Królowa lodów od 50 lat rządzi we Wrocławiu. Poznajcie Annę Barton (REPORTAŻ, ZDJĘCIA)

Robert Migdał
Anna Barton produkuje i sprzedaje lody od 50 lat
Anna Barton produkuje i sprzedaje lody od 50 lat Polska Press
Jej recepta na sukces? Trzeba być pracowitym, uczciwym i kochać swoją pracę. - No i koniecznie dążyć do postawionego sobie celu, bez patrzenia na przeciwności losu, na kłody, które życie rzuca pod nogi. Ja swój cel postawiłam sobie 50 lat temu: robić najlepsze lody. I cały czas się tego trzymam - mówi Anna Barton, właścicielka wrocławskiej firmy "Dom Lodów Barton", która od pół wieku robi i sprzedaje lody.

Rok 1971. Wtedy zaczęła się jej przygoda z lodami. Anna Barton była... pielęgniarką. Z dnia na dzień została sama z dwójką dzieci i musiała znaleźć nowy sposób na życie, na utrzymanie rodziny, bo z jednej, pielęgniarskiej pensji byłoby to niemożliwe.

Żeby być blisko dzieci

I tak, pewnej nocy, wymyśliła sobie, że otworzy bar kawowy z lodami. Nie miała pojęcia, jak się kręci lody, ale to jej nie zniechęciło. Wiedziała, że "dla chcącego, nic trudnego". I że jak trzeba, to się nauczy.

Mieszkała wtedy na ul. Obornickiej i dlatego znalazła lokal, przy ul. Zawalnej, żeby dzieci miały do niej blisko, do pracy, kiedy będą wracały ze szkoły. - Gdybym była na drugim końcu miasta, to bym ich całymi dniami nie widziała, a tak przychodziły do mnie po szkole, na zapleczu lekcje odrabiały, a potem mi pomagały przy lodach - wspomina pani Anna.

Syn na przykład robił jej zakupy. Miał 16 lat, kiedy powiedział: "Mamuś, daj mi 20 złotych, zrobię prawo jazdy". Zdał za pierwszym razem i został... zaopatrzeniowcem. - Świetny w tym był. Nawiązywał znajomości z różnymi kierownikami sklepów, którzy sami dzwonili do niego: "Przyjeżdżaj, kawa jest". Dlatego uważam, że przy prowadzeniu biznesu szalenie ważne jest wsparcie w rodzinie. Od drugiego męża też miałam wielką pomoc, choć on, jako sędzia, nie mógł stanąć za bufetem i lodami handlować, to potrafił mi w nocy, jak już nikt nie widział, pomalować cały lokal - wspomina Anna Barton i szybko dodaje. - Ale też ważne jest wsparcie dobrych pracowników: bez nich właściciel biznesu sam niczego nie zrobi - dopowiada.

Anna Barton produkuje i sprzedaje lody od 50 lat

Królowa lodów od 50 lat rządzi we Wrocławiu. Poznajcie Annę ...

Pół wieku minęło jak jeden dzień

Jak wyglądały początki jej biznesu, 50 lat temu? Oprócz rodziny pomogli jej przyjaciele i znajomi. Jedni pożyczyli pieniądze na rozruch interesu, drudzy nauczyli, dzieląc się swoim doświadczeniem, jak robić dobre lody i parzyć kawę. Za komuny nie można było, ot tak sobie, pójść i wziąć kredyt na działalność gospodarczą. - Dlatego od znajomych pożyczałam. Nigdy mi nie odmówili. Wiedzieli, że jestem słowna, że jak pożyczam, to oddam - mówi.

Nie było widać końca kolejki...

50 lat temu łatwiej - niż dzisiaj - było wszystko sprzedać, bo wrocławianie nie mieli tylu rozrywek, co dzisiaj: kin, parków rozrywek, galerii handlowych, kawiarni na każdym kroku. - Ludzie nie mieli też gdzie wydawać pieniędzy - wspomina pani Ania i dodaje. - Kolejki do mnie były potężne. W jedną niedzielę, w mojej lodziarni przy ul. Zawalnej, potrafiłam sprzedać 900 kuwet lodów, każda po pięć litrów. Cały dzień kręciłam lody, a nie widziałem końca kolejki. Były takie dni, że nie wychodziłam z zaplecza - opowiada pani Barton.

Z lat 70. i 80. najbardziej pamięta problemy z zaopatrzeniem, z surowcami do produkcji lodów. O bakaliach i czekoladzie można było pomarzyć. Wszystko trzeba było "zdobywać", załatwiać na lewo, kombinować. A teraz wszystko jest dostępne. No, ale trzeba walczyć o klienta.

- Ale wie pan, ja jakoś dziś specjalnie nie odczuwam konkurencji - mówi nieskromnie. - Mam stałych smakoszy moich lodów i nie zauważyłam spadku sprzedaży. Ba, wręcz przeciwnie - widzę, że z roku na rok przybywa mi nowych klientów. Powód? Prosty: ludzie doceniają smak moich lodów, to, że są robione tylko z naturalnych składników. To wystarczy, żeby ludzie do mnie wracali - uśmiecha się pani Ania.

Padała ze zmęczenia

Na początku robiła kilka smaków: śmietanka, wanilia, czekolada, bakaliowe i jakieś owocowe-sezonowe: truskawka, malina (dziś w swojej ofercie ma aż 50 smaków!)

- A jeszcze wszystko robiłam ręcznie - opowiada. - Bo kiedyś nie było takich maszyn, jak dziś. Ręce miałam nadwyrężone od pracy, kości mi się przemieszczały i musiałam mieć na nadgarstkach specjalne skórzane opaski. Pamiętam, że kiedy wracałam po pracy do domu, to się poręczy trzymałam przy schodach, żeby wejść na górę. I wiedziałam, że nie mam prawa usiąść, dopóki się nie umyję, bo gdybym usiadła, to od razu bym zasnęła, w ubraniu. Tak byłam zmęczona - dodaje.

Anna Barton cały czas próbowała wymyślać coraz to nowe smaki. Jedne się przyjmowały (jak ukochane przez wielu wrocławian lody ze sprowadzanymi z Australii orzechami makadamia), czy lody o... smaku piwa. - Nie wszystkie udziwnienia się przyjmowały. Na przykład na te moje lody z piwa, to nawet piwosze kręcili nosem. Woleli się piwa napić ze szklanki, niż lizać z kubeczka coś o smaku piwa - śmieje się Anna Barton. - Robiłam też lody z marchewki, ale też nie zasmakowały ludziom, więc przestałam. Wrocławianie jednak wolą klasykę: śmietanka, czekolada, truskawka – dodaje.

Żelazna dama

Anna Barton od pół wieku sama rządzi wielką firmą. Trzyma ja twardą ręką. We Wrocławiu nazywają ją "żelazną damą" (jest laureatka wielu biznesowych nagród - m.in. dostała od prezydenta miasta tytuł "Ikona biznesu") lub "królową lodów". Jak udaje się jej, z powodzeniem, prowadzić firmę od 50 lat. I to z sukcesami?

- W biznesie trzeba się kierować takimi samymi zasadami, jak w życiu. Tego nie da się oddzielić. Główna moja zasada - nikogo nie oszukiwać. Bo zło powraca. Nie lubię też cwaniactwa - unikam cwaniaków. Jako szefowa uważam, że jestem sprawiedliwa, konsekwentna i wymagająca. Inaczej się nie da, inaczej biznes padnie - opowiada. - A pracując "w lodach" to dodatkowo trzeba bardzo przestrzegać higieny: żeby nie było żadnych uchybień. Tak samo w recepturach: zawsze musi być porządek: nie można raz robić lepszych, a raz gorszych lodów. One zawsze muszą być takie same: bardzo dobre. Bo w lodach nie da się oszukać: klient od razu wyczuje, że coś jest nie tak, że na czymś się przyoszczędziło i pójdzie do konkurencji. A na to sobie nie mogę pozwolić - dodaje.

Co by poradziła osobom, które zaczynają swoją przygodę z biznesem? Po pierwsze - trzeba być pracowitym. Druga ważna cecha: uczciwość. Trzecia - wytrwałość. Trzeba też dążyć do postawionego sobie celu.

Nie można też liczyć na to, że gdy otworzy się biznes, to od razu będzie się na nim zarabiać kokosy. Bo tak nie jest. Wielkie pieniądze nie przychodzą od razu: na początku jest dużo trudu, niekiedy rozczarowań, a dopiero później można zbierać owoce swojej pracy. Biznes robiony na szybko, nie pociągnie zbyt długo - radzi pani Anna.

Trzeba być silnym

Ważna jest też siła. Zwłaszcza, kiedy przychodzą w biznesie - i w życiu - ciężkie chwile. A pani Anna Barton jest bardzo silną kobietą. Dwa razy walczyła i wygrała z ciężką chorobą, a i w biznesie zdarzały się jej tragiczne momenty - jak powódź z 1997 roku. Wtedy woda zalała jej nowo otwartą fabrykę lodów na wrocławskim Kozanowie. Inni wrocławscy biznesmeni mówili: "Oj, szkoda tej Bartonowej. takie kredyty na maszyny wzięła. Ona już się nie podniesie" i stawiali na niej krzyżyk. Ale ona się nie poddała. Z powodzi ocalała jej jedna maszyna (ta nie naszpikowana elektroniką), spakowała ją i... otworzyła lodziarnię na parterze swojego domu na Karłowicach. Podniosła się, rozkręciła biznes na nowo. Dziś ma sieć lodziarni (oprócz tej w swoim domu, sprzedaje też lody m.in. w Magnolii, na Rynku, a za chwilę otwiera punkt galerii Wroclavia).

- Ale najważniejsze jest, żeby kochać swoją pracę, to co się robi. Nigdy nie marudzę wstając rano: - "Ojej, muszę iść do pracy". Przecież ja już nie muszę tych lodów kręcić, mogłabym wszystko sprzedać, odpoczywać, leżeć na plaży w Australii, gdzie mieszkają mojej dzieci. Ale ja sobie nie wyobrażam życia bez pracy. Ona jest moją pasją - mówi Anna Barton. Emerytura? - Gdzie tam! Nie wybieram się! - dodaje na koniec.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kulinaria

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

M
Marta
Najbardziej cenię w lodach Barton wersję dla diabetyków - tylko tam mogę zjeść spokojnie gałkę lodów. Dziękuję
G
Gość
Ania robi najlepsze lody w mieście.
G
Gość
Chyba ex królowa.
G
Gość
Bardzo dobre lody w klimatycznym miejscu na Karłowicach. Na Zawalną też chodziliśmy z rodziną. Dużo zdrowia dla pani Barton !!!
G
Grażka
Mój mąż też tak ciężko pracował w swojej firmie i w wieku 44 zawał pierwszy i ostatni.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet