Jakieś 10 kilometrów od futurystycznych wieżowców w dzielnicy Wes Bay w Doha, pomiędzy dwoma ruchliwymi ulicami pełnymi knajp z kebabem, burgerami i kuchnią arabską, uwagę spacerowiczów przykuwa miejsce na pierwszy rzut oka tam niepasujące. Na szyldzie rysunkowa dama w kolorowym ludowym stroju nawiązującym do polskiego folkloru, a w środku uśmiechnięta obsługa i słyszana już na wejściu polska muzyka.
– To wrocławskie Radio RAM. Kiedyś tam zadzwoniłam i zapytałam, czy to nie problem, jeśli będziemy puszczać ich w naszym lokalu. Raz, że to całkiem coś nowego, innego, niż można posłuchać w okolicznych knajpkach, a dwa – sama pochodzę z Wrocławia i lubię być na bieżąco – mówi nam bardzo sympatyczna pani Magda, menadżerka restauracji „Polka”.
Czarny PR Kataru w polskich mediach
Właścicielką „Polki” jest jej koleżanka. Nie zastaliśmy jej na miejscu, ale była menadżerka i jej mąż, który chwilę przed nami wpadł zjeść obiad.
– To wy, panowie, te bzdury o Katarze wypisujecie? – zaczął z grubej rury, słysząc, że jesteśmy dziennikarzami z Polski. – Ktoś robi Katarowi czarny PR. Sam jestem tu od 5 lat i pracuję w sektorze budowlanym. Fakt, w skandynawskiej firmie, więc nie mam pewności, jak jest gdzie indziej, ale my wręcz nakazujemy pracownikom zejście z budowy, kiedy warunki są niesprzyjające. Priorytetowo jest także traktowana kwestia zakwaterowania i ogólnych warunków pracy. Przez to wszystko, co pisze się w ostatnim czasie o Katarze, praktycznie w ogóle przestałem czytać gazety. Pewnie nie znam całej prawdy, ale nie wierzę w te przerażające statystyki. Z tego, co mi wiadomo, dotyczą one wszystkich zgonów, włącznie z wypadkami samochodowymi itd. Ludzie tutaj naprawdę nie narzekają. Nie mówię, że jest idealnie, ale ten kraj w ostatnich latach przeszedł ogromną przemianę, ale o tym już nikt nie mówi – stwierdził.
W polskiej restauracji w Doha jak u babci na obiedzie
Już na wejściu dostajemy po szklance doskonałego zimnego kompotu i jesteśmy zaproszeni na górę, gdzie mieści się większa sala. Na ścianach kwieciste murale, które przyozdabiają także małe obrusiki, do tego piękny drewniany kredens z równo poustawianymi filiżankami i szklankami w tradycyjne wzory. Wszystko do siebie pasuje.
– To w 100 procentach nasza koncepcja. Chciałyśmy wraz z właścicielką, żeby nasi goście mogli się tutaj poczuć jak u babci na obiedzie. Dotyczy to nie tylko karty, ale też wystroju. Część rzeczy przywiozłam z Polski, bo nie wszystko da się zastąpić rzeczami kupionymi na miejscu czy przez internet – mówi pani Magda, wskazując m.in. na sztućce i drewniane ozdoby.
– Nasi klienci to nie tylko Polacy. Powiedziałabym, że na co dzień nie ma ich więcej niż obcokrajowców. Często przychodzą osoby, które kiedyś były już w Polsce, próbowały dań naszej tradycyjnej kuchni i tęsknią za smakiem. Największą popularnością cieszą się pierogi – zarówno ruskie, jak i z mięsem – oraz gołąbki. Po to sięgają i Polacy, i obcokrajowcy, ale nie potrafię wskazać jednej nacji, której szczególnie przypadliśmy do gustu. Teraz jest jakby więcej rodaków, bo przyjechali na mundial, ale tu zaglądają ludzie zewsząd, bo taka jest Doha – multikulturowa. Są Azjaci, są Europejczycy, a nawet Amerykanie. Wśród Polaków mamy stałych klientów, z którymi zdążyliśmy się już zaprzyjaźnić – dodaje wrocławianka.
Prawdziwie polski smak na Bliskim Wschodzie
Na górze spotykamy grupę sześciu mężczyzn z Podlasia. Tak jak my, przylecieli do Doha na mistrzostwa świata. Dotarli w poniedziałek, w przeddzień meczu z Meksykiem, ale już w piątek ruszyli na poszukiwania polskiego jedzenia.
– Wszystko smakuje tak samo dobrze, a niektóre dania wręcz lepiej niż u nas! Tego się nie spodziewaliśmy, ale naprawdę jest smacznie. Każdemu polecam, bo w tym miejscu, na drugim końcu świata, można powiedzieć, da się poczuć prawdziwie polski smak – powiedział jeden z nich.
Sami postanowiliśmy sprawdzić jakość zewsząd zachwalanego jedzenia, decydując się na najbardziej kultowe zdaniem menadżerki pierogi. Z całą świadomością muszę przyznać, że smakowały doskonale: ciasto byłe lekkie i cienkie, takie, jak być powinno. Farsz w pierogach „ruskich" idealnie oddawał smak znany z rodzinnego domu. Do tego oddzielnie podana śmietana i zasmażka, którą każdy może dozować wedle uznania.
W Katarze zjesz bigos, kotlet mielony i barszcz
Ceny do najniższych nie należą. Za porcję pierogów trzeba zapłacić 40 riali katarskich, co w przeliczeniu daje jakieś 45 zł. Tyle samo kosztuje zapiekanka reklamowana jako rodzaj „polskiej pizzy”. Kotlet mielony z purée ziemniaczanym to wydatek rzędu 45 riali, a najdroższe, ale także bardzo popularne, są gołąbki za 60 riali. Dostaniemy też bigos czy barszcz po ukraińsku.
Restauracja „Polka” z czystym sumieniem dostaje od nas 5 w skali szkolnej. Można w Doha dostać porządny obiad (także większy objętościowo) nawet za 20 riali, ale z drugiej strony przy zarobkach Polaków w Katarze ceny nie odstraszają. Na pewno powinien tu zajrzeć każdy fan tradycyjnej polskiej kuchni.
Z Kataru – Piotr Janas
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!