Małgorzata Trzaskowska - ur. w 1978 r. w Rybniku. Skończyła Wydział Zarządzania i Marketingu Akademii Ekonomicznej w Katowicach (dziś Uniwersytet Ekonomiczny). Żona o 6 lat starszego od niej Rafała Trzaskowskiego. Poznali się, gdy Małgorzata miała zaledwie 19 lat. Pobrali - 5 lat później. Mają dwoje dzieci: 15-letnią córkę Aleksandrę i 11-letniego syna Stanisława.
Od 2007 r. pracowała w stołecznym urzędzie miasta, ostatnio w Biurze Rozwoju Gospodarczego. Zrezygnowała z tej pracy w kwietniu 2019 r., kilka miesięcy po wygranych przez jej męża wyborach na prezydenta Warszawy.
Zobaczcie zdjęcia Małgorzaty Trzaskowskiej z mężem i dziećmi
WYWIAD. Małgorzata Trzaskowska
DZ: Ile czasu miała pani do namysłu przed ogłoszeniem decyzji pani męża o kandydowaniu w wyborach prezydenckich? Podjęliście tę decyzję razem?
Małgorzata Trzaskowska: Razem. A czasu było niewiele. Nikt nie spodziewał się takiego przebiegu wydarzeń, że wybuchnie pandemia, że PiS będzie próbował przeprowadzić wybory z pominięciem podstawowych zasad demokracji. W tamtym czasie byłam z dziećmi poza Warszawą. Gdy Rafał poprosił mnie, byśmy wrócili wcześniej, już wiedziałam, że coś się święci. Decyzję omówiliśmy i podjęliśmy wspólnie. Oboje jesteśmy świadomi tego, jak ważne to będą wybory dla Polski i że trzeba zrobić wszystko co w naszej mocy, aby Polska wyszła z kryzysu po COVID-zie.
Po podjęciu decyzji siedzieliśmy w ciszy z mężem przy stole. Rafał powiedział, że czuje się jak amerykański farmer w bunkrze pod domem i czuje już drgania tornada, które nadchodzi. Wtedy razem się śmialiśmy. Pomimo powagi sytuacji i odpowiedzialności, którą wzięliśmy na siebie, zachowujemy pogodę ducha
Jakie to były emocje? Bardziej strach, czy raczej ekscytacja, że zaczyna się coś nowego?
Głównie determinacja, aby działać. Wiara w to, że wszystko pójdzie w dobrą stronę. Po podjęciu decyzji siedzieliśmy w ciszy z mężem przy stole. Rafał powiedział, że czuje się jak amerykański farmer w bunkrze pod domem i czuje już drgania tornada, które nadchodzi. Wtedy razem się śmialiśmy. Pomimo powagi sytuacji i odpowiedzialności, którą wzięliśmy na siebie, zachowujemy pogodę ducha.
Rozumiem, że będzie pani osobiście wspierać męża w kampanii wyborczej? Bo tak było w kampanii przed wyborami na prezydenta Warszawy.
Oczywiście. Zawsze. Dla mnie to wspieranie to przede wszystkim dbanie o stabilny, spokojny, zorganizowany i kochający dom, który ma być ostoją i swego rodzaju bazą dającą poczucie bezpieczeństwa. Jeżeli wszystko w domu działa jak należy, to cała reszta aktywności jest tylko dopełnieniem.
Musisz to wiedzieć
Spójrzmy zatem w przyszłość. Załóżmy, że pani mąż wygra wybory prezydenckie. Jaką będzie pani pierwszą damą? Myślała już pani o tym? Czy będzie pani zabierać głos w ważnych sprawach, czy raczej stać z boku?
Taka rola to na pewno duża odpowiedzialność. Uważam, że zobowiązuje ona do aktywności i wielu działań społecznych. Jestem osobą aktywną i niezależną. Jakakolwiek przypadnie mi w przyszłości rola, będę właśnie aktywna i zaangażowana. Mam pomysł na to, czym chciałabym się zająć jako pierwsza dama. Ale jestem pełna pokory i wiem, że najpierw trzeba te wybory wygrać.
Ale poglądy polityczne ma pani takie same jak mąż? Czy różnicie się w jakichś kwestiach? Bo to przecież nie musi być oczywiste.
