Złośliwi mówią, że łatwiej stracić majątek, niż zgubić kilogramy. Ale niektórym się udaje. Ostatnio grono odchudzonych powiększył Krzysztof Skiba, lider zespołu Big Cyc.
- Na zawsze pożegnałem się z golonką, smażoną wątróbką, kotletami w panierce, z rosołem oraz żurkiem. I zrobiłem to bez większego żalu. Ale nie przesadzam z odchudzaniem, żeby się nie zamienić w Anję Rubik - opowiada muzyk.
Po kilku miesiącach diety wrócił do swojej wagi z czasów studenckich. Na pytanie, jak mu się to udało, odpowiada, że za sobą ma na razie pierwszy etap odchudzania, czyli redukcję kilogramów. Przed nim etap drugi, równie ważny - utrzymanie nowej wagi.
Pytany, co go do tego zmusiło, opowiada:
- W pewnym momencie zobaczyłem, że Skiby jest jednak za dużo. Usłyszałem w głowie dzwonek alarmowy, kiedy zacząłem się mieścić tylko w koszulki 3XL. Wyglądały jak sukienki, a ja w nich jak typowy Amerykan po wyjściu z fast foodu. Ale przede wszystkim zrobiłem sobie USG jamy brzusznej, bo w pewnym wieku trzeba się badać, nie ma się co bać. Chciałem wiedzieć, jak się ma moja wątroba, której przez lata nie oszczędzałem. Pan doktor bardzo elegancko powiedział: - Panie Skiba, widziałem lepsze wątróbki i musi pan swoją wysłać na wakacje. Dać jej odpocząć. Zgodnie z zaleceniem pana doktora, wysłałem wątrobę na wakacje.
Przez długi czas miał zresztą dystans do tego jak wygląda i ile waży. Był człowiekiem celebrującym życie. Uważał, że odmawianie sobie małych przyjemności, to niepotrzebna katorga dla organizmu.
- Jak miałem ochotę na czekoladę, to po nią sięgałem. Jak chciałem pić whisky, to piłem. Do tego jadłem tłusto, bo tak lubiłem. I przede wszystkim jadłem nieregularnie. Bywało tak, że w ciągu dnia nie było czasu na porządne posiłki. Za to wieczorem, zwłaszcza po koncercie, odczuwałem głód i zaczynało się wielkie żarcie. Zjadłbym wtedy konia z kopytami.
Przyznaje, że odchudza się pod okiem fachowca, dietetyk Agnieszki Żukowskiej, która stworzyła dietę indywidualną, specjalnie dla niego.
- Jem teraz kilka posiłków dziennie, ale są to małe porcje. Bo odchudzanie nie powinno być głodówką. Głodówka to najgłupsze co można organizmowi zrobić. Dostałem od pani dietetyk listę produktów zakazanych i dozwolonych. Musiałem się pożegnać z golonką, wątróbką smażoną, panierowanymi kotletami i wszystkimi tłustymi potrawami. Zero słodyczy i alkoholu, majonez i keczup ze sklepu też są zakazane, o chemii w żywności już nie mówiąc. Ale już chudsze mięso mogłem jeść. Zwłaszcza, że jestem mięsożerny. Na liście rzeczy dozwolonych znalazły się za to ziemniaki, makarony, ryże, kasze. Do tego dużo warzyw - tłumaczy Skiba.
I dodaje, że z odchudzaniem jest tak, że jak ty przechodzisz na dietę, to rodzina z tobą też. Ale większego problemu nie było, bo syn, który z nimi mieszka, jest od dawna wegetarianinem. I na rodzinnym stole coraz częściej pojawiały się wegańskie potrawy.
Ale zmiana nawyków żywnościowych i menu to jeszcze nie wszystko. Do tego doszedł ruch.
- Zacząłem od spacerów, zwłaszcza, że las mam tuż za... drzwiami. Nie biegam sportowo na czas, nie ścigam się z samym sobą, biegnę dla przyjemności. To prawdziwa frajda, jak podczas porannego biegu świeci słońce i ptaki śpiewają. Siedzenie z głową w komputerze, czy w telewizorze nie sprawi ci takiej przyjemności jak poranna przebieżka, w swoim tempie, po lesie.
Kiedy zwracam uwagę, że mówi już jak specjalista od odchudzania, przyznaje, że zimą chce napisać książkę o tym, jak stracić kilogramy, nie tracąc dobrego humoru.
- Można tak jak Andrzej Grabowski czy Tomasz Sekielski zmniejszyć sobie operacyjnie żołądek, ja wybrałem mniej inwazyjny sposób. Może trudniejszy, bardziej żmudny, ale sam się wziąłem za siebie. Chcę pokazać, że odchudzanie nie musi być odmawianiem sobie wszystkich przyjemności i może sprawiać radość. Największą wtedy, kiedy rano wchodzisz na wagę i widzisz, że znowu cię trochę ubyło, a ty czujesz się coraz lepiej.
Wcześniej przed Skibą inni celebryci przecierali ten szlak. Do takich najbardziej spektakularnych metamorfoz można zaliczyć tę reżysera Patryka Vegi. Vega lubi szokować nie tylko na ekranie, ale w życiu też. Kilka lat temu, na jednej z premier pojawił się odchudzony niemal o 40 kilogramów. Zajęło mu to, jak potem opowiadał, kilka miesięcy. Przeszedł na dietę warzywno-mięsną połączoną z... siłownią. To dało naprawdę zaskakujące efekty.
„Schudłem blisko 40 kilogramów. Myślę, że zrzucę jeszcze minimum 10 kilogramów. Żeby to utrzymać, będę musiał ćwiczyć i być na diecie do końca życia. Ale warto się poświecić, bo jest naprawdę super – tak dobrze nie czułem się od 20 lat” – mówił w „Fakcie”. I dodał: „Zrobiłem to dla zdrowia. Kiedy miałem 30 lat, nie przeszkadzała mi nadwaga. Ale kiedy skończyłem 40 lat, zacząłem się z tym czuć fatalnie. Byłem permanentnie zmęczony i śpiący. Byłem więźniem własnego ciała. Nadszedł więc czas na radykalne, męskie decyzje”.
Radykalną, męską decyzję podjął kilka lat temu wokalista i gitarzysta zespołu Kombii Grzegorz Skawiński. Też przeszedł na dietę i po 7 miesiącach udało mu się zrzucić 30 kilogramów.
Niemal cała serialowa Polska jakiś czas temu sekundowała w odchudzaniu Dominice Gwit, znanej m.in. z serialu "Przepis na życie" i filmu "Galerianki". Aktorka urodzona w Gdyni też zrzuciła kilkadziesiąt kilogramów. Odchudzała się pod okiem dietetyka i trenera. Ale tego efektu nie udało się jej jednak utrzymać na długo.
Dziennikarka Karolina Szostak tez przeszła metamorfozę. Korzystając z diety dr Dąbrowskiej zgubiła około 30 kilogramów. Tę swoją walkę o inną figurę opisała potem w książkach z przepisami.
Królowa polskiej kuchni Magdalena Gessler kilka miesięcy temu pochwaliła się na Instagramie, że schudła 13 kilogramów. Jedno ze swoich zdjęć podpisała żartobliwie: Znikam w oczach. co wy na to? Pod innym napisała: Dieta działa.
Nie tylko świat szołbiznesu może się pochwalić odchudzonymi. Świat polityki też. A te najbardziej spektakularne przemiany, te powroty do dawnej wagi, zaliczyli w ostatnim czasie Adam Hofman, były poseł i rzecznik PiS oraz Bartłomiej Misiewicz, były rzecznik prasowy MON, bliski współpracownik Antoniego Macierewicza. Obaj po zrzuceniu tak dużej wagi byli niemal nie do poznania. Co ciekawe, wzięli się za siebie, kiedy odeszli z polityki.