Istnieje zbrodnia doskonała?
Zbrodnia doskonała, czyli taka nie do wyjaśnienia? W której sprawca pozostaje na zawsze bezkarny? Nie wiem, na pewno są sprawy, w których nie wykryto sprawcy, ale czy to oznacza doskonałość działania sprawcy? Wiem, że czasem powodem jest niedoskonałość działań śledczych. Po zbrodni zawsze zostają skutki, które utrwalają się w ludziach, miejscach, przedmiotach, rzeczach i zjawiskach, zabezpieczają je technicy kryminalistyki. Te ślady prowadzą do odkrycia motywów i osoby sprawcy. Wprawdzie profilowałam sprawców, którzy starali się nie pozostawić śladów fizycznych, lecz pozostawiali ślady psychologiczne. Na przykład sprawca wkłada na dłonie rękawiczki, by nie pozostawić śladów linii papilarnych, lecz tym samym może pozostawić ślad rękawiczki albo ślad biologiczny. Ale nawet jeśli i tego nie pozostawi, to informuje mnie o tym, że wziął to wcześniej pod uwagę, przygotował się, ma to w swoim rzemiośle przestępczym, a to przecież bardzo ważna przesłanka o kompetencjach sprawcy. Jest takie przysłowie arabskie: „Lew, idąc, zaciera ogonem ślady swych łap, lecz czym zatrzeć ślady ogona? Nic nie mija bez śladu, wszystko się odezwie”. Ślady fizyczne i mechanizm ich powstawania są nośnikami ważnych danych o znaczeniu diagnostycznym albo informacyjnym. Stąd tak ważna rola grup śledczych i techników kryminalistyki pracujących na „gorących miejscach zdarzeń”, zabezpieczających ślady zbrodni tuż po jej wykryciu. To, co zabezpieczą i opiszą, sfotografują, nagrają, czyli utrwalą, uczynią ponadczasowym, jest punktem wyjścia działań profilerskich. Nawet jeśli sprawa jest sprzed wielu lat, a w aktach są protokoły oględzin z opisanymi śladami kryminalistycznymi i dowodami, to profilowanie ma rację bytu. Gdy tego nie ma, wówczas profilowanie jest wróżeniem z łodyg krwawnika.
Jakaś zbrodnia kiedyś panią zafascynowała?
Zbrodnie mnie nie fascynują. Zbrodnie są dla mnie wyzwaniem śledczym, problemem diagnostycznym do rozwiązania. Jeśli są bardziej złożone albo nieoczywiste, zajmują mnie na dłużej, wymagają więcej pracy. Pasjonuje mnie psychologia i to, jak bardzo jest praktyczna i stosowalna. Właściwie zawsze chodzi w niej o sprawy życiowo najważniejsze. Każdy fenomen psychologiczny dotyczy milionów ludzi na świecie, a jego psychodynamika jest bardzo indywidualna. Psychologia to mikroświaty warte poznawania, rozumienia, naprawiania.
A człowiek, który jej dokonał? Sprytem, inteligencją, sposobem planowania?
Pani pyta o zbrodnię, więc jakieś szczególne zabójstwo. Ale oprócz zbrodni dzieje się przemoc fizyczna i psychologiczna, oszustwa, przemoc słowna. Szczególnie negatywne moje myśli powodują osoby, które bezdusznie i cynicznie wykorzystują lub okradają osoby, którym gromadzenie dóbr przychodzi niezwykle trudno z powodu pozycji społecznej, wieku czy stanu zdrowia. Ale nie fascynują mnie ani sprawcy, ani ich czyny. Badam zjawiska, procesy psychiczne, te owszem są diagnostycznie ciekawe. Zadaję sobie pytanie - jakie procesy psychiczne umożliwiły osobie popełnienie czynu w określony sposób, w określonych warunkach zewnętrznych, względem określonej osoby. I odpowiadam o funkcjonowaniu osoby sprawcy, o tym, gdzie śledczy mogą go znaleźć. A także jak go odróżnić od nie sprawcy, by nie sprowadzić śledczych na manowce i nie wplątywać osób niewinnych w śledztwo.
Jak się tworzy profil zabójcy? Co się na niego składa?
