Pomysł na Dzielciucha narodził się już w kwietniu ubiegłego roku. Jak mówi jego autor, przyczyn powstania banku z darmowymi ubraniami dla maluchów było kilka.
Bank ubrań dla dzieci
- Sam jestem ojcem, widziałem, ile ciuchów się marnuje. Wiele z nich zostaje założonych tylko kilka razy. Na strychu miałem mnóstwo ubrań, z których moje dziecko już wyrosło i wiedziałem, że nie tylko ja mam ten problem. Pomysł stworzenia Dzielciucha narodził się w momencie, gdy chciałem zaangażować się w projekt społeczny, idealistyczny. Taki, który pozwoli mi wyrazić się w twórczy sposób. Kolejnym powodem były społeczne nawyki w zakresie gospodarowania ubraniami, także dziecięcymi. Chodzi mi o konsumpcjonizm. Kupujemy zdecydowanie za dużo, a to miejsce jest alternatywą wobec takiego modelu postępowania – mówi Dominik Krawczyk, pomysłodawca i autor Dzielciucha.
Projekt jest charytatywny i wystartował całkowicie od zera. Jak tłumaczy jego twórca, rodzice wydają średnio 120 zł miesięcznie na ubrania dla swoich pociech. Jednym z założeń Dzielciucha było zmniejszenie tej kwoty do 20 zł.
- Tworzymy wielką szafę z ubraniami, z których mogą skorzystać wszyscy rodzice. Dzięki temu, dokupują tylko najbardziej potrzebne rzeczy, jak np. bieliznę – wyjaśnia Dominik Krawczyk.
Inicjatywa ekologiczna
- Wyprodukowanie jednej koszulki to koszt środowiskowy w postaci 2,5 tys. litrów wody. A przemysł modowy, którego celem jest napędzanie sprzedaży, czerpie ten zasób z naszej planety. Konsekwencją zakupów jest to, że eksploatujemy Ziemię, przez co rodzą się kolejne problemy i kryzysy klimatyczne – podkreśla właściciel Dzielciucha, który wspomina również o najważniejszym elemencie projektu: zwiększeniu zaufania między ludźmi. – W Polsce mamy jeden z najniższych kapitałów społecznych w Europie. 70 procent osób twierdzi, że nie należy ufać innym. Zadaniem Dzielciucha jest zbliżenie do siebie ludzi. Zwiększenie ich relacyjności, która jest w przeciwieństwie do postępującej, moim zdaniem, atomizacji społecznej. Człowiek stara się teraz działać indywidualnie i niezależnie, odcina się od innych – dodaje Dominik Krawczyk.
Zainteresowanie miejscem jest ogromne. Gdy bank ubranek jest czynny, przez dwie godziny zjawia się w nim około 40 rodziców.
- Jest to wygodne dla rodziców, którzy mogą pozbyć się zalegających ubrań, a ich jest cała masa. Jeśli ktoś nie wie, co ma z nimi zrobić, nie ma komu ich oddać, to wiemy, że tutaj się nie zmarnują. Wszyscy mogą korzystać z systemu wymiany, nie tylko ci, których nie stać na zakupy w sklepie. Po co kupować, jeśli te rzeczy nadają się do użytku? – pyta Piotr Obłączek, mieszkaniec Psiego Pola we Wrocławiu, tata Mikołaja, który do punktu przyniósł na wymianę 4 kartony ubrań. – Produkcja ubrań jest szkodliwa, mamy tony odpadów, z którymi nie wiadomo, co zrobić. Jeżeli zorganizujemy się społecznie, to jesteśmy w stanie zmniejszyć skalę tego wszystkiego – podsumowuje mężczyzna.
Adrianna Wierzbińska przyszła do Dzielciucha na wymianę z córką Lilą.
- Jesteśmy tu pierwszy raz. Dzisiaj tylko wybrałyśmy parę rzeczy dla córki, ale będziemy wracać. Warto by było coś takiego zrobić też dla dorosłych. Zdarzało nam się wyrzucać całe torby ubrań, bo się znudziły, choć są jeszcze dobre. Takie miejsca wymiany ubrań powinny być na każdym osiedlu – mówi Adrianna Wierzbińska.
Ubranka dla dzieci, zabawki, odzież ciążowa
Od początku otwarcia przez bazę przeszło ponad 10 tysięcy ubrań. Chociaż na razie można zostawiać i pobierać tylko odzież, nie wykluczone jest, że pomysł będzie ewoluował.
- W przypadku zabawek występuje nieraz większa rotacja niż w przypadku ubrań. Niektóre nudzą się dzieciom już następnego dnia i tylko zagracają pokój. W przyszłości na pewno chciałbym rozszerzyć bazę o zabawki i odzież ciążową dla kobiet, aby nie musiały wydawać na nią fortuny – wymienia Dominik Krawczyk.
Aby skorzystać z bazy, wystarczy przyjść i wybrać odpowiednie ubrania dla swojego dziecka. Jeśli dziecko z nich wyrośnie, a one nadal będą w dobrym stanie, można je zwrócić z powrotem do Dzielciucha. Jeżeli się zniszczą, lepiej jest je wyrzucić.
- Jestem mamą trójki dzieci i przy każdym było bardzo dużo ciuszków, które przekazywało się między znajomymi. A co, gdy nie ma się komu oddać? To fajnie, że powstało takie miejsce. Dostajemy pojemnik z rozmiarem i wybieramy, co nam się podoba. Ciuchy są w bardzo dobrym stanie – mówi Beata Miarecka, którą również spotkaliśmy w Dzielciuchu.
Dzielciuch znajduje się przy Kiełczowskiej 43 we Wrocławiu. Jest czynny w poniedziałki i środy przez dwie godziny, od godz. 18.00 do godz. 20.00. Grupa na Facebooku poświęcona temu miejscu zrzesza prawie 4 tys. osób: ZOBACZ – KLIK!