39-letnia dziś Natalia wyszła za mąż mając dwadzieścia kilka lat. Zrezygnowała z pracy i postanowiła skupić się na macierzyństwie, co - jak twierdziła - przynosiło jej spełnienie i ogromną radość.
Mąż zajął się pracą, zaś Natalia wzięła na siebie dbanie o syna i córkę. Przez długi czas wszystko było w porządku - firma męża przynosiła coraz więcej pieniędzy, a rodzinie nie brakowało niczego. Z czasem sytuacja zaczęła jednak się zmieniać. Mąż stawał się coraz bardziej opryskliwy, zaczął też być agresywny. Najpierw ograniczał się do przemocy psychicznej, wulgarnych słów, obrażania, poniżania żony. Potem pojawiła się przemoc fizyczna.
- Natalia odczuwała coraz silniejszą przemoc ekonomiczną. Mąż wydzielał jej pieniądze nawet na najdrobniejsze rzeczy. Oczekiwał też od żony całkowitego posłuszeństwa i uległości w sprawach seksualnych. Przekonywał, że bliskość fizyczna to obowiązek Natalii wobec niego, ponieważ „ona nic nie robi, siedząc w domu” – opowiada ekspertka, tzw. osoba pierwszego kontaktu z Ośrodka Pomocy Osobom Poszkodowanym Przestępstwem w Poznaniu.
Ośrodek pomaga poszkodowanym w ramach Funduszu Sprawiedliwości. Zrozpaczona kobieta chciała walczyć o małżeństwo. Ubłagała męża, by poszedł z nią na terapię psychologiczną. Niewiele to dało - mężczyzna przerwał terapię twierdząc, że to on dyktuje warunki w małżeństwie. Natalia usłyszała od męża nawet taką deklarację - że on ma prawo ją zabić. To zmobilizowało Natalię do szukania ratunku.
Grupa wsparcia
W tajemnicy znalazła grupę wsparcia (mąż nie chciał płacić za jej indywidualną terapię) i - jak wspomina - zaczęła stawać na nogi. Mężczyźnie to się nie podobało; poczuł, że traci nad nią „sadystyczną kontrolę”. Gdy kobieta stawiła po raz pierwszy opór jego przemocy seksualnej, następnego dnia nie miała za co zjeść posiłku.
W końcu Natalia znalazła siłę, by zgłosić sprawę na policję. Mąż w odwecie oskarżył ją o cały katalog „zbrodni”: zdradzanie go z innymi mężczyznami, przynależność do sekty, molestowanie seksualne, zastraszanie, kradzieże, a nawet kontakty intymne… z księdzem. W 2018 r. kobieta poprosiła ojca, by naprawił alarm w domu, ponieważ dioda, która zwykle się świeciła, nagle przestała. Ojciec rozkręcił obudowę, ale zamiast tego alarmu znalazł w środku... kamerę. Po dokładniejszych poszukiwaniach odkrył jeszcze kilka urządzeń nagrywających w różnych pokojach, a na strychu - sprzęt do przechowywania zarejestrowanych zapisów. Okazało się, że mąż Natalii przez wiele miesięcy nagrywał wszystko, co działo się w domu, a później wybrane intymne nagrania udostępniał znajomym. Kobieta zgłosiła sprawę do organów ścigania, jednak została ona umorzona z powodu rzekomego „braku działania na szkodę kobiety”. Mąż wykpił się tłumaczeniem, że zainstalował kamery dla bezpieczeństwa. Wśród znajomych małżonek rozpuścił plotki o Natalii, w które wiele osób uwierzyło. Wpędzona w poczucie wstydu kobieta wycofała się z aktywności w szkole, gdzie była przewodniczącą rady rodziców, by oszczędzić swoim dzieciom przykrości.
Fundusz Sprawiedliwości na pomoc
Natalia trafiła na informację o Funduszu Sprawiedliwości. Wszystko dzięki jej córce, która oglądając reklamę Funduszu powiedziała do matki: "Mamo, idź do nich!". - Poszłam. Dostałam wsparcie i konkretne pomysły na walkę z miejscowym systemem, który zamiast pomóc ofierze, wsparł oprawcę. Instytucja Funduszu Sprawiedliwości jest moją nadzieją, że machina układów ludzi zamożnych i wpływowych w końcu ustąpi poszanowaniu i respektowaniu prawa - opowiada Natalia.
- Gdyby nie fundacja działająca na rzecz ofiar przemocy, która objęła mnie swoją nieodpłatną opieką, grupa wsparcia i dosłownie troje przyjaciół - byłoby po mnie - przyznaje.
W Ośrodku Pomocy Osobom Poszkodowanym Przestępstwem Natalia znalazła pomoc prawniczą. Szybko złożono kolejny wniosek o zajęcie się sprawą monitoringu, a także drugi - o znęcanie się męża nad kobietą. - Zadziałaliśmy bardzo szybko. Sprawy zostały zgłoszone do sądu, a dokumentacja została przygotowana bardzo rzetelnie. Nie zostawimy naszej beneficjentki w takiej sytuacji. Dotychczas musiała radzić sobie sama, a mąż, posiadający wystarczające fundusze, wynajmował najlepszych prawników - mówi pracownik ośrodka.
Kto się składa na
Fundusz Sprawiedliwości, zreformowany dzięki ministrowi Zbigniewowi Ziobro, dysponuje budżetem liczonym w setkach milionów zł. Te pieniądze pochodzą m.in. z nawiązek nakładanych przez sądy na skazanych, „dorzucają się” też więźniowie, którzy pracują podczas odbywania kary – część z ich wynagrodzeń trafia na konto Funduszu. Pieniądze następnie są kierowane do organizacji, które stają do konkursu o granty. Ostateczną decyzję o tym, kto dostanie środki, podejmuje resort sprawiedliwości.
W kraju działa już 51 regionalnych ośrodków pomocy Funduszu Sprawiedliwości. Docelowo ma być 60. Tę sieć uzupełnia 183 punktów lokalnych, a ma być ich aż 300. Wystarczy się do nich zgłosić – przyjść, napisać maila, zadzwonić. Pierwszym krokiem w pomocy jest zwykle spotkanie z osobą pierwszego kontaktu, a po przeanalizowaniu sytuacji pokrzywdzona osoba otrzymuje odpowiednio pomoc prawną, materialną czy np. psychologiczną.
Adresy i kontakty do ośrodków dla pokrzywdzonych w całej Polsce są dostępne na stronie Funduszu https://www.funduszsprawiedliwosci.gov.pl
Można również zadzwonić i uzyskać wstępną poradę oraz adres najbliższego ośrodka (Linia Pomocy Pokrzywdzonym 222 309 900).
Lista punktów pomocy jest też dostępna na interaktywnej mapie: https://www.funduszsprawiedliwosci.gov.pl/pl/znajdz-osrodek-pomocy/
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!