Jeszcze się nie urodził, a już walczy o życie. Historia Frania ze Skierniewic i jego rodziny

Natalia Zwolińska
Malutki Franio ma się urodzić pod koniec lipca tego roku. Tymczasem rodziców zelektryzowała wiadomość o stanie zdrowia ich nienarodzonego jeszcze synka. Franek ma śmiertelną wadę serca. Potrzebna jest specjalistyczna operacja, którą podjęli się wykonać niemieccy lekarze.

Jeszcze się nie urodził, a już walczy o życie

Joanna Gałka-Zembrzucka, mama Franka i dwóch córeczek, urodziła się i wychowywała w Skierniewicach. Działała w wolontariacie i pomagała potrzebującym. Teraz ona i jej rodzina potrzebują pomocy.

– W kwietniu pojechaliśmy na badania kontrolne ciąży. Ich wyniki były dla nas ciężkim szokiem. Mamy już dwie wspaniałe córki – Alę i Tosię, i obydwoje z mężem bardzo się cieszyliśmy, że w naszej rodzinie pojawi się Franek. Tymczasem okazało się, że nasz synek jest śmiertelnie chory. Cierpi na zespół prawostronnego izomeryzmu – mówi pani Joanna.

Co oznacza to trudne określenie medyczne? Oznacza to, że narządy w brzuszku i klatce piersiowej Frania nie ułożyły się prawidłowo. Serduszko jest po prawej stronie, żołądek po lewej, najprawdopodobniej chłopczyk nie ma śledziony. Franio ma nieprawidłowy spływ żył płucnych do żyły ramienno- głowowej lewej, ubytek przegrody przedsionkowo- komorowej, podwójny odpływ z prawej komory, podzastawkowe i zastawkowe zwężenie pnia płucnego. Brzmi strasznie. I wady te wymagają bardzo szybkiej interwencji niemieckich kardiochirurgów.

Rodzice nie tracą nadziei i szukają pomocy

– 15 maja udało nam się dostać na konsultację u profesora Edwarda Malca, który zajmuje się takimi operacjami w Munster w Niemczech. Dowiedzieliśmy się, że sytuacja jest bardzo trudna, że nasz synek ma bardzo skomplikowany zestaw wad. Usłyszeliśmy też, to dla nas było najważniejsze, że jest szansa, aby uratować Frania. Chwyciliśmy się tego bardzo mocno. Chcemy zrobić wszystko, żeby nasz synek żył – mówi mama Frania.

Niestety operacja w Munster nie jest refundowana i potrzebne są na nią pieniądze. Wstępny kosztorys, który dostali rodzice opiewa na niemal 80 tys. Euro. To są tylko koszty pierwszej, z trzech, operacji, które mają uratować życie Frania. Do tego należy doliczyć koszty pobytu pani Asi w Niemczech. A czasu na zebranie odpowiedniej kwoty jest coraz mniej. Termin wyjazdu Joanny Gałki-Zembrzuckiej do Niemiec wyznaczony został już na 18 czerwca. Pomimo, że termin porodu planowany jest na koniec lipca, pani Asia zostanie już pod opieką niemieckich lekarzy.

To będzie trudny czas dla całej rodziny

– Najbardziej przeraża mnie rozstanie z córkami na tak długi czas. Ala i Tosia to jeszcze maleństwa. Starsza córeczka ma 5 lat, a młodsza dopiero 2. Obie wiedzą, że mamusia musi na jakiś czas jechać do szpitala, bo ich braciszek jest ciężko chory. Ale będzie to dla mnie, męża i córek ciężki czas – przyznaje pani Asia.

Pierwszy etap operacji będzie korektą nieprawidłowego spływu żył i korektą zwężeń pnia płucnego. Potem w wieku kilku miesięcy chłopca czeka druga operacja, natomiast w wieku 2-6 lat ostatnia. Zbiórka pieniędzy dostępna jest na portalu siepomaga.pl pod nazwą Serce Franusia.

Link do zbiórki

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet