Neknominacja
W Wielkiej Brytanii i Irlandii zabawa w pijacką grę "Neknominacja" zabiła już kilka osób. Teraz niebezpieczna moda na internetowe picie dotarła do Polski. Zabawa polega na tym, że użytkownicy Facebooka wrzucają sobie nawzajem wyzwania w piciu alkoholu. Wygrywa ten, kto w jak najkrótszym czasie wypije jak najwięcej. Gracz pije np. szklankę wódki, po czym wrzuca do internetu film, na którym zarejestrował swoją próbę, nominując przy okazji innego gracza, który ma pobić jego wyczyn. W Stanach Zjednoczonych i Australii, gdzie narodziła się nowa internetowa moda, nastolatki sięgają nie tylko po alkohol, ale także olej, surowe jajka - wszystko, co mają pod ręką.
Podduszanie
Kolejną jest "zabawa" polegająca na podduszaniu siebie lub innej osoby, aby osiągnąć chwilowy odlot spowodowany odcięciem dopływu krwi do mózgu. Z badania przeprowadzonego w Teksasie wynika, że na tę śmiertelnie niebezpieczną zabawę dał się namówić co siódmy student. "Choking game" czy "space monkey", jak jest nazywana, doprowadziła do śmierci nastolatków. Najmłodsi mieli skończone zaledwie 13 lat. Gra polega na odcięciu dopływu krwi do mózgu do momentu utraty świadomości, a celem jest osiągnięcie chwilowej euforii. Technik jest wiele - od ręcznego podduszania, przez obwiązywanie sobie szyi sznurkiem lub paskiem, bo zakładanie plastikowych worków na głowę.
Neknominacja
W Wielkiej Brytanii i Irlandii zabawa w pijacką grę "Neknominacja" zabiła już kilka osób. Teraz niebezpieczna moda na internetowe picie dotarła do Polski. Zabawa polega na tym, że użytkownicy Facebooka wrzucają sobie nawzajem wyzwania w piciu alkoholu. Wygrywa ten, kto w jak najkrótszym czasie wypije jak najwięcej. Gracz pije np. szklankę wódki, po czym wrzuca do internetu film, na którym zarejestrował swoją próbę, nominując przy okazji innego gracza, który ma pobić jego wyczyn. W Stanach Zjednoczonych i Australii, gdzie narodziła się nowa internetowa moda, nastolatki sięgają nie tylko po alkohol, ale także olej, surowe jajka - wszystko, co mają pod ręką.
Wirtualna kokaina
"Cudo, najlepszy lot, jaki przeżyłem. Czuję się, jakbym był mocno pijany, czasami urywają mi się dźwięki, czuję potężną lekkość ciała. Nagle zrobiła się przerwa bez dźwięku i szybko zgiąłem się pod kątem prostym tak, jakbym się po jakimś koszmarze przebudził. Wziąłem głęboki oddech i nagle sufit powoli się do mnie przybliżył, o jakieś pół metra. Gdy wydychałem powietrze, sufit wzniósł się ponad normalny poziom. Potężna luźność ciała, przywidzenia, takie białe, prawie przezroczyste postacie. Po 15 minutach od wstania złapał mnie jakiś ból w prawą stopę" - pisze o wirtualnej kokainie jeden z użytkowników forum, na którym można się wymienić doznaniami płynącymi z I-dosingu, czyli cyfrowego odurzania się dźwiękami. Fan nagrania "heroina" przy słuchaniu "czuł wyginanie nogi, lekki paraliż". Ktoś inny pisał o "wrażeniu, jakby wielki robal wszedł mu lewym uchem, a wyszedł prawym".
To coraz popularniejsza rozrywka nastolatków i dorosłych, która polega na zmienianiu stanu świadomości za pomocą muzyki. Kokaina, heroina, prozac - to tylko niektóre z cyfrowych specyfików, które można "zażyć".
Im głębiej w internet, tym gorzej. Na YouTubie można znaleźć cieszące się szaloną popularnością nagrania nastolatków, na których widać, jak... wciągają nosem prezerwatywy. To nie koniec. Wciągają nosem, a później wyjmują kondomy z ust. Makabryczne doznanie.