To można zauważyć przy dłuższych wypowiedziach. Kłamca będzie używał raz czasu przeszłego, raz teraźniejszego, choć nie będzie to uzasadnione. Wszyscy pamiętamy Katarzynę W., która apelowała: „oddajcie nam Madzię, przecież ona BYŁA naszą perełką”. Była? Przecież wtedy jeszcze matka utrzymywała, że jej dziecko zostało porwane…
Nie brakuje ludzi, którzy z uśmiechem na ustach będą opowiadać nam kłamstwa. Nic dziwnego, bo ludziom radosnym i uśmiechniętym jesteśmy bardziej skłonni zaufać. Jeśli chcemy sprawdzić wiarygodność naszego rozpromienionego rozmówcy, warto przyjrzeć się jego oczom. Jeśli są nieruchome, nie pojawiają się przy nich zmarszczki, uśmiech jest nieszczery. Może więc to, co słyszymy, również.
Jeżeli nas rozmówca nagle zaczyna się jąkać i zdarzają mu się przejęzyczenia, może to być dla nas sygnał, że jesteśmy oszukiwani. Kłamanie to dla organizmu stres, a ten często plącze nam język.
W trakcie rozmowy nasz interlokutor zaczyna się czerwienić? Warto baczniej się mu przyglądać, bo możliwe, że próbuje nas okłamać. Gdy kłamiemy, nasz organizm zaczyna wydzielać adrenalinę. Krew zaczyna napływać do głowy, a to skutkuje zaczerwienieniem szyi i dekoltu.
Uwaga! Niewinny rozmówca może zdenerwować się tym, że wysuwane są wobec niego podejrzenia i oskarżenia i również może się oblać rumieńcem.