- Silne kobiety onieśmielają mężczyzn, więc rzadko cieszą się spełnioną miłością - mówiła Elsa Schiaparelli, która sama w latach 30. XX wieku była jedną z najpotężniejszych kobiet na świecie. Choć była już wtedy po rozwodzie, na męskie towarzystwo nie narzekała. Drugiego nie wzięła, bo bardziej dbała o biznes niż o opinię innych.
W uszach miały zakwitnąć kwiaty
Elsa od małego przejawiała dużą potrzebę ekspresji i niezwykłą wyobraźnię. Dziewczynka przyszła na świat w bardzo szanowanej włoskiej rodzinie, która była dosyć konserwatywna. Gdy Elsa przyszła na świat, jej ojciec, który badał średniowieczne manuskrypty nie był zbytnio zachwycony, że ma kolejną córkę. W rodzinie była już 8-letnia córka, która zawsze stawiana była dziewczynce za wzór. Matka Elsy, włoska arystokratka przez lata faworyzowała starszą pociechę, widząc w niej świetny materiał na żonę. O młodszej córce nie miała wiele dobrego do powiedzenia. Zdaniem pani Schiaparelli Elsa była brzydka i nijaka, bez szans na dobre małżeństwo. Nawet imienia rodzice nie byli w stanie sami wymyślić. Gdy podczas chrztu w rzymskiej Bazylice św.Piotra ksiądz zapytał o imię zapadła cisza. W końcu odezwała się położna i podała swoje własne imię.
Do tego dochodziła ogromna wyobraźnia dziewczynki. Jako kilkulatka zaczęła ozdabiać twarz i uszy kwiatami, w nadziei, że ozdoby w niej zakwitną. Gdy rodzice dziecka to usłyszeli, uznali, że jest nienormalna. Dziewczynka miała wielką fantazję, przez co ciężko jej było skupić się na lekcjach. Gdy chciała poczuć się jak ptak, wyskoczyła z okna. Z nudów przebierała się też w ubrania matki, wyjmując z szaf luksusowe stroje i dodatki.
Elsa pisała pełne zmysłowości i mistycyzmu wiersze, które za radą kuzyna pokazała wydawcy. Ten opublikował je pod tytułem "Arethusa". Dla rodziny była to zniewaga i plama na honorze. Rodzice uznali to za wybryk i wysłali córkę do szkoły z internatem w Szwajcarii. Elsa czuła się tam fatalnie, mdlała z przemęczenia. Nie chciała i nie umiała podporządkować się rygorowi, więc rozpoczęła strajk głodowy. Ostatecznie ojciec zabrał ją ze szkoły, po otrzymaniu listu od córki.
Schiap wychodzi za mąż
Mimo obaw matki, młodsza córka nie ma problemu z powodzeniem u mężczyzn. Czy to podczas podróży po Afryce, czy też przyjmując oficjalnych gości rodziców, Elsa szybko skracała dystans z panami, którzy chcieli jej się oświadczać. Przerażeni rodzice odmawiali, ale jej ślubowi z mającym polskie korzenie artystą zapobiec nie mogli.
Wilhelm de Wendt miał matkę Polkę, ojca Francuza i w zasadzie tylko to wiemy o nim na pewno. Mężczyznę, którego Włoszka poznała pracując jako opiekunka w Londynie, był mistrzem kreacji własnego wizerunku. Prowadził wykłady, opisując swoją rzekomą pracę detektywa i psychologa. Elsa po jednym wieczorze już była zakochana i zaręczona. Ślub wzięli w Londynie, skąd wkrótce wyjechali.
We Francji, gdzie na chwilę osiadli wydawali posag Elsy, ku wielkiemu niezadowoleniu rodziców. Włoszka poznała w tym czasie wielu wpływowych ludzi, co z czasem jej się przydało, ale dla jej rodziny jej życie było bezcelowe. W 1916 roku wyjechali do Stanów Zjednoczonych. Para wydawała majątek w kasynach i na balach niemal nic nie zarabiając. W końcu Wilhelm poznał wielką tancerkę, ikonę nowoczesnego tańca Isadorę Duncan, która tańczyła dla niego nago. Mąż Elsy zupełnie stracił dla niej głowę, mimo, że spodziewał się dziecka. Maria Luisa Yvonne Radha praktycznie nie znała ojca. Wilhelm uważał przez lata, że jego żona jest bogatą córeczką rodziców, a tymczasem stracił szansę na zbudowanie z nią imperium modowego. Gdy zmarł w 1928 roku w Meksyku, Elsa znana była już na całym świecie.
Sweterek od Ormianki
Kapelusz w kształcie buta, który został zainspirowany spotkaniem z Galą Dali. Sukienka z homarem, symbolem zmysłowości na Wallis Simpson w magazynie Vogue, żakiety z cekinami w kształcie twarzy, sukienki szkielety, suknie niczym porozrywane z kawałków materiału - trzeba przyznać, że fantazji projektantce nigdy nie brakowało. Jej ulubiony odcień różu "shocking" do tej pory kojarzony jest z jej postacią.
Swoje imperium zbudowała dzięki znajomościom, które pozyskała w Europie. Elsa wróciła po rozwodzie do Paryża, gdzie zawsze chciała mieszkać. Tam, pracując za małe pieniądze, ale wciąż obracając się w dobrym towarzystwie podziwiała styl Francuzek, chcąc jednak zawsze dodać coś od siebie. W latach 20-stych królował szyk ala Coco Chanel i pełne przepychu kreacje od Paula Poireta, które jednak mało kto umiał nosić.
Elsa miała tę umiejętność, a dzięki życzliwości projektanta, mogła przechadzać się po stolicy Francji w jego ubraniach. To właśnie Poiret namówił ją, aby zajęła się modą. Elsa zaczęła od pracy stylistki, by podpatrując sweter jednej ze znajomych nawiązać współpracę z krawcową pochodzącą z Armenii. Wkrótce w jej ubraniach chciała pokazywać się cała śmietanka towarzyska, w tym sama Katherine Hepburn, której Włoszka pomogła odnaleźć swój styl.
Schiaparelli stała się najpoważniejszą konkurentką Coco Chanel. Francuzka pogardliwie mówiła o Elsie "Ta włoska artystka co robi ubrania".
Dobrą passę przerwała II wojna światowa. Podobnie jak w przypadku Chanel niektórzy uważali, że Schiaparelli była szpiegiem, ale nigdy jej nie udowodniono pracy z wywiadem. Po wojnie pokazała jeszcze kilka kolekcji, ale jej stylistyka i ekstrawagancja nie były już w cenie, to nie był czas na epatowanie bogactwem i prowokowanie.
Włoszka przegrała m.in. z Diorem i Balenciagą, ale pozostała inspiracją dla kolejnych pokoleń projektantów, którzy łamali bariery i konwenanse. To ona wymyśliła oryginalne wielkie guziki do sukien, to ona jako pierwsza wykorzystywała plastik. Elsa inspiruje i dzisiaj. Jej pracy poświęcono wiele wystaw, m.in. w MET Museum w Nowym Jorku. Marka Schiaparelli kilka lat temu ponownie zaistniała na rynku, skupiając się na na modzie haute couture.
Elsa zmarła w 1973 roku, w ulubionej kreacji w odcieniu "shocking". Jak odchodzić, to w wielkim stylu.