Nie boję się też napisać, że reżyserką filmu jest mama Anny Lewandowskiej - Maria Stachurska, bo być może dzięki temu więcej osób obejrzy ten poruszający dokument o ich krewnej (Stanisława Leszczyńska była ciotką reżyserki). To opowieść o tym, jak pozostać człowiekiem w nieludzkim, okrutnym świecie. Historia skromnej, niezwykle odważnej kobiety - prawdziwej obozowej świętej, bez skazy, co niektórzy mogą uznać za wadę tego filmu.
- To były suknie! Ona była bardzo elegancka. I odważna w łączeniu barw - mówi w filmie pt. "Położna" Elżbieta Wiatrowska, wnuczka Stanisławy Leszczyńskiej, przeglądając przedwojenne zdjęcia babci, z czasów szkoły położniczej w Warszawie. - Po uzyskaniu dyplomu udaje się do kościoła Sióstr Wizytek, przedstawia Maryi swój dyplom i... Jak to nazwać? Może "szantaż"..., że jeżeli straci choćby jedno dziecko, to przestanie pracować jako położna.
Auschwitz - miejsce kaźni i rozkaz Mengele
Przed wojną Stanisława Leszczyńska należy do Izby Położnych, pracuje w szpitalu, jeździ też do porodów w domach. Wśród jej pacjentek są Żydówki, Rosjanki, Niemki i Polki. Stanisława mieszka z mężem i czwórką dzieci w domu przy ul. Żurawiej w Łodzi, który otrzymali w prezencie ślubnym od rodziców. On pracuje w drukarni, również w czasie drugiej wojny światowej. Dzięki temu może drukować dokumenty dla Polaków, którzy działają w podziemiu i dla Żydów w gettcie. Działa razem z synem w konspiracji. Niestety, w 1943 r. zostają wydani przez jednego ze współpracowników. Kiedy w ich domu zjawiają się gestapowcy, Stanisława rzuca się na nich, kopiąc i gryząc. W ten sposób mąż i syn mają czas na ucieczkę. To się udaje. Ale pozostała rodzina - Leszczyńska, jej córka i dwóch synów - trafiają od więzienia. Synowie zostają wysłani na roboty w kamieniołomach w Austrii, Stanisława z córką do obozu w Auschwitz - miejsca kaźni, prawdziwego piekła na Ziemi.
Kiedy Leszczyńska dowiaduje się, że obozowa położna zachorowała, idzie ze swoim dyplomem do doktora Josefa Mengele, nazywanego "Aniołem Śmierci". Ten instruuje ją, że ma nie odcinać noworodkom pępowin i rzucać je na pożarcie szczurom. - Rozkaz jest rozkaz! - wrzeszczy po niemiecku Mengele.
"Mama" położna i jej cudowne ręce
47-letnia Stanisława Leszczyńska, nazywana w obozie "Mamą", nigdy nie wykona takiego rozkazu.
- Kochałam ją. I kocham do dzisiaj. Wszystkie ją kochałyśmy - mówi w filmie "Położna" Maria Salomon, numer obozowy 86594. - Porody odbywały się na długim przewodzie kominowym. Leżał na nim tylko cienki, czarny koc, aż drżący od wszy. "Mama" Leszczyńska - jeśli tylko mogła - kładła na nim prześcieradło czy choćby kawałek białego płótna. Ona dokonywała cudów, żeby w tym nieopisanym brudzie i smrodzie, gdzie roiło się od szczurów i robactwa, stworzyć nam bardziej ludzkie warunki. Zanim przyjęła poród, robiła znak krzyża i modliła się.
"Położna". Zobacz zwiastun:
Odnajdywała w tym siłę. Odbierała porody sama, bez pomocy, od rana do nocy. W koszmarnych warunkach, bez wody, środków higienicznych. A zdarzało się, że rodziło kilka kobiet jednocześnie. Schorowanych, wygłodzonych i przerażonych. Żaden z odebranych przez "Mamę" porodów nie zakończył się tragicznie. Więźniarki mówiły, że ma niezwykłe ręce. Kiedy przedstawiła Niemcom raport z obozowych urodzin, Mengele nie mógł w to uwierzyć. - To jest niemożliwe! - stwierdził kategorycznie.
Groziła jej kara śmierci
W dokumencie Marii Stachurskiej jest wiele poruszających historii osób ocalonych, które dzięki "Mamie" przeżyły obóz. Piekło, w którym Mengele robił eksperymenty medyczne na dzieciach, a jeśli miały aryjską urodę, zabierano je matkom siłą i przekazywano Niemcom na wychowanie. Leszczyńska oznaczała maluchy w tajemnicy, dzięki czemu - jak opowiada w filmie jej wnuczka - po wojnie udało się odnaleźć wiele osób.
Wielką tragedią były porody Żydówek. Dzieci miały być zaraz po urodzeniu wraz z łożyskiem wrzucane do kubła, zwanego "kiblem z szajsu". Taki był rozkaz Mengele. Ale Leszczyńska znów nie posłuchała, chociaż groziła jej za to kara śmierci. Żadna z kobiet z obozu jej nie zdradziła.
Pod koniec filmu słyszymy głos samej Stanisławy Leszczyńskiej, zapewne już wiele lat po wojnie. Opowiada, jak maleńkie dzieci umierały w obozie z głodu i zimna. Płacze, wspominając 28-letnią matkę, która dostała wyrok śmierci za podanie chleba partyzantom. Esesman zabrał ją na niechybną śmierć. Krew się za nią lała, bo dopiero urodziła dziecko. Przytuliła je do piersi i poszła, zanosząc się płaczem - ostatnią kołysanką - mówi z przejęciem położna, która nie mogła jej pomóc.
Jak wyrazić wdzięczność za życie?
Kiedy w mroźną noc, z 18 na 19 stycznia 1945 roku, Niemcy ogłosili w obozie ewakuację, najciężej chore i rodzące matki musiały zostać na bloku porodowym. Nie były same. Czuwała przy nich Stanisława Leszczyńska, jej córka i jeszcze lekarka - doktor Konieczna. Magazyny z żywnością się paliły, ale kobiety zdobywały dla chorych jedzenie.
- Tylko dzięki ofiarności tych trzech kobiet przetrwałyśmy - my i nasze dzieci - czyta w filmie list jednej z byłych więźniarek Danuta Stenka. - Jakimi słowami wyrazić wdzięczność za życie?
Ostatni poród położna przyjęła w płonącym już bloku obozowym. Zmarła 11 marca 1974 r. w Łodzi w otoczeniu rodziny. Jej nazwisko jako jednej z czterech najwybitniejszych Polek ostatniego tysiąclecia zostało umieszczone na "Kielichu Życia", złożonym na Jasnej Górze, z okazji jej 600-lecia. Figurka kobiety w pasiaku z dzieckiem w rękach to właśnie Stanisława Leszczyńska. W 1991 r. w diecezji łódzkiej rozpoczął się proces beatyfikacyjny położnej z Auschwitz.
„Położna” reż. Maria Stachurska. Film można obejrzeć w wybranych kinach w Polsce.
Maria Stachurska
Realizuje filmy dokumentalne, pisze scenariusze. Autorka książek "Wszystko przemienić w dobro" oraz "Położna". Ma córkę Annę i syna Piotra, który był scenografem na planie filmu "Położna".
Tak o premierze filmu swojej mamy pisała na Instagramie Anna Lewandowska, dla której Stanisława Leszczyńska była cioteczną prababcią:
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!