy, gdy spotykałam się ze znajomymi, na imprezach. Nie chciałam się zadręczać z powodu kawałka pizzy czy ciastka. Chciałam też uniknąć efektu jo-jo.
Wtedy też Marika zaczęła interesować się zdrowym odżywianiem. Wprowadziła do diety ciemne pieczywo, makaron, więcej warzyw i owoców. Na co dzień jada sałatki, które pakuje w pudełka i zabiera, gdy wychodzi. Pije zieloną herbatę, kefir, soki jednodniowe.
Czytaj, ZOBACZ ZDJĘCIA na kolejnych slajdach >>>
Marika podkreśla, że nie odniosłaby sukcesu, gdyby nie zwiększona aktywność. Wspomina, że najpierw musiała rozruszać porządnie mięśnie.
- Czytałam strony internetowe trenerów personalnych, blogi sportowe. Stamtąd czerpałam wiedzę i starałam się dostosować ćwiczenia do swoich możliwości - opowiada. - Zaczęłam od trzech ćwiczeń: brzuszków, przysiadów i pompek. Na początek robiłam ich po 10. Każdego dnia dokładałam kolejnych 5, aż do momentu gdy doszłam do200. Stopniowo też urozmaicałam ćwiczenia.
Wyjechałam z rodziną nad morze i tam zaczęłam biegać po plaży. Początkowo wychodziłam na pół godziny - trochę biegłam, trochę maszerowałam. Teraz robię 6-10 kilometrów, a mój rekord to nawet 20. Pamiętam, że wtedy nad morzem straciłam pierwszych 5 kilogramów. Potem chudłam dalej. Nosiłam ubrania w rozmiarze 52 i one też stawały się za duże. A ja potrzebowałam coraz mniejszych i mniejszych. Dziś kupuję spodnie w rozmiarze 36, a nawet 34. Podobnie bluzki - z wielkości XL zeszłam do XS. Większość z nichrozdałam, ale w szafie zostały mi jeszcze wielkie spodnie i płaszcz...
Cały proces skutecznego odchudzania zajął Marice rok.
- Nigdy nie dążyłam doefektów jakie proponuje Ewa Chodakowska - przyznaje. - Podoba mi się sylwetka zgrabna, kobieca, seksowna, zadbana. Ciało nie musi być wyrzeźbione, wystarczy mi, że będzie jędrne, gibkie, z ładnie zarysowanymi mięśniami.