Mama Anny Lewandowskiej nakręciła film o położnej z Auschwitz, która nie słuchała rozkazów Mengele

Mariola Szczyrba
"Położna", reż. Maria Stachurska, zdjęcia z planu
"Położna", reż. Maria Stachurska, zdjęcia z planu Krzysztof Mordak
"Jakimi słowami wyrazić wdzięczność za życie?" - pyta w filmie jedna z uratowanych przez Stanisławę Leszczyńską matek-więźniarek. Ten skromny, czarno-biały dokument jest jak opowieść o świętej - nie boję się tego słowa. Bo jak inaczej nazwać kobietę, która dzięki swojej wielkiej odwadze, poświęceniu i pracowitości przyjęła ponad 3 tys. porodów w piekle, jakim był obóz koncentracyjny w Auschwitz-Birkenau. Nawet Mengele - "Anioł Śmierci" nie mógł uwierzyć, że podczas tych porodów nie umarła ani żadna matka, ani dziecko.

Nie boję się też napisać, że reżyserką filmu jest mama Anny Lewandowskiej - Maria Stachurska, bo być może dzięki temu więcej osób obejrzy ten poruszający dokument o ich krewnej (Stanisława Leszczyńska była ciotką reżyserki). To opowieść o tym, jak pozostać człowiekiem w nieludzkim, okrutnym świecie. Historia skromnej, niezwykle odważnej kobiety - prawdziwej obozowej świętej, bez skazy, co niektórzy mogą uznać za wadę tego filmu.

- To były suknie! Ona była bardzo elegancka. I odważna w łączeniu barw - mówi w filmie pt. "Położna" Elżbieta Wiatrowska, wnuczka Stanisławy Leszczyńskiej, przeglądając przedwojenne zdjęcia babci, z czasów szkoły położniczej w Warszawie. - Po uzyskaniu dyplomu udaje się do kościoła Sióstr Wizytek, przedstawia Maryi swój dyplom i... Jak to nazwać? Może "szantaż"..., że jeżeli straci choćby jedno dziecko, to przestanie pracować jako położna.

Auschwitz - miejsce kaźni i rozkaz Mengele

Przed wojną Stanisława Leszczyńska należy do Izby Położnych, pracuje w szpitalu, jeździ też do porodów w domach. Wśród jej pacjentek są Żydówki, Rosjanki, Niemki i Polki. Stanisława mieszka z mężem i czwórką dzieci w domu przy ul. Żurawiej w Łodzi, który otrzymali w prezencie ślubnym od rodziców. On pracuje w drukarni, również w czasie drugiej wojny światowej. Dzięki temu może drukować dokumenty dla Polaków, którzy działają w podziemiu i dla Żydów w gettcie. Działa razem z synem w konspiracji. Niestety, w 1943 r. zostają wydani przez jednego ze współpracowników. Kiedy w ich domu zjawiają się gestapowcy, Stanisława rzuca się na nich, kopiąc i gryząc. W ten sposób mąż i syn mają czas na ucieczkę. To się udaje. Ale pozostała rodzina - Leszczyńska, jej córka i dwóch synów - trafiają od więzienia. Synowie zostają wysłani na roboty w kamieniołomach w Austrii, Stanisława z córką do obozu w Auschwitz - miejsca kaźni, prawdziwego piekła na Ziemi.

"Położna", reż. Maria Stachurska, zdjęcia z planu

Mama Anny Lewandowskiej nakręciła film o położnej z Auschwit...

Kiedy Leszczyńska dowiaduje się, że obozowa położna zachorowała, idzie ze swoim dyplomem do doktora Josefa Mengele, nazywanego "Aniołem Śmierci". Ten instruuje ją, że ma nie odcinać noworodkom pępowin i rzucać je na pożarcie szczurom. - Rozkaz jest rozkaz! - wrzeszczy po niemiecku Mengele.

"Mama" położna i jej cudowne ręce

47-letnia Stanisława Leszczyńska, nazywana w obozie "Mamą", nigdy nie wykona takiego rozkazu.