Jak w dobrym małżeństwie - nasze poglądy są zbieżne, choć często gorąco dyskutujemy z przyjaciółmi i znajomymi. I nawet jeśli się w czymś różnimy, to tylko czyni te dyskusje ciekawszymi.
I tak już od 23 lat? Co panią ujęło w młodym Trzaskowskim? Mamy wierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia?
Po prostu wszystko zagrało, tak jak trzeba. Byliśmy młodzi, niepokorni, ciekawi siebie. Wiele nas łączy i różni jednocześnie. I to jest zawsze dla nas ciekawe i atrakcyjne. Po 23 latach znajomości i 18 latach małżeństwa cały czas jesteśmy szczęśliwi.
Musiała - albo chciała - pani zrezygnować ze swojej kariery zawodowej w warszawskim Ratuszu po wygranych przez męża wyborach na prezydenta Warszawy. Czym zajmuje się pani teraz? Czy łatwo przychodzi być pani „żoną przy mężu”?
Nie musiałam rezygnować, ale wiedziałam, że przeciwnicy będą używać mojej pracy w Ratuszu do atakowania mnie i Rafała. Jeszcze przed wyborami na prezydenta Warszawy, gdy pracowałam w Biurze Rozwoju Gospodarczego, TVP Info szukało takiej taniej sensacji. Okazało się, że można uczciwie pracować i nie mieli z czego zrobić materiału. Bardzo lubiłam tę pracę i osoby, z którymi współpracowałam. Po przejściu na urlop bezpłatny znalazłam czas na projekt, który chodził za mną od dawna i mam nadzieję, że uda mi się go zrealizować.
Urodziła się pani i wychowała w Rybniku, ale nie w stereotypowej rodzinie górniczej. Jak pani wspomina te śląskie czasy?
Urodziłam się i wychowałam na Śląsku. To były cudowne lata. Rodzice pochodzili z różnych regionów Polski. Dziadkowie z Pomorza i Wołynia. Ciężko pracowali i mimo trudnych czasów robili wszystko, abyśmy mieli wspaniałe dzieciństwo i takie ono właśnie było. Mam cały bagaż rodzinnych wspomnień, które mają duży wpływ na to, jak teraz odnajduję się w roli mamy, żony i samodzielnej kobiety.
Mój mąż tak wsiąkł w Śląsk, że ciągle mówi o twardości i pracowitości Ślązaków. Da się pokroić za rolady z modrą kapustą, a w Wigilię za moczkę. Najbardziej bawi mnie to, że do jego języka na stałe weszły takie słowa jak sznupać, haja czy butel
Dzisiaj często przyjeżdża pani do rodziny na Śląsk. Lubi pani tu wracać?
Bardzo, bo czuje wielką więź ze swoja rodziną i miejscem, z którego pochodzę. Razem z Rafałem wykorzystujemy każdy moment, aby spędzić tu trochę czasu. Mój mąż tak wsiąkł w Śląsk, że ciągle mówi o twardości i pracowitości Ślązaków. Da się pokroić za rolady z modrą kapustą, a w Wigilię za moczkę. Najbardziej bawi mnie to, że do jego języka na stałe weszły takie słowa jak sznupać, haja czy butel. W Rybniku mieszka mój tata i siostra bliźniaczka z rodziną. Niestety rok temu odeszła moja mama, zmarła na raka.
Podobno z siostrą bliźniaczką łączy panią szczególna więź, mimo oddalenia.
Oczywiście. Moja kochana siostra jest niezwykłą osobą, ciepłą, empatyczną, dbającą o innych. Dużo ze sobą rozmawiamy, prawie codziennie. Moja rodzina jest dla mnie wielkim wsparciem. Wiem, że w trudnych chwilach mogę na nich zawsze liczyć.
Szerokim echem odbiła się pani wypowiedź, że nie posyła pani dzieci na religię, a syn Stanisław nie poszedł do komunii. Nie żałuje pani teraz swojej szczerości?
Nie. Będę zawsze mówić prawdę, nawet jeśli komuś może się to nie spodobać. Kwestie wiary są osobistą sprawą każdego człowieka. Pochodzę z rodziny, która czynnie udzielała się w życiu Kościoła. To dla mnie ważna sprawa. Dzieci w przyszłości same zdecydują o swojej relacji z Kościołem. Ja tak je wychowuję, aby wartości wynosiły z domu, a przykazania i prawdy wiary miały w sercu. Aby innym nie czyniły tego, co im niemiłe.
A pani jest wierząca? Chodzi pani do kościoła?
Tak. Jestem osobą wierzącą. Wiara jest dla mnie istotnym elementem życia. Wierzę, że w każdym człowieku jest dobro. Również w tych ludziach, z których wylewa się hejt. Wierzę, że papież Franciszek pragnie odmienić kościół i oczyścić go ze stawianych mu powszechnie zarzutów, aby mógł sprostać wyzwaniom współczesności. Ważne jest dla mnie również to, żeby nie narzucać swojej wiary innym. Żyję na co dzień według wartości i zasad, które czynią nas dobrymi ludźmi.
Jaką jest pani mamą? I jakim ojcem jest Rafał Trzaskowski?
To jest pytanie do naszych dzieci, mam nadzieję, że jesteśmy wystarczająco dobrymi rodzicami. Ja trzymam dryl w domu i jestem trochę takim złym policjantem. Wymagam sporo od siebie i innych. Wyniosłam to z domu rodzinnego, gdzie mama utrzymywała śląski porządek. Tata uczy dzieci miłości do książek i zachęca do rozwijania pasji, a ja robię wszystko, aby to dzieciom umożliwić i je rozwinąć.
Państwa syn Stanisław często towarzyszy tacie na różnych imprezach w Warszawie. Już lubi politykę?
Nie sądzę, po prostu lubi przebywać z tatą.
Ale w domu na pewno najczęściej rozmawiacie o polityce.
Dom to ostoja spokoju. Wiele się dzieje wokół nas poza domem, więc ograniczamy te tematy - z pracy - do minimum, bo to przecież czas dla rodziny, dla dzieci. Czasem trudno pracę zostawić za drzwiami, bo towarzyszą jej wielkie emocje, którymi chcemy się ze sobą podzielić. Generalnie nie podoba mi się styl prowadzenia polityki, jaki widzimy w telewizji. Jestem przekonana, że wiele powinno się zmienić i wierzę, że właśnie Rafał może tu wnieść całkiem nową jakość.
Na razie zmieniła nas pandemia. Jak przetrwała pani ten najgorszy czas izolacji?
Izolacja wymusiła na nas wszystkich zwolnienie tempa. Na co dzień żyjemy bowiem na wysokich obrotach, a mąż zapewnia nam stały dopływ adrenaliny. Gdy trzeba było zwolnić, był czas na refleksję nad tym, że wszystko w jednej chwili może się zmienić. Myślę, że sporo ludzi doceniło to, na co wcześniej nie zwracali uwagi. My mieszkamy w bloku i sporo czasu spędziliśmy na balkonie. Brakowało mi jednak spotkań z przyjaciółmi i rodziną.
Za to wszyscy mieli więcej czasu na książki. Jest pani podobno zapaloną czytelniczką. Co pani teraz czyta?
Lubię książki. Dlatego tak żałuję, że przy zajmowaniu się domem i sprawami zawodowymi na czytanie pozostaje mi mniej czasu, niż bym chciała. Ostatnio przeczytałam „Szczygła” Donny Tartt, wrażenie zrobiło również na mnie „Królestwo” Szczepana Twardocha czy „Światło, którego nie widać” Anthony’ego Doerra.
Jak jeszcze lubi się pani relaksować?
Najprzyjemniejsze jest dla mnie spędzanie czasu z naszymi przyjaciółmi i rodziną. Bez tego nie wyobrażam sobie życia. To mnie napędza i daje siłę. Bardzo ważne jest dla mnie uprawianie sportu, regularnie ćwiczę i pływam, zimą jeżdżę na nartach. Dzięki temu oczyszczam głowę i nabieram energii. Uwielbiam przebywać na łonie natury - gdy tylko mogę uciekam do lasu lub nad Wisłę. Słuchanie muzyki, oglądanie dobrych filmów… Można by dalej wymieniać, tylko na te wszystkie przyjemności czasu za mało, a często nawet brak.
To jest zabawne
Bądź na bieżąco i obserwuj
Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!