Ola Bartosiewicz i Anna "Malina" Bielecka od prawie 11 lat prowadzą agencję eventową Juicy Marketing. Spotkania, eventy, bankiety, ciągle w biegu - tak zazwyczaj wyglądała ich praca. W marcu ubiegłego roku niemalże z dnia na dzień wszystko stanęło w miejscu. Pandemia, kolejne lockdowny postawiły branżę eventową, w której działały Ola i Malina, na skraju przepaści. Prężne dziewczyny postanowiły sobie stworzyć nad nią przejście. Ratunkiem dla nich okazało się stworzenie nowego projektu.
- W ubiegłym roku obchodziłyśmy 10. rocznicę istnienia firmy. Planowałyśmy z tej okazji duży event i niesamowite przyjęcie. Data była wyznaczona, podwykonawcy w gotowości. Ale w marcu wybuchła pandemia. Najpierw czekałyśmy na rozwój sytuacji, ale po trzech miesiącach było już wiadomo, że wszystko na pewno potrwa dużo dłużej - mówi Ola Bartosiewicz.
- Oczywiście, miałyśmy oszczędności, dzięki którym firma mogła przetrwać kilka miesięcy, ale kiedy już było wiadomo, że branża eventowa będzie ostatnią, która zostanie odmrożona, trzeba było podjąć jakieś działania. Dałyśmy sobie kilka tygodni ciszy - dodaje Anna „Malina" Bielecka.
Te kilka tygodni owocowały w nowe pomysły. Pojawiła się idea stworzenia nowej marki - Wonder Affair. Malina i Ola weszły w zupełnie inną branżę - odzieżową, chociaż Ola z przedmiotów takich jak druty miała dwóję, a rysowanie też nie szło jej dobrze. Jednak długie spódnice były zawsze stałym elementem ich życia. Obie nosiły je na co dzień, do pracy, na spotkania, na eventy. Dlaczego nie wykorzystać swojego stylu życia i ubioru, i nie przełożyć tego na biznes?
- Zadzwoniła Malina i mówi: mam pomysł. Ja się przygotuję, zrobię prezentację i Ci to wszystko opowiem. Trwało to miesiąc - mówi Ola Bartosiewicz.
- Zawsze kochałyśmy długie spódnice i długie sukienki. Zawsze, czy to na wizjach lokalnych, czy na bankietach, miałyśmy na sobie długie spódnice. Jest to najwygodniejsze i najłatwiejsze rozwiązanie. Potrafiłyśmy być w pracy czasem od 5.00 rano jednego dnia do 5.00 rano następnego. Na spotkaniach z klientem trzeba było dobrze wyglądać i długa spódnica była najszybszym rozwiązaniem - opieramy górę o basic, a jednocześnie jest w tym kobiecość, prostota i elegancja - mówi Anna „Malina" Bielecka.
- Najpierw odwoziłyśmy dzieci do przedszkola czy do szkół, miałyśmy na sobie spódnicę i trampki. Potem biegłyśmy na wizję lokalną - w spódnicy założonej rano. Zmieniałyśmy tylko górę i zamiast trampek zakładałyśmy balerinki. A wieczorem, na bankiecie, ta sama długa spódnica i szpilki - mówi Ola.
I tak powstało Wonder Affair. Potem były spotkania z kobietami, które w branży odzieżowej były prawdziwymi "wyjadaczkami". Dziś Anna i Aleksandra nie noszą już spodni. Do długich spódnic chcą przekonać wrocławianki. Mają też misję: chcą nauczyć kobiety nosić długie spódnice, których w zwykłych sieciówkach jest mało albo prawie wcale. A wystarczy spróbować zamiast podartych dżinsów założyć właśnie sięgającą do ziemi spódnicę.
- Mamy klientki, które nigdy spódnic nie nosiły. Ale spodobały im się nasze projekty - wracają do nas i mówią, że czują się tak kobieco, tak radośnie i teraz same ze sobą czują się świetnie. To właśnie długa spódnica dała im poczucie pewności siebie i pełnię kobiecości - mówi Anna „Malina" Bielecka.
Dziewczyny, z uwagi na pandemię, na razie nie planują stworzenia butika. Długie spódnice marki Wonder Affair można kupić przez Internet.
Coco Chanel przekonała nas do tego, że kobieca niezależność to spodnie. Ola i Malina mówią: tę zbroję w końcu trzeba zdjąć.
Wywiad z Aleksandrą Bartosiewicz i Anną Bielecką z Wonder Affair będziecie mogli przeczytać w Strefie Biznesu i na strefabiznesu.pl.
Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Aneta Zając będzie miała na głowie komornika?! Krawczyk nie ma już nic do stracenia
- Tak na co dzień wygląda Opozda. Spójrzcie tylko na te miny [ZDJĘCIA]
- Dwa auta na komunię, co dalej?! Rutkowscy o szczegółach urodzin syna
- Zwyciężczyni "Top Model" zgarnęła 200 tys. złotych. Ma nietypowy pomysł, jak je wydać