W książce pod tytułem „Profilowanie psychologiczne nieznanych sprawców przestępstw. Paradygmat i studium przypadku opisałam autorską metodykę profilowania”. Składa się ona z czterech kroków. Trzeba wykonać wiele czynności, które pozwolą zebrać dane istotne diagnostycznie, zza biurka nie da się tego zrobić. Trzeba pojechać i zbadać miejsce zdarzenia, porozmawiać ze świadkami, policjantami, zapoznać się z aktami. Kolejno robię to tak: w pierwszym kroku buduję zbiór danych, potem klasyfikuję ślady psychologiczne, i je wyjaśniam, a na koniec proponuję sposób interwencji w śledztwo. Ta interwencja ma przynieść nowe skutki, ważne dla ujęcia sprawcy. Wszystkie informacje weryfikuję i selekcjonuję pod kątem ich miarodajności, użyteczności, kompletności i obiektywności. Z wielu pozyskanych informacji trzeba odsiać te, które są niewiarygodne albo zbędne. Trzeba odróżnić fakty od opinii lub postaw albo sympatii czy antypatii. Aby to zrobić, trzeba wiedzieć, czego się szuka, w przeciwnym razie można mieć dziesięć worków informacji i dalej być w punkcie zero. Dlatego tak istotna jest metodyka, dzięki niej wiadomo, w którym punkcie jestem, do czego zmierzam i w jaki sposób. Porządkuję sobie materiał pochodzący z akt policyjnych, zapoznaję się ze śladami i dowodami, potem streszczam i uzupełniam informacje poprzez wywiady psychologiczne, eksperymenty, badanie miejsca zdarzenia. Muszę dobrze poznać osoby pokrzywdzone i miejsce zbrodni.
Co miejsce zbrodni mówi nam o człowieku, który jej dokonał?
Miejsce zbrodni, to miejsce, gdzie czyn się rozpoczął, przebiegał i/ lub się zakończył. Na przykład sprawca uprowadza osobę w jednym miejscu, przetrzymuje w innym, a wypuszcza na wolność w jeszcze innym. Miejsce może mieć znaczenie instrumentalne albo emocjonalne. Doświadczenie miejsca jest prawdopodobnie prywatne i niepowtarzalne dla każdej osoby. Dla sprawcy nie każde miejsce ma tak samo duże znaczenie. Zdarza się przecież, że porzucają oni ciała ofiar lub rzeczy związane z czynem w przypadkowych miejscach. Jeśli przemieszczając się z punktu A do punktu B, na tej trasie sprawca porzuca karty telefoniczne, z których żądał okupu, to czy tamtędy przejeżdżał, wracając z „wypadu przestępczego” do „bezpiecznej bazy”, czy też pojechał w przeciwnym kierunku od bazy, aby zmylić policyjny pościg? Gdy sprawa toczy się o życie ludzkie, wiadomo, że należy sprawdzić oba warianty. Miejsce w sensie psychogeograficznym ma o tyle znaczenie, że niektórzy wolą poruszać się w obszarach znanych sobie i oswojonych, a inni wolą eksplorować głusze i doświadczać lęku przed potencjalnym atakiem niedźwiedzia lub zatrzymaniem przez straż graniczną. Jeszcze inni są gotowi na takie i takie wybory, w zależności na przykład od tego, kto miałby im towarzyszyć i jaka jest stawka. Zwykle te preferencje są związane z temperamentem i potrzebami psychologicznymi oraz obiektywnymi możliwościami, ale nie można wykluczyć też przypadku. Więc kiedy idzie się za tym, widać wyraźnie, że diagnoza miejsca jest diagnozą jednostki. Sprawca, chcąc popełnić przestępstwo, wybiera miejsce spełniające określone kryteria. Na przykład: ekshibicjonizm polega na eksponowaniu swoich narządów płciowych osobom, które się tego nie spodziewają, więc osoba wybierze miejsce, w którym może spotykać inne osoby niespodziewające się takich ekscesów. Parametry miejsca są nośnikami cennych wiadomości. Oczywiście, gdy przy ulicy X lub na bezdrożach ujawni się samochód, którym przemieszczał się podejrzany, to warto sprawdzić też stan techniczny pojazdu, bo czasem zwykły przypadek powoduje skutki albo skutek nie jest związany z działaniem sprawcy. Wtedy nie ma znaczenia diagnostycznego, tylko informacyjne.
Jeździła pani na miejsca zbrodni? Na co zwracała pani uwagę?
Określone miejsca mogą być przedmiotem zainteresowania sprawcy, gdy umożliwiają popełnienie przestępstwa albo mu w jakiś sposób sprzyjają bądź dają schronienie albo anonimowość sprawcy. Na przykład stary bunkier do ukrycia ciała, nieużytki do przetrzymywania osoby uprowadzonej czy placówka finansowa dla grabieży, dom na skraju miasta dla przemocy partnerskiej. Tłum na targowisku, z którym można się zlać i w ten sposób stać się niewidocznym. Miejsce może być przyczyną nastrojów lub skutkiem, które się przeżywa lub które chce wywołać u innych. Miejsce o określonych parametrach powoduje jedne zachowania, powstrzymuje inne. Niektórzy badacze uważają, że fizyczna ruina otoczenia i oznaki nieucywilizowania przestrzeni miejskiej (statystyki policyjne, wandalizm, zaśmiecenie) to jasne sygnały, że zostały złamane zasady porządku społecznego. Wizyty w takich miejscach nie są przyjemne, wywołują lęk i są unikane. Ułatwiają popełnianie przestępstw, bo płynie z nich informacja, że nikt tu nie czuwa nad porządkiem. Jest dowiedzione, że takie miejsca - zniszczone i zaśmiecone - jest łatwiej niszczyć, ale wystarczy sprzątnąć śmieci i zrobić rabatę z kwiatami, by wskazówka z otoczenia była odmienna. Dlatego akty wandalizmu trzeba szybko usuwać, by nie ułatwiać dalszych dewastacji. Na to wszystko zwracam uwagę w czasie badania miejsca zdarzenia. Na miejsce jako podstawową jednostkę przestrzenną, która stała się formą dla zbrodni i zbrodniarza. Zwracam uwagę na cechy przestrzenne, afektywne i pragmatyczne, które mógł „skonsumować” sprawca w trakcie swego czynu. Badając miejsce zdarzenia, które było przestrzenią użytkowaną przez osobę pokrzywdzoną, staram się poznać tę osobę przez to, w jakiej przestrzeni przebywała i jaką ją stworzyła. Czy jest to przestrzeń dospołeczna czy odwrotnie, czy są w niej elementy emocji, uczuć, myśli, sumienności, nieporządku, bogactwa, ubóstwa i tak dalej. W dobie tak rozwiniętej architektury przestrzeni i aranżacji wnętrz chyba zrozumiałe są słowa „pokaż mi, jak mieszkasz, a powiem ci, kim jesteś”. No i rzecz jasna - cała scena zbrodni jest jak scena teatralna, dużo w niej rekwizytów, i inscenizacja - obrazuje skutki interakcji, pozwala określić sektory, w których wydarzenia się toczyły, i takie, które zostały nienaruszone. Pozwala odtworzyć sekwencje wydarzeń.
Sposób zabójstwa, ułożenie zwłok mówi nam coś o sprawcy?
Wszystko, co jest wynikiem intencji sprawcy i co jest skutkiem jego działania, jest ważne. Narzędzie zbrodni, ilość i jakość obrażeń, ich różnorodność. Stąd tak ważne są oględziny ciała na miejscu ich odnalezienia i sekcja zwłok ofiary, patomorfolog jest źródłem wiedzy o skutkach agresji. Ułożenie zwłok, jeśli jest skutkiem inscenizowania, czyli celowego działania już po zbrodni, to jest źródłem poznania sprawcy: jego kompetencji i celów, a jeśli sceneria powstała na skutek interakcji ofiary ze sprawcą, to na jej podstawie rekonstruuję krytyczne wydarzenia. Układam skecz behawioralny, czyli ten fragment czynu, który zna tylko ofiara i sprawca. Ze skutków działania próbuję się czegoś dowiedzieć o jego przyczynie i motywie sprawcy. To zwykle bardzo dynamiczne i dramatyczne wydarzenia, im lepiej zna się procesy psychiczne człowieka, tym dokładniej można te wydarzenia odtworzyć. I lepiej zrozumieć, co sprawca mówi o sobie poprzez swój czyn.
Jakieś miejsce zbrodni szczególnie zapadło pani w pamięć?
Na dość rozległym terenie działki letniskowej odkryto ciało młodego chłopca, bardzo uszkodzone. Sprawca użył co najmniej dwóch narzędzi: siekiery i noża. Krew ofiary znajdowała się wewnątrz altany i na zewnątrz - na trawie, korze drzew. W środku altany leżały fragmenty odrąbanych części twarzy, nosa i ust, krew powoli zasychała. Było gorąco i wszystko to wydzielało nieprzyjemną woń. Ten szesnastolatek był przed śmiercią hospitalizowany psychiatrycznie, bił się pięściami po nogach i głowie, czuł się obserwowany. Miał okresowo myśli samobójcze, odczuwał „ból wszystkiego”. Mówił, że jest w sytuacji bez wyjścia i że jest najsłabszym ogniwem, które trzeba zlikwidować. Na miejscu zdarzenia nie znaleziono żadnych fizycznych śladów obecności innej osoby poza ofiarą. Ta śmierć zapadła mi w pamięć, bo chłopiec był bardzo samotny mimo posiadanej rodziny, bo pomoc, którą otrzymał, okazała się niewystarczająca. Bo umierał w męczarniach, odrąbując sobie siekierą kawałki twarzy. Dodatkowo umniejszono jego cierpienie i samotność, bo zdarzenie zakwalifikowano jako zabójstwo.
Ponoć profil ofiary może nam dużo powiedzieć o zabójcy, to prawda?
Tak, może coś powiedzieć o sprawcy. W mojej metodyce waży tyle samo co miejsce zdarzenia. Już najbardziej podstawowe parametry, takie jak płeć i wiek ofiary, oraz obiektywne czynniki zabezpieczające (sprawne zamki w drzwiach, alarmy, kraty lub okiennice) malują, jeszcze dość niewyraźnie, profil sprawcy. To o przestępstwach popełnianych w obiektach należących do osób pokrzywdzonych. A co z przestępstwami popełnianymi w otwartych przestrzeniach geograficznych? Dr Suzette Haden Elgin badała, czy istnieje związek pomiędzy słownymi i fizycznymi atakami a sposobem, w jaki dana osoba stoi, siedzi, chodzi, na co kieruje swój wzrok i jak przemieszcza swoje ciało? Okazało się, że sprawca potrzebuje średnio siedem sekund, aby wybrać kogoś na ofiarę napaści. Tylko siedem sekund potrzeba napastnikowi na ocenę stanu psychofizycznego osoby i jej zdolności do obrony. Czasami chodzi o nietypowy krok albo stawianie stóp czy nieskoordynowany sposób poruszania się, a czasami o słuchawki w uszach lub zwieszone ramiona i pochyloną głowę - wrażenie zapadnięcia się w sobie, to pozbawia możliwości obrony.
Jak zbierała pani informacje o ofierze? Rozpytywała pani rodzinę, znajomych? Sprawdzała jej rozkład dnia?
Informacje gromadzę ze wszystkich dostępnych źródeł: akt sprawy, Internetu, książek, biografii, wytworów osoby pokrzywdzonej, wywiadów z rodziną, przyjaciółmi, sąsiadami, współpracownikami - nazywam to wywiadem 360, to znaczy żeby rozmawiać z osobami z różnych miejsc, w których funkcjonowała ofiara, wtedy jest szansa na zebranie względnie obiektywnych danych. To wszystko składa się na profil psychospołeczny. Szczególnie ważne są czynniki ryzyka, czyli wszystkie elementy stwarzające zagrożenie dla prawidłowego rozwoju lub funkcjonowania społecznego i związanych z nimi szkód, mogą to być warunki środowiska, sytuacje, oraz dyspozycje indywidualne. Ryzyko może być związane z wiekiem, niepełnosprawnością fizyczną lub intelektualną, zaburzeniem psychicznym, brakiem sieci społecznego wsparcia i samotnością ofiary, a także negatywnymi opiniami osób z bliskiego kręgu, które to opinie ułatwiają postępowanie naganne moralnie lub społecznie wobec tej osoby. Ktoś z racji wieku, niepełnosprawności albo ekscentryczności może być obmawiany, wyśmiewany, okradany, zostawiany bez opieki i wsparcia. Diagnoza czynników ryzyka jest czymś innym od doszukiwania się w osobie pokrzywdzonej wiktymności, która jest równoznaczna z winą za to, że stało się osobą pokrzywdzoną.
Podczas tych rozmów przyszło pani kiedyś do głowy, że rozmawia z zabójcą?
Nie pamiętam takiej sytuacji, oczywiście pomijając rozmowy w trakcie procedury typowania sprawcy. Ona polega na tym, że gdy już w profilu opiszę matrycę dyspozycji indywidualnych nieznanego sprawcy, przeprowadzam rozmowy z osobami, które są w kręgu podejrzeń. W trakcie procedury określam stopień dopasowania danej osoby do tej matrycy. To wyznacza dalsze działania śledcze. I wśród takich osób może być również sprawca. A pomijając procedurę typowania, to wielokrotnie przychodziło mi do głowy, że osoby, z którymi rozmawiam, wiedzą więcej, niż mówią. Na przykład rozumieją to, co się wydarzyło, chociaż deklarują coś odwrotnego. To nie tylko osoby, które mogą mieć coś na sumieniu, ale też takie, które rozważają, czy mogły coś zrobić, by zmienić los osoby pokrzywdzonej, albo są beneficjentami zbrodni, czyli mają z niej jakąś korzyść - uwagę, opiekę, pomoc materialną.
Jak ważne są przesłuchania? To taki spektakl, prawda? Swoista próba sił.
Przesłuchanie podejrzanego to zwykle jest tak zwany wrogi wywiad, bo śledczy i badany mają odmienne cele. Rzecz idzie o bardzo wysoką stawkę, więc wiadomo, że o współdziałaniu nie może być mowy. Jedna osoba chce odkryć prawdę, a druga odsunąć od siebie podejrzenia. Takie przesłuchanie wymaga od osoby przesłuchującej szczególnych umiejętności komunikacyjnych: tworzenia atmosfery i nawiązywania relacji, zadawania pytań, obserwacji, radzenia sobie z oporem. W takim przesłuchaniu chodzi o to, aby dać podejrzanemu powody psychologiczne lub faktyczne do tego, aby mówił prawdę. W próbie sił, o którą pani pytała, jest przegrany i wygrany, a wywiad śledczy z podejrzanym to jest ta sytuacja, w której aby wyjawić coś tak życiowo istotnego jak wina, trzeba widzieć też jakąś wygraną, choćby miało nią być zachowanie twarzy. Podczas rozmowy należy słuchać tego, co mówi badany, ale też w jaki sposób mówi. Szukać wskaźników: nietypowe wyrażenia, narracja dystansująca, używanie czasu przeszłego, kiedy mowa jest o osobie uważanej za zaginioną, pomyłki językowe, a także dodawanie nieistotnych szczegółów i poświęcanie im nad wyraz dużo czasu.
Co podczas takich przesłuchań mówi nam mowa ciała? Jak ją czytać?
O, to wręcz osobna dziedzina wiedzy psychologicznej. Niezwykle przydatna. Komunikacja pozawerbalna: ekspresje mimiczne, ułożenie ciała, gesty, ton głosu, styl wypowiadania się. Obecność tych wskaźników to ważne źródło informacji. Pojawienie się niektórych wskaźników przy odpowiedzi na dane pytanie jest sygnałem dla prowadzącego wywiad, żeby zadawać głębsze pytania na ten temat i zwracać szczególną uwagę na wszelkie nieścisłości. Na przykład rozmówca mówi, że bardzo lubił ofiarę, szanował i cenił, a jednocześnie pojawia się mikroekspresja wstrętu. W takiej sytuacji trzeba wierzyć temu, co widać, i sprawdzać, weryfikować, dopytywać. Warto więc zapoznać się z naturalnym zachowaniem badanego podczas neutralnej rozmowy wstępnej czy też obserwacji w codziennych sytuacjach, by wyeliminować pomyłki i fałszywe oskarżenia, które mogą mieć poważne skutki. Dlatego tak ważne jest rozpoznanie problemu i osoby przesłuchiwanej wcześniej, przed przystąpieniem do przesłuchania. Ważnym wskaźnikiem są mikroekspresje - mimowolne ekspresje mimiczne trwające ułamki sekundy. Z uwagi na ich czas trwania warto nagrywać wywiad, by później odtworzyć nagranie z taką prędkością, by były one widoczne. Mikroekspresje są pomocnym wskaźnikiem przy wykrywaniu niezgodności emocji przeżywanej i tej, którą rozmówca udaje. Przykładem może być wyraz niechęci czy wstrętu przy jednoczesnym zapewnianiu, że zaginiony to wspaniały, sympatyczny człowiek. Inne emocje, które badany może udawać, to na przykład zdziwienie, smutek czy też złość.
Dlaczego, pani zdaniem, ludzie decydują się na przekroczenie tej cienkiej granicy? Dlaczego zabijają?
Moim zdaniem to gruba granica, w naszym kręgu kulturowym zabicie osoby to przekroczenie tabu i zasad moralnych, społecznych i prawnych. Ludzie zabijają z różnych powodów i dla różnych skutków. Mniej lub bardziej uświadomionych. A zabicie człowieka to czasem decyzja, a czasem impuls. Ludzie zabijają dla zysku, ale też w samoobronie lub w obronie kogoś bliskiego.
"Policjanci. Ich najważniejsze sprawy", Dorota Kowalska, Wyd. Melanż, Warszawa 2021