Manuela Gretkowska: Piosenka Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój” ma siłę katharsis. Stała się symbolem tego, co przeżywamy

Ryszarda Wojciechowska
Ryszarda Wojciechowska
Adam Stępień/Agencja Gazeta/ materiał promocyjny
- Piosenka Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój” to protest song. Wyraził dobitnie w artystyczny sposób, lapidarnie uczucia milionów poniżonych ludzi. Jarosław Kaczyński w PiS jest świętością ​- mówi pisarka Manuela Gretkowska w rozmowie z Ryszardą Wojciechowską.

PiS boi się artystów?​
PiS się niczego nie boi, bo nie myśli perspektywicznie tylko kombinuje. Uważa, że wszystko można cwaniacko ograć. Ale zadałabym inne pytanie.​

Proszę pytać.​
Czy jeżeli na naszych oczach drze się dokumenty prawne, niszczy Trybunał Konstytucyjny, to czy taki demokratyczny naród, który nie potrafi obronić sam siebie w ważnych sprawach, wyjdzie na ulice w obronie kultury? ​

Nie wierzy pani w siłę piosenki Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój”? Ktoś w radiowej Trójce uwierzył i się przestraszył.​
Wierzę, ale jej usunięcie nie było po to, by komuś zamknąć usta. Dopóki jest internet, cenzury nie ma.

Moim zdaniem chciano słuchaczy Trójki upokorzyć. Temu samemu służyła ostentacyjna wizyta Kaczyńskiego na cmentarzu. Pokaz aroganckiego bezprawia despoty: ja mogę wszystko, a wy nic.

W tym samym czasie kiedy z listy przebojów znika piosenka, bije się w Warszawie protestujących przedsiębiorców, naszą klasę średnią. I tej klasie średniej, słuchającej Trójki, wycina się następny numer, przypominający demokratyczne wybory, żeby pokazać kto rządzi. Tak jak mianowano Pawłowicz i Piotrowicza do Trybunału, na złość normalności. Nawet na złość wyborcom PiS-u, przecież ta dwójka, odpadła w wyborach, swoi nie chcieli na nią głosować. ​

Więc co tam jedna piosenka?​
W demokracji, jeśli ona normalnie działa, swoje wygrywa się przy urnach wyborczych. Polacy już nie chodzą na demonstracje, również dlatego, bo nie jesteśmy społeczeństwem obywatelskim. Idziemy za kiełbasą, nie za ideą. Z wyjątkiem Czarnego Marszu, ale to była samoobrona przed skazywaniem na śmierć kobiet w ciąży zagrażającej ich życiu. Każdy by się bronił. Dzisiejszą bierność usprawiedliwia to, że przynajmniej połowa narodu chodzi głosować. Kiedy nawozi się słowa gównem, wtedy sens usycha. Ludzie zaczynają czuć bezsens sytuacji i buntu. Władza PiS zaczęła się od zmieniania znaczeń, tak jak zwycięzcy zrywają nazwy ulic i niszczą pomniki podbitych. Na samym początku PiS wprowadził pojęcie „suwerena”, w imieniu którego można, rzekomo dla jego korzyści, manipulować prawem. Lud pisowski uwierzył w taką, niby własną i szlachetną sprawiedliwość pokrzywdzonych. Ufnie powierzył się jak Matce Boskiej na ołtarzu despoty.

Kościelny mental jest w nas mocniej zakorzeniony, niż świeckie procedury świeżej demokracji. Zamiast zaufania społecznego „pokładamy zaufanie w Bogu”, wyćwiczeni zaborami, okupacją, brakiem prawdziwej wspólnoty budowanej nie ze strachu. To nie słowa piosenki Kazika wywołały reakcję, tylko zachowanie szefów radia, dla których ta piosenka była najwyraźniej profanacją świętości.

W jakim sensie?​
Samym tytułem uderzył w sedno „Twój ból jest lepszy niż mój”. Prezes kreuje się na boleściwego, wręcz pół żywego po śmierci brata, bo to wzbudza współczucie, usypia krytycyzm i odwołuje się do figur różnych serc bolejących, bolesnych postaci katolicyzmu. A klip jest szyderstwem z Kaczyńskiego. Obezwładniający taniec przypomina szamotaninę oszalałego trupa. Piosenka Kazika to protest song. Wyraził dobitnie w artystyczny sposób, lapidarnie uczucia milionów poniżonych ludzi. Jarosław Kaczyński w PiS jest świętością. ​

To chyba przesada.​
Proszę zobaczyć jak Joachim Brudziński i inni akolici piszą o nim na Twitterze: PJK. Nie mogłam zrozumieć, co znaczy ten skrót. A tu chodzi o prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Przecież to się kojarzy z JP II - papieża. Dla nomenklatury pisowskiej PJK jest świętością. Taranem, torującym tym nieudacznikom drogę do władzy, pieniędzy i bezkarności. Stąd może to bałwochwalstwo.​

Jakie jest wyjście z tej bezradności?​
Kiedy jesteśmy społecznie bezradni, osaczeni kłamstwem i przemocą, a nie mamy siły ani determinacji, by się temu przeciwstawić, możemy liczyć tylko na Unię Europejską. Ale Unia to nie ONZ i nie przyśle do nas niebieskich czy tęczowych beretów. Demokracja nie zrobi desantu.​

Piosenka Kazika zrobiła jednak na pani ogromne wrażenie.​
Wstrząsnęła. Dotychczas buntując się przeciw bezprawiu PiS-u posługiwaliśmy się piosenkami, wierszami z epoki PRL-u. Jedna zwrotka, kilka słów i wiadomo, że chodzi o łamanie wolności. Tamte emocje sprzed lat wracają i hasła, jakbyśmy nie umieli jeszcze wyrazić tych współczesnych. Kazik przez tę piosenkę stał się Kazimierzem Wielkim nad Wisłą. To żart, ale tak mniej więcej poczułam. Jego piosenka stała się symbolem tego, co przeżywamy. Siła dzieła sztuki jest tym większa, im bardziej jest kwintesencją swego czasu, jego artystyczną syntezą.​

Wiadomo w co uderza.​
Ale nie tylko dlatego.

Ta piosenka ma siłę katharsis. Proszę zobaczyć klip. Przecież Kazik wygląda na nim chwilami jak.. Kaczyński. Porusza nim absurdalna siła i czasem trafi w rytm. Dla mnie to parodia prezesa, który jest jak bakteria. Bakteria porusza się bez celu, po swoje. Rusza tam, gdzie są odpowiednie warunki: światło, ciepło, pożywienie. Ona nie planuje.

A Kaczyński nie jest strategiem. Podejmuje histeryczne, absurdalne decyzje, za które płacą inni. Szydło kompromitacją w parlamencie europejskim, Sasin odpowiedzialnością za drukowanie wyborczych kart. Zarządzając bezprawiem prezes często wygrywa, ale siłą bezprawia, a nie strategii. ​

Ból Kazika, Trójka znika. Kuriozalna sytuacja przelała czarę goryczy? Zobacz memy internautów o znikającej liście na antenie PR 3.Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

Trójka zniszczona przez ból Kazika MEMY. Lista przebojów Tró...

Mówi pani o bezradności, ale sama daje upust swoim emocjom, żeby nie powiedzieć frustracjom politycznym.​
Emocje wyrażam publicznie, jestem pisarką. Kimś kto potrafi posługiwać się słowem i składać myśli do kupy. Na fejsie umieściłam hasło amerykańskiej noblistki Toni Morisson - „To czas na wytężoną pracę artystów. Nie czas na rozpacz, użalanie się nad sobą. Nie można milczeć. Nie ma miejsca na strach. Mówimy, piszemy, władamy językami. Tak uzdrawia się cywilizacje.” Wyrażam swoje myśli i emocje, na FB, w książkach. Nie mogąc krzyczeć, staram się pisać jak najgłośniej, najdosadniej. Czasem brutalnie żeby dotarło.​

Uciekła pani jednak ostatnio w historię, pisząc „Faworyty”, swoją najnowszą książkę.​
Pracę nad „Faworytami” zaczęłam kilka lat temu. Ale już pod koniec pisania książki miałam wrażenie, że piszę o współczesności.​

To powieść o 1766 roku i o upadku Polski.​
Decydujący rok, kiedy Rosjanie zmanipulowali Sejm, wykorzystując, tak jak teraz robi to PiS, ogłupiałych Sarmatów. Katolicy, w swoim mniemaniu patrioci, dali się podpuścić jak dzieci. Nie mieli wyobraźni politycznej, podpowiadającej im, że Polska może zniknąć, że można ją rozebrać bez wojny. Nam też na razie się wydaje, że zostaniemy w Unii Europejskiej. Że demokracja będzie zawsze - krok do przodu, do tyłu... ale na zawsze. Widzę olbrzymie podobieństwo i straszne, bo minęło trzysta lat, a w tych schematach przekupstwa, polskiej głupoty, zawierzania siłom wyższym i nurzaniu się w siłach najniższych nic się nie zmieniło. XVIII wiek jest też dla mnie ciekawy, bo to wiek kobiet i libertyńskiej wolności, oczywiście dla uprzywilejowanych. Mieszczaństwo i chłopstwo klepało paciorki wierząc w karę boską za grzechy. Bohaterkami „Faworyt” są trzy polskie arystokratki. W Warszawie nazywano je k...mi, mimo że były księżniczkami. W wyższych sferach miały ksywkę sułtanek, posługujących się intrygą, zdradą i seksem, by zdobyć względy króla. ​

Chce pani powiedzieć, że teraz zamiast króla jest prezes?​
Król nie był wtedy postacią najciemniejszą. Prezesem jest pełen resentymentów, mściwy Repnin. Ambasador zła. Człowiek zdający sobie sprawę, że niszczy i wie dlaczego to robi. Chciał władzy absolutnej w kraju rozmiękczonym bezprawiem. Z czyjejś małości nie da się zbudować wielkiego państwa. Wielka Biała Polska to rasa bardzo szlachetna, świni. Tak jak 300 lat temu, polityczni szubrawcy napychają sobie kieszenie, nie złotem ale złotówkami za udziały w spółkach państwowych, układach, aferach.

Nie obchodzi ich państwo, jego losy. Państwo to oni, skoro są „panami”, tak o sobie i pisowcach powiedział Kaczyński. Pany to my, jak na jakiejś knajackiej rozgrywce kiboli. „Legia pany!” Reszta chamy, spieprzaj dziadu. To słownik rządzących, żylety z ław sejmowych, nie stadionu. Przecież prezes, prezydent, premier wiedzą, że Polska bez Unii Europejskiej nie będzie niezależna. Nie ma próżni w polityce. Nie osłabiona Rosja, ale Chińczycy zrobią z nas nie drugą Japonię Wałęsy, ale drugą Afrykę, którą podkupili.

Centralny port lotniczy, autostrady mające do niego prowadzić nie służą temu, żeby Polska się zmodernizowała, tylko żeby Chińczycy mieli swój port w środku Europy. A rządzący i ich znajomi „trenerzy z Zakopanego” się wzbogacili. Co jak co, ale trenować przekręty pisowcy umieją. Zbudujemy to lotnisko za wszelką cenę i chińskie juany, jeszcze z piramidą Kaczyńskiego pośrodku, na jego chwałę. ​

Trochę to pobrzmiewa literacką przesadą.​
Proszę przeczytać książkę Piątka o powiązaniach Dudy z Chinami. Żaden demokratyczny polityk w Europie nie powiedziałby, że jest przyjacielem jakiegoś chińskiego satrapy. Natomiast Duda się tym chwali (!). Przypominam sobie tekst, jaki wygłosił chiński ambasador we Francji, tuż przed epidemią: „Łamiemy prawa człowieka po to, żeby człowiek mógł lepiej żyć”. Oni tak to pojmują, taka tradycja. Dziwnie współgra z pisowską tradycją - prób wprowadzenia za poprzednich rządów i teraz, już bez przeszkód, dyktatury. Mój mąż oglądając wyczyny PiS-u powiedział, że słowa hymnu polskiego „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy” powinny teraz brzmieć: „Póki tak żyjemy Polska ginie...”​

Gorzko.​
Ale my tak na krawędzi żyjemy od trzystu lat.​

Pani żadnego światełka nie widzi?​
Można liczyć na wybory prezydenckie. Ale kiedy wybory są częściowo korespondencyjne, boję się, że może dojść do masowego zmartwychwstania gogolowskich, martwych dusz. Młodsze pokolenie pomyśli, że mówię o googlowskich martwych kontach, a nie rosyjskim pisarzu. Trudno się dogadać, politycznie, pokoleniowo. Wytłumaczyć dlaczego wybory prezydenckie są zagrożone. ​

Na prezydenta Dudę pani nie zagłosuje, jak rozumiem?​
Czy prezydentem jest ktoś, kto łamie Konstytucję chociaż przysięgał jej bronić? Nie twierdzę, że prezydent musi być wzorem. Ale nie może łamać prawa. Bo wtedy jest gangsterem politycznym. Taki z niego autorytet, jak ze zwykłego gangstera autorytet kryminalny, gdybyśmy chcieli mu schlebiać. ​

Hołownia i Biedroń, jak czytam na pani Facebooku, to też nie są kandydaci z ulubionej bajki?​
Każdy kandydat jest lepszy od Dudy. Biedroń i lewica nie mają na razie szans. Popierałam ich i mam, będę miała zawsze mózg po lewej stronie. A Nikodem Hołownia? Rósł dzięki politycznej próżni i własnej próżności, do momentu pojawienia się Trzaskowskiego. Mam nadzieję, że ten nie będzie przynajmniej się łamał opłatkiem, a na pewno nie będzie łamał sumień. Jeśli wygra, to jak sądzę razem z nim wygra w symboliczny sposób Kidawa-Błońska.​

Nie myśli pani teraz o wyjeździe z kraju? W czasach PRL wyemigrowała pani z Polski.​
Nie wiem, co będę robić. Ale nie chcę być poniżana ani życiem tu, ani przymusem wyjazdu, jak kiedyś na emigrację polityczną. Nie wiem, co będzie mi bardziej doskwierało. Jestem na razie wolnym człowiekiem, choć urodziłam się jak niewolnik przywiązany do budy w komunie. I nie chcę być przywiązywana ani sentymentami wbrew rozsądkowi, ani przemocą. Młodsze pokolenie nie zna łańcucha, chodzi na gumce od majtek, byle napis na tej gumce był markowy.

Oni nigdy wcześniej nie spotkali się z prawdziwą granicą wolności. ​
Może teraz podczas pandemii poczuli ją na własnej skórze. Moja córka, tegoroczna maturzystka przeżyła szok w dzień zakupów przed Apokalipsą. Czyli wieczorem, kiedy było już wiadomo, że zostaniemy w domach z powodu zarazy. Pojechała ze mną do sklepu i zobaczyła pustoszejące półki. Patrzyła jak wszystko znika, nawet papier toaletowy. Elegancka pani zabrała nam ostatnie kilo mąki. Spytałam ją, czy mi się to wszystko śni, odpowiedziała: - Też mam takie wrażenie, tym bardziej, że od jutra może nie być dostaw, jestem kierowniczką tego sklepu.…

Moja córka zobaczyła wtedy zamykanie się świata, który jej pokoleniu wydawał się wręcz nudny, nienaruszalny, łatwo dostępny jak internet. I nagle świat ma granice, czegoś może zabraknąć. Jak w Apokalipsie, gdy niebo jest zwijane niby dywan, ktoś cię może zamknąć w domu, zwinąć, zrolować twój świat, pozornie bez granic. Takie ćwiczenia przed zarazą, ale politycznej dyktatury. Mam nadzieję, że z niej wyjdziemy uodpornieni i wolni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet