- O dylemacie: ryzykowne spotkanie z rodziną w święta czy odpowiedzialne pozostanie w domu
- Co zrobić, aby to Boże Narodzenie nie było stracone?
- "Powinniśmy być w stosunku do siebie bardziej troskliwi"
- Jak na kondycję psychiczną Polaków wpływają decyzje rządu dotyczące pandemii?
- Psycholog mówi też o alternatywnych feriach zimowych w domu
***
Kiedy wiosną nastał lockdown ożywiała nas myśl o nadchodzącym lecie i prognozowanym wyhamowaniu epidemii. Teraz nie dość, że jest jesień, to już wiemy, że o świętach Bożego Narodzenia, jakie znamy i lubimy, możemy zapomnieć, a nasze dzieci spędzą najbliższe ferie zimowe w domach, bo takie są zalecenia rządu. Jak sobie z tym poradzić?
Dr Wiesław Baryła: Musimy nastawić się na przeczekanie. Tym bardziej, że jest bardzo duża szansa, iż lato 2021 będzie już prawie normalne. Doniesienia z laboratoriów naukowych są niezwykle optymistyczne, niebawem będziemy mieli aż nadto szczepionek przeciwko Covid-19. Jest szansa, że być może już nawet Wielkanoc, która wypada w 2021 roku na początku kwietnia, będzie przypominała to święto, które pamiętamy sprzed pandemii. W Boże Narodzenie, wygląda na to, że jeszcze będziemy musieli zadbać o to, aby jak najwięcej z nas w dobrym zdrowiu do tego okresu względnej normalności dotrwało. Ucieczka w przyszłość jest w tej sytuacji dobrym rozwiązaniem i pozwoli przetrwać trudniejsze okresy. Przy czym warto nie stawiać przed sobą konkretnych terminów, aby się nie frustrować. Trzeba jednak założyć, że na pewno będzie lepiej. Tym bardziej, że perspektywy są bardzo dobre. Chciałbym zwrócić również uwagę, że za przebieg pandemii odpowiada rząd. Sytuacja, w jakiej obecnie się znaleźliśmy w Polsce, jest bezpośrednio związana z tym, jakie decyzje podejmują i komunikują rządzący. Natomiast my wszyscy, nie ponosząc odpowiedzialności, mamy duży wpływ na pandemię. Tak jak podczas wyborów, niby pojedynczy głos się prawie nie liczy, ale to naszymi głosami są wybierane Sejm i Senat. Tak, jak biorąc udział w głosowaniu realnie wybieramy władze, tak każdy z nas własnymi postawami przez te najbliższe dwa lub trzy miesiące w dużej mierze zdecyduje, w jakiej kondycji my i nasze rodziny, ale również cała Polska, powita wiosnę 2021. Mamy tu taką typową sytuację zależności społecznej. Jeśli wszyscy sobie teraz odpuścimy, to bardzo wielu z nas nie dotrwa do bliskiego końca pandemii. Liczby są nieubłagane, dla Polski odsetek osób, które umierają po zarażeniu Covidem-19 wynosi około 0,7 proc., tak więc każdy milion nowych zakażeń, to siedem tysięcy ofiar. A milion osób może się w Polsce zarazić w tydzień. Za wszelką cenę musimy nie dopuścić do nieograniczonego szerzenia się koronawirusa. Odpowiedzialność za to spoczywa absolutnie na rządzie, ale przyzwoitość nakazuje nam teraz zadbać o to, aby samemu się nie zarazić i nie stać się źródłem zakażeń dla innych. To najbliższe Boże Narodzenie będzie trudne społecznie. Tym bardziej, że rząd jest bardzo niespójny w swoich decyzjach i komunikatach. Nie podejmuje decyzji ze stosownym wyprzedzeniem, a jak podejmie, to za chwilę je zmienia. Ten brak stabilności i niespójności w działaniach rządu pogłębiają niepokój w ludziach.
No właśnie, aż 88 proc. Polaków odczuwa psychiczne skutki zagrożenia pandemią. Dla 33 proc. głównym uczuciem, towarzyszącym na co dzień jest właśnie niepokój o przyszłość. Jak duży wpływ na to, jak teraz się czujemy, mają decyzję rządu?
Czulibyśmy się znacznie lepiej, gdybyśmy byli przekonani, że polityka rządu poparta jest najlepszą zdobytą w trakcie pandemii wiedzą. Gdybyśmy byli przekonani, że rządzący podejmują decyzje rozumnie i przewidują ich konsekwencje. Tak, jak ma to miejsce w krajach skandynawskich, jak Norwegia, Dania czy Finlandia. Tymczasem ja mam poczucie, że w trakcie pandemii moje zaufanie zostało wiele razy nadużyte i chyba nie odstaję w tym przekonaniu do przeciętnego Polaka.
Jeśli rząd zawiódł nasze zaufanie i nie możemy liczyć nawet na chwilowy powrót do równowagi w nadchodzące święta Bożego Narodzenia, bo będą zupełnie inne od tych, do których przywykliśmy, to gdzie szukać spokoju psychicznego?
Po pierwsze, powinniśmy być w stosunku do siebie bardziej troskliwi. Pozwolić sobie na komfort bycia wyrozumiałym, a nawet nieco pobłażliwym dla samego siebie. Szczególnie w okresie świąt Bożego Narodzenia. Nie dążyć do tego, aby wszystko było zapięte na ostatni guzik, a wszystkie kąty wysprzątane. Tylko zachować energię na to, aby zdołać wyciągnąć jak najwięcej dobrego z tych nielicznych kontaktów, na które będziemy mogli sobie w święta pozwolić. Po drugie – choć zdaję sobie sprawę, że nie jest to recepta dla wszystkich, zaprośmy zdalnie do siebie na święta rodzinę, z którą nie możemy być fizycznie. Połączmy się za pośrednictwem jednego z darmowych komunikatorów, ustawmy mikrofon i kamerę, najlepiej szerokokątną, zobaczmy się ze sobą na dużym ekranie telewizora, zamiast smartfona. Wyniki badań psychologicznych i medioznawczych pokazują, że wielkość obrazu robi ogromna różnicę. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to proste i nie na każdą kieszeń, ale nie jest niemożliwe. Warto zadbać o to, aby z tych kontaktów społecznych było jak najwięcej dobrego – spróbować oderwać się w święta od tematu koronawirusa czy polityki, a skupić na tematach, które integrują, jak na przykład kultura. Pomimo pandemii wiele się dzieje w kulturze – wychodzą nowe książki, filmy, seriale, są dostępne spektakle online. Po trzecie, postawmy w te święta na aktywność fizyczną. Oczywiście na tyle, na ile to możliwe. Można wybrać się na spacer, pójść pobiegać, wspiąć się na pobliską górkę. Umówić się z krewnymi na wolnym powietrzu. Dopóki rząd nie wymyśli inaczej, to możemy udać się do parku. Aktywne spędzanie czasu pozwoli nam naładować nasze akumulatory.
Wielu z nas zapewne stanie przed dylematem - albo zaryzykujemy i spotkamy się z rodziną, albo odpowiedzialnie zostaniemy w domu, co może też zostać różnie odebrane przez bliskich. Jak sobie z tym poradzić?
Dla mnie tu nie ma dylematu. Zdecydowanie należy zadbać o bezpieczeństwo swoje i bliskich. Przy aktualnej liczbie osób w Polsce, które są chore na Covid-19 i zarażają, statystyczna szansa, że przynajmniej jeden z uczestników przeciętnej, dziesięcioosobowej Wigilii jest chory, wynosi aż 20 proc. Warto podkreślić, że podobnie wyliczana szansa dla śniadania wielkanocnego w kwietniu 2020 wynosiła około 1 procenta. Tak więc, jeśli już się spotkamy w święta w domu, to przynajmniej nie siedźmy stłoczeni przy stole, wietrzmy często pomieszczenia. Podczas Wigilii nie da się siedzieć w maseczkach, ale zachowajmy przynajmniej dystans.
Nie przeocz
Wielu seniorów obawia się samotności w te święta. Jak przetłumaczyć babci czy dziadkowi, że tym razem w Boże Narodzenie się nie spotkamy? Albo dzieciom, że nie zobaczą w święta swoich ukochanych dziadków?
To jest bardzo trudne. Jesteśmy istotami hiperspołecznymi. Do życia potrzebujemy kontaktów z bliskimi osobami, tak jak powietrza i wody. Pewną namiastką takich kontaktów są rozmowy przez telefon lub internet. Ale co kontakt na żywo, to kontakt na żywo i trudno jest ludziom wytłumaczyć, że powinniśmy się od bezpośrednich kontaktów powstrzymywać. Łatwiej jest wtedy, gdy druga osoba jest w stanie zrozumieć, o jak wysoką stawkę chodzi. W rozmowie z dziećmi raczej skupiłbym się na planowaniu przyszłości i opowiadaniu o tym, jak niedogodności tegorocznych świąt odbijemy sobie za rok. W przypadku osób starszych sprawa jest o tyle skomplikowana, że mogą wysunąć argumenty typu: gwarancji następnych świąt nikt mi nie da, nie wiem czy dożyję następnego Bożego Narodzenia etc. Próbowałem prowadzić tego typu rozmowy z osobami starszymi i wiem z doświadczenia, że niektórzy doskonale rozumieją konieczność izolowania się i przyjmują ją jako oczywistość. Są jednak też tacy, którym zupełnie nie da się tego przetłumaczyć. Wówczas może dobrym pomysłem byłoby ustalić, kto z rodziny przebada się, i jeśli okaże się zdrowy, odwiedzi w święta taką starszą osobę. Pobędzie z nią, być może uruchomi środki zdalnej komunikacji, żeby zobaczyła się z pozostałymi członkami rodziny. Nie można w tej sytuacji zostawić osób starszych samych. Zwłaszcza samotnych. Zdaję sobie też sprawę, że osoby - szczególnie z mniejszych miejscowości - nie będą mieć tego typu rozterek. Po prostu się spotkają w szerszym gronie. Wszelkie odgórne zakazy i nakazy, zwłaszcza na wsiach i w małych miasteczkach, od zawsze traktowane były z przymrużeniem oka. Niemniej ważne, aby ludzie pamiętali, że jeśli zdecydują się ugościć rodzinę z dużego miasta, wraz z nią mogą też gościć covida. Dlatego myślę, że naprawdę warto uciekać myślami w przyszłość. Myśleć o kolejnej wiośnie i lecie jako o tym czasie, w którym przestaniemy w końcu balansować na linie pomiędzy frustracją potrzeb psychologicznych a bezpieczeństwem epidemiologicznym. Późną wiosną zejdziemy z tej liny i teraz wszystkim nam powinno zależeć, aby jak najwięcej z nas to zrobiło. Perspektywy są naprawdę dobre. Myślę, że nawet polski rząd nie jest w stanie tego zepsuć.
Wracając jeszcze do dzieci i młodzieży, którym już teraz jest ciężko. Wiem, że statystycznie nie wszyscy wyjeżdżali na ferie, ale dla uczniów były wartością. To skumulowanie terminów i apel o pozostanie w domach zaburzyło pewien schemat. Rodzice już się martwią, że nie oderwą dzieci od komputera w ferie, jeśli nie będzie zajęć z cyklu "zima w mieście"?
Dzieciom i młodzieży trzeba stworzyć alternatywę. Nie odciągniemy ich, nie oferując im nic w zamian. To się nie może udać. Trzeba zaoferować przynajmniej coś porównywalnie atrakcyjnego. Jeśli pogoda będzie sprzyjająca i pojawi się śnieg, to zdecydowanie będzie łatwiej nam o taką alternatywę. Jeśli będzie za oknem szaro i deszczowo, to rodzice mają niewielkie szanse wygrać z komputerem. Bo tym, czego młodzi ludzie najbardziej teraz potrzebują, jest kontakt z rówieśnikami. A jeśli nie mogą się z nimi spotykać twarzą w twarz, pozostaje im kontakt przez komunikatory. Obecna sytuacja bardzo nie służy zdrowiu psychicznemu młodych ludzi. Oni potrzebują rozwijać się w warunkach, które dostarczą im takich stymulacji, jakich potrzebują. Najprościej rzecz ujmując: młodym ludziom potrzebni są młodzi ludzie. Dlatego myślę, że ta oferta dla dzieci musi się pojawić na czas ferii. Samorządy i organizacje pozarządowe byłyby w stanie zorganizować dzieciom akcję zima w mieście. Ferie odbędą się dopiero za sześć tygodni. Proszę zauważyć, że sześć tygodni temu byliśmy w zupełnie innej sytuacji epidemiologicznej. Byliśmy dopiero na początku tego wznoszenia się krzywej zachorowań, dziennie mieliśmy poniżej 5 000 pozytywnych testów. Sądzę, że do Trzech Króli rząd może jeszcze trzy razy zmienić zdanie co do tego, jak mają wyglądać ferie.
Musisz to wiedzieć
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!