Gadżety wkraczają na groby. Możesz mieć najlepszą mogiłę w okolicy

Futra z delikatnym zapaszkiem naftaliny, kołnierze z lisa, wypastowane buty i skórzane buty trzymane całym rokiem w szafie - tak przez dekady kojarzył się dzień Wszystkich Świętych. Wypadało ubrać się tak, by pozostali bywalcy cmentarza podziwiali głównie nas, a nie wspominali zmarłych. Dlatego teraz, gdy ktoś przyjdzie na groby w zwykłej czapce czy dresie, wciąż wzbudza jakąś mikrosensację. Wiadomo: zastaw się, a postaw się - nieważne, czy w ubiorze czy w wystroju nagrobków.

To się jednak zmienia, idą kolejne przemiany społeczne, według których coraz chętniej godzimy się na przykład na pochówek w lasach pamięci czy świeckie ceremonie pogrzebowe. W Warszawie działa na przykład zakład pogrzebowy, który tworzą wyłącznie kobiety. One przemawiają nad grobem, one niosą urnę czy trumnę - nikomu nie odbiera to przy tym godności. Sygnałem wyraźnych zmian społecznych jest także fakt, że zakładamy i odwiedzamy cmentarze dla zwierząt, którym kładziemy ich ulubione zabawki czy instalujemy kolorowe wiatraczki. Na Wilanowie powstała też pierwsza w Polsce sala pożegnań dla zwierząt.

Teraz nie kupuje się już zwykłych zniczy stearynowych, które trudno zapalić, a potem trzeba uważać, by samemu nie spłonąć. (Przy okazji: jeśli na cmentarzu nie możecie zapalić wysokiej świeczki, pamiętajcie, by włożyć do torebki suchy makaron) Teraz w modzie są rozwiązania bezpłomieniowe, czyli znicze solarne.

Pierwszą zmianą były „wieczne” wkłady do zniczy, którym wystarczyło zmienić baterie, by dalej dawały ciepłe światło. Niektóre z tych białych cylindrów miały nawet maleńkie płomienie, które ruszały się na wietrze. Potem, wraz z rozwojem technologii, cmentarze zawładnęły znicze solarne. Tutaj fantazja producentów jest nieograniczona, bo wystarczy wmontować niewielkie ogniwo, by móc bawić się formą znicza. Są więc znicze-księgi, znicze-anioły, ale i bardzo popularne znicze-latarnie. Cena jest odpowiednio wysoka, nawet i 50 złotych za sztukę, ale wszyscy zapewniają, że podobno się opłaca. No chyba że ktoś akurat taki znicz ukradnie.

Póki co znicze solarne znajdują coraz więcej zwolenników, czemu trudno się dziwić. Nie trzeba co dwa dni odwiedzać grobu, by sprzątnąć wypalone świeczki. Nikt się nie poparzy, a płomień nie zgaśnie pod wpływem wiatru czy deszczu. Problem pojawia się już jednak z utylizacją takich zniczy: na razie nikt o tym nie myśli, wszystko ląduje w odpadach zmieszanych lub plastikowych, dlatego coraz częściej słychać głosy, że przy nekropoliach powinny pojawić się... czerwone pojemniki na baterie czy właśnie elektrośmieci. Kolejny wiatr zmian - do tej pory sensacjami były półki, na których można było zostawić pusty znicz, by następna osoba mogła tylko dołożyć do niego wkład. Cmentarny recykling w praktyce.

Kapitalizm uczy nas, że właściwie nie ma dziedziny życia, której nie można byłoby rozwinąć, by wyprodukować kolejnego dobra. Skoro mamy znicze solarne, miejmy i solarne głośniki. Taki przycisk z melodią zainstalowała na grobie syna celebrytka Sylwia Peretti. Na płycie naklejono ich wspólne zdjęcie wzbogacone o pasek odtwarzania muzyki. Po naciśnięciu słychać piosenkę.

Technologia przyszła w służbie także nieżyjącemu Krzysztofowi Krawczykowi. Menadżer artysty Andrzej Kosmala też chciał jakoś „wzbogacić” jego grób w Grotnikach, postawił dookoła mogiły płotek i zamierzał zainstalować solarne oświetlenie.

O popularności takich rozwiązań świadczą chociażby coroczne kieleckie targi NecroExpo, na których wystawcy pokazują urny w oryginalnych kształtach, biżuterię czy odzież pogrzebową. Można mieć na przykład malowaną trumnę lub trumnę wyściełaną.

A dla tych, którzy wciąż są tradycjonalistami, pozostają tradycyjne znicze stearynowe. Chociaż i tutaj można fantazjować: każdy chyba chociaż raz widział znicz-kurczak czy znicz-świętego Mikołaja. No i nie zapominajmy o kultowym produkcie, który rzekomo grał hit Ich Toje „Wstań, powiedz nie jestem sam”.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie; Obserwuj StronaKobiet.pl!