Medycy powinni przestrzegać Standardu Opieki Okołoporodowej
Fundacja Rodzić po Ludzku, która monitoruje warunki na polskich porodówkach, nagłośniła problem złego traktowania kobiet w połogu. Dzięki zabiegom organizacji 10 lat temu na polskich oddziałach położniczych i salach porodowych wprowadzono Standard Opieki Okołoporodowej. Szpitale powinny przestrzegać wytycznych, zawartych w rozporządzeniu ministerstwa zdrowia. Jednak nie wszyscy medycy stosują się do zaleceń. W niektórych placówkach medycznych podczas porodów dochodzi do skandalicznych incydentów.
Organizacja sprawdziła, jakie podejście do kobiet rodzących w pandemii mają położne, lekarze i pielęgniarki. Zrealizowała badanie, które objęło 10 257 kobiet rodzących w okresie od marca 2020 do lutego 2021 roku. Swoje spostrzeżenia Fundacja Rodzić po Ludzku opisała w raporcie pt. „Opieka okołoporodowa podczas pandemii COVID-19 w świetle doświadczeń kobiet i personelu medycznego”. Wyniki analizy są zatrważające.
Rodzące kobiety padają ofiarą przemocy położniczej
Dla wielu kobiet poród jest ciężkim i dramatycznym przeżyciem. Na porodówkach dochodzi do licznych nadużyć, przemocy słownej, a nawet fizycznej. W skrajnych sytuacjach medycy potrafią być bardzo brutalni. W latach 2020-2021 najgorszego traktowania doświadczyło blisko 1600 uczestniczek badania. 8 kobiet na porodówkach zostało spoliczkowanych, od 17 wymuszono łapówki, 29 szturchano, 42 rodzącym przywiązano nogi do łóżka, a 76 grożono. Aż 194 przyszłe matki zmuszono siłą do rozłożenia nóg w czasie parcia, 332 osoby szantażowano, a 877 kobiet zostało wyśmianych.
Przedmiotem kpin może stać się owłosienie łonowe, kształt piersi czy brodawek. Wyśmiewanie nagiej kobiety w intymnej sytuacji związanej z porodem jest niedopuszczalne. Takie zachowanie wobec ciężarnej nazywane jest przemocą położniczą.
„Mimo ogólnej dobrej oceny komunikacji co piąta kobieta rodząca w pandemii usłyszała w szpitalu niestosowny komentarz, co dziesiąta doświadczyła krzyku i wyśmiewania ze strony personelu, 3% było szantażowanych, a 2% podczas parcia na siłę rozkładano nogi” – informuje Fundacja Rodzić po Ludzku w raporcie.
Niektórym kobietom odbiera się prawo decydowania o porodzie
Kobiety na porodówkach często nie są informowane o tym, co się z nimi dzieje, a medycy podejmują za nie decyzje dotyczące ich ciała. W dalszym ciągu w wielu szpitalach odmawia się ciężarnym prawa do podmiotowości i decydowania o sobie.
„Nadal jednak nie we wszystkich placówkach szanuje się podmiotowość kobiety, jej prawo do informacji i decydowania, do wyrażenia zgody na wykonanie określonych czynności czy zabiegów. W pandemii tylko ⅔ kobiet było pytanych o zgodę na podanie kroplówki ze sztuczną oksytocyną, tylko połowę badanych pytano, czy wyrażają zgodę na dokarmianie dziecka mieszanką. Mniej niż połowa kobiet miała pełną wiedzę o przebiegu porodu, o zabiegach wykonywanych przy dziecku, o swoim stanie zdrowia, o stanie zdrowia dziecka oraz na temat tego, kto sprawuje nad nimi opiekę” – można przeczytać w raporcie.
- Gdy rodziło się moje pierwsze dziecko, miałam wywołany poród naturalny kilka dni po terminie. Nikt mnie nie zapytał, czy tego chcę. Ponieważ poród nie odbył się o czasie, przebywałam na oddziale patologii. Obok mnie leżała dziewczyna, która cały czas płakała. Personel miał do niej pretensje, że „zawraca mu głowę”. Mówili, że „poród jeszcze się nie zaczął i nic się nie dzieje”. Lekarka zapytała tę kobietę, „czy opychała się kurczakami przez całą ciążę, skoro tyle przytyła” – mówi Stronie Kobiet Beata, która leżała na jednej z mazowieckich porodówek. – Mnie przed porodem badała grupa studentów. Nie pamiętam, żeby ktoś mnie uprzedził, że takie badanie będzie miało miejsce. Było to dla mnie bardzo traumatyczne przeżycie – dodaje nasza rozmówczyni.
Beata ubolewa nad tym, że została skierowana na poród naturalny, mimo że jej dziecko ważyło ponad 4 kilogramy. Skończyło się to cesarskim cięciem i zamartwicą zagrażającą życiu noworodka. (Zamartwica jest ciężkim stanem dziecka, wynikającym z niedoboru tlenu.) