Ponad 200 komentarzy pod artykułem na poranny.pl, zainteresowanie ogólnopolskich mediów. Narobiliśmy naszym grudniowym artykułem mnóstwo szumu. Ale i sprawa jest nietuzinkowa. Agnieszka Wiśniewska chce wyjść za Marokańczyka. Wybranek przebywa w zamkniętych ośrodku dla cudzoziemców, bo jest w Polsce nielegalnie. Ślub jest jego jedyną szansą na pozostanie w naszym kraju.
Przeczytaj też: Ślub z obcym? Nie u nas!
Pani Agnieszka poprosiła o pomoc Urząd Stanu Cywilnego w Białymstoku. Zamiast niej dostała pouczenie. Zastępca kierownika Janusz Warelis zapytał ją czy będzie pierwszą żoną Bouamara. Bo według niego muzułmanie mogą mieć cztery, a nawet i pięć żon. Choć akurat w Maroku nie ma wielożeństwa.
Prezydent Białegostoku poprosił USC o wyjaśnienie. Już je ma. - Ta sprawa ma dwa aspekty. Z punktu widzenia prawa, zastępca kierownika USC dopełnił swoich obowiązków. Wykazał się też należytą starannością. Innym aspektem jest sposób zachowania się wobec tej pani. Z całą pewnością postąpił w niewłaściwy sposób. Słowa, których użył nie powinny paść - komentuje Tadeusz Truskolaski.
Zapewnia, że urzędnik poniesie konsekwencje. Niezbyt surowe. - Dostanie ustne upomnienie oraz pouczenie, które uczuli go na właściwy sposób obsługi mieszkańców - twierdzi prezydent.
Sprawdź także: Rasizm! Białystok dla białych
Janusz Warelis nie chce z nami rozmawiać. Poprosił o przesłanie pytań... tradycyjnym listem. Po negocjacjach zgodził się odpowiedzieć mailowo. Nic jednak nie wysłał. Natomiast jego bezpośredni przełożony - Mieczysław Mejsak mówi, że nie widzi przeszkód, by... ślub Agnieszki z Bouamarem się odbył.
- Trzeba tylko uzupełnić braki formalne - twierdzi. I natychmiast zapewnia, że w żadnym razie nie jest uprzedzony do cudzoziemców. - W zamkniętym ośrodku w czerwcu udzielałem już ślubu innemu Marokańczykowi. Wcześniej Jordańczykowi. Często to robię - zapewnia.
Braki formalne, o którym wspomniał to m.in. jedno arabskie zdanie w akcie urodzenia, którego nie przetłumaczono. Zdanie to oznacza dokładnie to samo co linijka wyżej - napisana po francusku. - Nie zamierzam płacić za tłumacza z arabskiego. Dokument został już przetłumaczony z francuskiego na polski. To w zupełności wystarcza - mówi Agnieszka Wiśniewska.
Jest u kresu sił. - Narzeczony już za tydzień będzie deportowany. Pojadę za nim do Maroka - mówi.
Wyjazdowi sprzeciwia się jej mama. - Oczywiście nie myśli, że w Maroku będą mnie trzymali w klatce. Chodzi jej o to, że zostanie tu beze mnie sama - rozkłada ręce.
Po naszej publikacji
Na początku stycznia sprawą zainteresował się Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Skieruje on zawiadomienia przeciwko najaktywniejszym internautom, którzy w komentarzach pod naszym artykułem znieważali Agnieszkę Wiśniewską. Ośrodek napisał też, że „urzędnicy w Białegostoku zadowoleni pracują dalej, broniąc chrześcijańskiej Europy”. Ośrodek twierdzi też, że zastępca kierownika USC chce pozwać panią Agnieszkę za to że nazwała go rasistą. Zapytaliśmy o to Janusza Warelisa. Nie odpowiedział.
Artykuł o naszej Czytelniczce opublikował też Newsweek. Oprócz tego o czym pisaliśmy, tygodnik skupił się też na przedstawieniu perypetii pani Agnieszki w USC. W artykule czytamy: „Po mniej więcej dwóch tygodniach odebrała telefon od urzędniczki, która poinformowała ją, że dokumenty są w porządku. (...) Gdy zadzwoniła, usłyszała, że kierownik nie ma na razie czasu pofatygować się do ośrodka. Poprosił, żeby zadzwonić za tydzień. Za tydzień okazało się z kolei, że papiery jednak nie są w porządku”.
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!