Mówi się dookoła, że to twój wielki powrót muzyczny.
Jaki powrót (śmiech).
Twój najnowszy singiel pt. “Ganesha”, do tego klip wideo, to takie mocne wejście. Jaki jest odbiór singla przez fanów, rynek muzyczny?
Bardzo pozytywny. Wręcz jestem onieśmielona troszeczkę tym wszystkim. Z drugiej strony chciałoby się powiedzieć, że nie spodziewałam się, ale jeszcze z innej strony, ktoś mógłby zapytać: “Jak to się nie spodziewałaś, to po co wydajesz”? Uważam zatem, że jak ktoś nad czymś ciężko i długo pracuje, to liczy na to, że to się spodoba może. Nie, że super szeroko, ale że no raczej ktoś będzie chciał tego posłuchać czy zobaczyć. Jestem ogromnie wdzięczna i pozytywnie zaskoczona, po prostu jestem szczęśliwa, bo coś pięknego się dzieje, spełniają się moje marzenia, realizuję swoje plany, więc oby tak dalej.
W utworze “Ganesha” jest co najmniej kilka niespodzianek. Ja najpierw je wymienię”: udział Kayah, Pauliny Przybysz, Dawida Ziemby i, poniekąd, sztucznej inteligencji. Zacznijmy po kolei, bo sama postać “Ganeshy” jest ciekawa. Jak my, jako odbiorcy Twojej muzyki, mamy rozumieć taką inspirację?
Inspiracją muzyczną, jakby do zrealizowania tego utworu, był etniczny sampel, który słyszymy na samym początku tego utworu. Ten etniczny wątek chciałam utrzymać tak, nie tylko w warstwie melodycznej, ale może też gdzieś tam jak nie w tekstowej, to może w jakiejś symbolice. Była godzina 2 lub 3 w nocy, ja leżę w łóżku, posłuchałam tego sampla i od razu usłyszałam w głowie melodię. Oznacza to, że nad tym utworem należy się pochylić. Inaczej mówiąc, ja siebie nie zmuszam do kompozycji, i albo czuję, albo nie. W tym przypadku poczułam to “coś”, co sprawiło, że musiałam popracować nad muzą.
Chodzi też o tę frazę “przeze mnie, przeze mnie”?
Nie chciałam, by to był utwór pod hasłem “Przeze mnie”. Żadna cierpiętnica, żadne negatywne konotacje. Zatem wiedziałam, że ten singiel tak się nie może nazywać, bo każde pierwsze skojarzenie słuchacza będzie negatywne. Tak. No i zaczęłam się interesować symboliką. Ganesha to jest bożek, nie mylić go z hinduizmem. Każdy region Indii ma swojego takiego bożka opatrzności. Nasz Ganesha dba o dobrobyt, o dobrą energię, wyciągając z Ciebie złe emocje. To taki dobry bożek.
Ważnym elementem składowym singla jest udział artystki od lat uznanej za inspirację dla innych. Kayah Ciebie komplementuje, ty komplementujesz ją? Co sprawiło, że połączyła was nić porozumienia z takim efektem wow, mówiąc młodzieżowo.
Dzięki. Co sprawiło? Nie wiem, po prostu wydaje mi się, że czasami poznajesz ludzi na swojej drodze i łapiesz z nimi nić porozumienia. Łączą cię albo wspólne doświadczenia, albo przemyślenia. I tak się też stało w tym przypadku. Poczułyśmy z Kayah porozumienie muzyczne i porozumienie dusz.
Kayah lubi współpracować z innymi. Pamiętam swój wywiad z nią i Viki Gabor przy okazji singla “Ramię w ramię”. Kayah opowiadała wtedy, że jest pod wrażeniem talentu młodziutkiej wokalistki i z radością wzięła udział w nagraniu tej piosenki. Jak przypuszczam, nie starała się w żaden sposób wpływać na to, jak Viki ma to wykonać…
Ja myślałam, że jak zaproszę Kayah do swojego utworu, to będą z jej strony jakieś tony uwag. Sama miałam zarys utworu, a teraz wejdzie Kayah w to zaingeruje i powie “to zmieniamy, tamto zmieniamy, tu pokombinujemy”. Ja byłam na to przygotowana i nie miałabym z tym absolutnie żadnego problemu. Okazało się zupełnie inaczej, że Kayah przyszła do studia i zapytała “co byś chciała”?
Byłaś zaskoczona?
Ja to w ogóle dziękowałam, że ona jest. Dla mnie już wyzwaniem było ogarnięcie tego pod względem produkcyjnym, jako producenta tak muzycznego jak i wykonawczego projektu, oraz kompozytora. Sama musiałam zmierzyć się z wyzwaniem, bo musiałam pokonać swoje emocje, i panikę, że mój idol stoi właśnie przede mną w budce i nagrywa i jednak się skupić na tym, co chcemy uzyskać, żeby te nasze głosy się tak przepięknie przeplatały, żeby momentami nawet nie było wiadomo, czy to śpiewam ja, czy ona, że cały czas to jest to przenikanie, które pojawia się zarówno w utworze, jak i potem w teledysku, który możecie już obejrzeć na kanale Youtube.
Pamiętasz pierwsze słowa Kayah w odpowiedzi na twoją na Twoją propozycję zaśpiewania razem piosenki?
“Piękny utwór. Mam nadzieję, że tego nie zepsuję” - tak powiedziała. Kayah jest cudownym człowiekiem, jest dobrą osobą, wszystkim życzy jak najlepiej, za wszystkich trzyma kciuki. Jest dla mnie ikoną, moim guru, uwielbiam Kayah.
Zwraca uwagę pewnego rodzaj ascetyczność przekazu tekstowego “Ganeshy”. Czy to jest wpływ Pauliny Przybysz, czy ty też chciałaś iść w tę stronę?
Dałam Paulinie pełną przestrzeń do tego, żeby zrobiła, co chce. Niemniej ona zachowała moje początkowe słowa, czyli wspomniane już “przeze mnie”, które jak mantra powtarzają się w refrenie. Natomiast reszta to już jest twórczość Pauliny. Oczywiście na kanwie moich jakichś tam doświadczeń i emocji, które sobie razem omówiłyśmy, przez które razem przeszłyśmy. I uważam, że stworzyła po prostu coś wyjątkowego, coś pięknego, za co będę jej pewnie dozgonnie wdzięczna, bo mam wrażenie, że ten tekst wyniósł piosenkę na kolejny poziom. Wiesz, o co chodzi.
Obrazowo można powiedzieć tak: jak wracasz do tego utworu, to odnajdujesz w nim inne jego aspekty tak w warstwie muzycznej, warstwie wokalnej, jak również w warstwie tekstowej. I to ta wielowarstwowość i wielopoziomowość emocjonalna, którą mamy w tym utworze, jest wartością dodaną samą w sobie. Stało się to dzięki Paulinie.
Nieprzypadkowo wspomniałem na początku o klipie i o specjalnym, że tak powiem, rodzaju tego klipu, a mianowicie o wykorzystaniu sztucznej inteligencji podczas realizacji klipu przez Dawida Ziembę. To jest temat, który mnie interesuje jako dziennikarza muzycznego i takiego obserwatora społecznego z wielu powodów. Czy jako artysta obawiasz się sztucznej inteligencji?
Zawsze, gdy wchodzi na rynek nowość technologiczna, to ludzie się boją i jest to naturalnym zjawiskiem, naturalną reakcją. Dopóki wszystko będzie odbywało się w zgodzie z człowiekiem, a nie przeciwko niemu, to myślę, że nie mamy czego się bać. I dopóki korzystamy z dobrodziejstw technologii, możemy tworzyć wspólnie coś wyjątkowego. Ale w momencie, kiedy zahacza to o moje prawa autorskie, ja jestem przeciwna. Zastępowanie ludzkiego faktora tylko i wyłącznie sztuczną inteligencją? Stanowcze nie.
Niestety wrzucamy wszystko do internetu, to chyba nie jest dobrze. Powinniśmy zostawić trochę dla siebie? Mam rację?
Musimy być bardziej troszeczkę ostrożni w kontekście tego, co wrzucamy do sieci. Kropka. We wszystkim musi być zdrowy balans, kompromis, złoty środek.
A propos social mediów, bo jesteś osobą bardzo aktywną, dlatego zapytam. Czy zjawisko hejtu, o którym rozmawialiśmy w poprzednim wywiadzie, się pogłębia, czy jednak widzisz poprawę?
Widzę poprawę, widzę taką większą świadomość ludzi w kontekście tego, że to, co piszemy i zostawiamy w sieci, trafia dalej, a nie, że po prostu wylewasz swoje frustracje i to nikogo nie uderza. Czy to zjawisko zniknęło? Absolutnie nie, dalej ma się świetnie, tylko że może w innym wymiarze myślę, że już rzadziej ktoś przychodzi na czyjś personalny profil i tam wylewa swoje jady. Raczej zostawia to sobie na portale, w których po prostu dalej są bezkarni.
Według najnowszych badań mamy już tylko 3-4 sekundy na zainteresowanie odbiorcy swoją treścią w internecie. Przekładając to na Twoją muzykę, jak na to patrzysz, i czy ty masz jakiś sposób, bo to jest de facto szaleństwo, na zainteresowanie swoją muzyką tego mitycznego odbiorcy, żeby w te 4 sekundy czy już nawet w trzy sekundy przykuć jego uwagę?
Ja sama mam problem z tym, sama się łapię na tym, że bardzo szybko się rozpraszam i na przykład oglądam jakiś serial czy film, który na pewno nie interesuje, ale tu już bym wzięła telefon i już bym odpisała na maila, już bym posprzątała, już bym coś ugotowała. Pracuję nad tym, żeby po pierwsze, umieć odpoczywać po drugie, umieć się zresetować. I, jeżeli chcę coś obejrzeć o wartości jakiejś dodanej, no to muszę się jednak zmusić do tego, żeby się skupić. To jest trudne. Nie wiem, czy jakbym była młodsza, to umiałabym sobie to jakoś tak uporządkować. A ty jak?
Mam to samo. Słyszę: odpocznij, poczytaj coś, a ja robię czasami cztery rzeczy jednocześnie.
Jedyne miejsce, gdzie ja umiem poczytać, to jak jestem na wakacjach. Kiedy jestem już totalnie wyluzowana, na przykład na plaży. Ale w domu poczytać? Boże. Byłoby super.
Byłoby idealnie. Wracając do Twojego singla “Ganesha” i zapowiadanej płyty. Co możesz powiedzieć? Kiedy? Jakieś inne “kolaboracje”?
Moja nowa płyta jest oparta na hiphopowych bitach. W ogóle bardzo fajnie podsumował mi ją reżyser, z którym pracuję nad najnowszym teledyskiem. Napisał tak: “Przesłuchałem. Chyba rozumiem zamysł albumu. Wszystkie kawałki są spójne i opowiadają o kobiecej sile i pewności siebie. Fajne aranżacje utworów, nawiązujące do zachodnich rapowych brzmień wczesnych lat 2000. Elementy oldschoolu we wszystkich utworach, a wszystko wypełnione melodyką z lat 90.
Kto tak pięknie napisał? Dawid Ziemba, reżyser klipu do singla “Ganesha”?
Nie, ale nie mogę zdradzić nazwiska. Idealnie podsumował moją płytę. Na marginesie nawet “Ganesha” ma mocny bit, na który tak naprawdę bez problemu jakiś raper mógłby położyć swoją zwrotkę. Ja się w hip-hop na tej płycie nie bawię. Jeżeli chodzi o mój wokal, tylko skupiam się na melodyjnych, fajnych wokalach. Jest w nich dużo harmonii, dużo falsetu w stylistyce pop-R’n’B.
Jacyś goście? Powiedz proszę…
Płyta powstawała na przestrzeni ostatnich czterech lat i jest dla mnie taką swojego rodzaju klamrą podsumowującą moją dekadę w muzyce. I jest takim zamknięciem tego, co było, aby otworzyć się na to, co nowe, więc jeszcze to nie jest to nowe, bo ja już czuję, że jestem w kolejnym miejscu, które zaproponuję wam, za powiedzmy pół roku, osiem miesięcy, a teraz chciałabym powiedzieć takie piękne, dziękuję za wszystko, co dobre i złe, przez ostatnie 10 lat.
Dlaczego nie ma Ciebie w telewizji jako np. prowadzącą program autorski? Zniknęłaś w tej roli na amen?
Nie da się robić wszystkiego na raz. Moja głowa jest gdzieś indziej, jest mocno zaabsorbowana tym, co robiłam w związku z płytą.
Ale za to jesteś w teatrze, tak mi donoszą dobre duszki od Ganeshy.
Teraz robię spektakl, którego premiera zapowiadana jest na grudzień 2023. Mamy cztery miesiące prób do sztuki w reżyserii Krzysztofa Jaślara na nowej scenie Teatru Capitol w Warszawie. Już teraz serdecznie zapraszamy na fajny spektakl z elementami dramatu i komedii oraz muzyki. Fajne jest to, że w bezpośrednim kontakcie z widzem omawiamy różne trudne tematy dotyczące życia codziennego, miłości. Jest to kobiecy spektakl, więc grają same panie.
Nasz reżyser ma niezłe wyzwanie, bo ma naprzeciwko siebie aż tyle silnych bab, silnych osobowości - grają w nim Katarzyna Pakosińska, Anna Czartoryska, ja, Kaja Paschalska, Dominika Krysińska, Ada Kućmierz i Katarzyna Polewany. Wszystkie baby to bardzo mocne osobowości, także nie ma łatwo z nami pan Krzysztof nie ma.
Czy obserwujesz trendy muzyczne?
Uważam, że bardzo dużo fajnego się dzieje w naszej muzyce. Mamy taką fajną “niszową” przestrzeń, Wymienię choćby Mery Spolsky, Krzysztofa Zalewskiego, Natalkę Przybysz czy Mroza. I teraz tak mówię “niszowy”, a to są artyści, którzy osiągają ogromne wyniki w streamingach, zapełniają swoje koncerty. Dotyczy to również sceny hip-hopowej. Jestem bardzo dumna z tego.
Jesteś jedną z cząstek tego rynku, co cieszy. Gratuluję.
Dziękuję ślicznie. Ja dopiero raczkuję.
Dzięki za rozmowę i powodzenia.
lena
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!