- Kochałam ją. I kocham do dzisiaj. Wszystkie ją kochałyśmy - mówi w filmie "Położna" Maria Salomon, numer obozowy 86594. - Porody odbywały się na długim przewodzie kominowym. Leżał na nim tylko cienki, czarny koc, aż drżący od wszy. "Mama" Leszczyńska - jeśli tylko mogła - kładła na nim prześcieradło czy choćby kawałek białego płótna. Ona dokonywała cudów, żeby w tym nieopisanym brudzie i smrodzie, gdzie roiło się od szczurów i robactwa, stworzyć nam bardziej ludzkie warunki. Zanim przyjęła poród, robiła znak krzyża i modliła się.

"Położna". Zobacz zwiastun:

Odnajdywała w tym siłę. Odbierała porody sama, bez pomocy, od rana do nocy. W koszmarnych warunkach, bez wody, środków higienicznych. A zdarzało się, że rodziło kilka kobiet jednocześnie. Schorowanych, wygłodzonych i przerażonych. Żaden z odebranych przez "Mamę" porodów nie zakończył się tragicznie. Więźniarki mówiły, że ma niezwykłe ręce. Kiedy przedstawiła Niemcom raport z obozowych urodzin, Mengele nie mógł w to uwierzyć. - To jest niemożliwe! - stwierdził kategorycznie.

Groziła jej kara śmierci

W dokumencie Marii Stachurskiej jest wiele poruszających historii osób ocalonych, które dzięki "Mamie" przeżyły obóz. Piekło, w którym Mengele robił eksperymenty medyczne na dzieciach, a jeśli miały aryjską urodę, zabierano je matkom siłą i przekazywano Niemcom na wychowanie. Leszczyńska oznaczała maluchy w tajemnicy, dzięki czemu - jak opowiada w filmie jej wnuczka - po wojnie udało się odnaleźć wiele osób.

Wielką tragedią były porody Żydówek. Dzieci miały być zaraz po urodzeniu wraz z łożyskiem wrzucane do kubła, zwanego "kiblem z szajsu". Taki był rozkaz Mengele. Ale Leszczyńska znów nie posłuchała, chociaż groziła jej za to kara śmierci. Żadna z kobiet z obozu jej nie zdradziła.

Pod koniec filmu słyszymy głos samej Stanisławy Leszczyńskiej, zapewne już wiele lat po wojnie. Opowiada, jak maleńkie dzieci umierały w obozie z głodu i zimna. Płacze, wspominając 28-letnią matkę, która dostała wyrok śmierci za podanie chleba partyzantom. Esesman zabrał ją na niechybną śmierć. Krew się za nią lała, bo dopiero urodziła dziecko. Przytuliła je do piersi i poszła, zanosząc się płaczem - ostatnią kołysanką - mówi z przejęciem położna, która nie mogła jej pomóc.

Jak wyrazić wdzięczność za życie?

Kiedy w mroźną noc, z 18 na 19 stycznia 1945 roku, Niemcy ogłosili w obozie ewakuację, najciężej chore i rodzące matki musiały zostać na bloku porodowym. Nie były same. Czuwała przy nich Stanisława Leszczyńska, jej córka i jeszcze lekarka - doktor Konieczna. Magazyny z żywnością się paliły, ale kobiety zdobywały dla chorych jedzenie.

- Tylko dzięki ofiarności tych trzech kobiet przetrwałyśmy - my i nasze dzieci - czyta w filmie list jednej z byłych więźniarek Danuta Stenka. - Jakimi słowami wyrazić wdzięczność za życie?

Ostatni poród położna przyjęła w płonącym już bloku obozowym. Zmarła 11 marca 1974 r. w Łodzi w otoczeniu rodziny. Jej nazwisko jako jednej z czterech najwybitniejszych Polek ostatniego tysiąclecia zostało umieszczone na "Kielichu Życia", złożonym na Jasnej Górze, z okazji jej 600-lecia. Figurka kobiety w pasiaku z dzieckiem w rękach to właśnie Stanisława Leszczyńska. W 1991 r. w diecezji łódzkiej rozpoczął się proces beatyfikacyjny położnej z Auschwitz.

„Położna” reż. Maria Stachurska. Film można obejrzeć w wybranych kinach w Polsce.

Maria Stachurska

Realizuje filmy dokumentalne, pisze scenariusze. Autorka książek "Wszystko przemienić w dobro" oraz "Położna". Ma córkę Annę i syna Piotra, który był scenografem na planie filmu "Położna".

Tak o premierze filmu swojej mamy pisała na Instagramie Anna Lewandowska, dla której Stanisława Leszczyńska była cioteczną prababcią:

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet