Czy kobiety mogą tworzyć?

Aleksandra Suława
Zofia Baltarowicz-Dzielińska studiowała rzeźbę
Zofia Baltarowicz-Dzielińska studiowała rzeźbę fot. nac
Próbom uczczenia setnej rocznicy przyjęcia na krakowską ASP pierwszej kobiety towarzyszą spory.

Zofia Stryjeńska, żeby studiować na monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych, musiała przebierać się za mężczyznę i posługiwać przybranym nazwiskiem: Tadeusz Lubański. Jej imienniczka - Zofia Baltarowicz-Dzielińska - miała więcej szczęścia. Kiedy w 1917 r. przyjechała do Krakowa, marząc o przyjęciu na tutejszą Akademię Sztuk Pięknych, o ocenę swoich prac poprosiła Jacka Malczewskiego. Wybrała go, bo jak mówiła „tylko talent jest w stanie zrozumieć talent”. Baltarowicz chciała zostać rzeźbiarką, więc Malczewski skierował ją do Konstantego Laszczki, ówczesnego kierownika katedry rzeźby. Ten zaś odesłał dziewczynę do rektora.

- Nikt nie chciał wziąć odpowiedzialności za dopuszczenie do studiów kobiety - opowiada dr hab. Iwona Demko z krakowskiej ASP. - Sądzono wtedy, że dziewczyny, jako istoty pozbawione talentu, nie mogą zostać artystkami. Ostatecznie pozytywną decyzję podjęła rada pedagogiczna. Zofia Baltarowicz-Dzielińska stała się pierwszą studentką w historii krakowskiej ASP.

23-latka rozpoczęła studia na wydziale rzeźby, gdzie traktowano ją, jak wspomina, „z wielką sympatią”. W recenzjach jej prac pisano, że łączy realizm ze słowiańskim duchem. Jedną z jej rzeźb - podobiznę Hugo Kołłątaja - do dziś można oglądać w Parku Jordana.

Szaro i smutno?

Losy debiutantki chciała upamiętnić wspomniana już Iwona Demko. Wysłała do redakcji wydawanych przez uczelnię „Wiadomości ASP” artykuł o Zofii Baltarowicz-Dzielińskiej oraz zdjęcie artystki, z prośbą o umieszczenie tego ostatniego na okładce kwartalnika. Zespół tekst przyjął, zdjęcie jednak odrzucił, tłumacząc, że wygląda „szaro i ponuro”.

Iwona Demko rozpoczęła więc w mediach społecznościowych akcję „List do rektora ASP”, w ramach której każdy może skierować do pełniącego tę funkcję prof. Stanisława Tabisza e-mail z prośbą o interwencję. Na Facebooku autorzy opublikowali niektóre z nich. „Upamiętnienie Zofii Baltarowicz-Dzielińskiej na okładce „Wiadomości ASP” będzie nie tylko ukłonem w stronę pierwszej studentki, ale również okazaniem szacunku kobietom, które dziś stanowią ponad połowę społeczności krakowskiej ASP” - pisze dr hab. Agata Zbylut.

Sama Iwona Demko zaznacza, że jej zdaniem odmowa nie wynika ze złej woli. - To efekt nieświadomości i tego, że kobiety wciąż są nieobecne w historii, której uczymy się z podręczników - mówi i dodaje, że nie chce, by sytuacja zaowocowała konfliktem wśród pracowników uczelni.

Okładka? Może w przyszłości

Magdalrna Litewka, rzecznik krakowskiej ASP, tłumaczy, że redakcja nie przyjęła okładki z podobizną Baltarowicz-Dzielińskiej z prostego powodu: jej projekt został przedstawiony za późno.

„Na posiedzeniu redakcyjnym, kiedy podejmowano decyzje o okładce, nie została złożona propozycja umieszczenia na okładce zdjęcia. Na ten rok zaplanowano jeszcze jeden numer kwartalnika, będzie więc okazja rozważyć spóźnioną propozycję na forum redakcyjnym” - czytamy w nadesłanym do redakcji stanowisku. Uczelnia podkreśla też, że „wszelkie zarzuty o dyskryminację kobiet w krakowskiej ASP są bezpodstawne”.

Sto lat szklanego sufitu?

Na poparcie tej deklaracji ASP podaje wyliczenia: w obecnej kadencji na siedmiu dziekanów czwórka to kobiety, panie pełnią też na uczelni funkcję kanclerza i kwestora. - Tak silna reprezentacja to pierwszy taki przypadek w historii krakowskiej ASP. Wydział rzeźby, na którym pracuję 67 lat musiał czekać na kobietę dziekana - studzi entuzjazm Demko. - Kobiety w gronie pedagogicznym nadal stanowią zdecydowaną mniejszość.

Niedoreprezentacja kobiet to problem nie tylko krakowskiej uczelni. Jak wynika z raportu „Marne szanse na awanse”, opublikowanego w ubiegłym roku przez Fundację Katarzyny Kozyry, kobiety stanowią 77 proc. studentów, ale już tylko 35 proc. pracowników naukowych i zaledwie 17 proc. profesorów zwyczajnych w państwowych uczelniach artystycznych.

- Brak wiary w siebie, przekaz społeczny, z którego wciąż wynika, że dziewczynki to „te mniej zdolne”, brak kobiecej solidarności - wylicza przyczyny zjawiska Iwona Demko. - To zresztą problem dotyczący nie tylko uczelni artystycznych, ale środowisk naukowych w ogóle. Póki nie zmieni się mentalność, nie może być mowy o równości.

WIDEO: Czy gwiazdy słuchają polskiej muzyki?

Źródło: Dzień Dobry TVN, x-news

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

a
abcd
Jednak postępowe lewactwo nie uznaje tego za twórczość, a rodzinę uważa za przeżytek. Nie pozwalaj sobą manipulować.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet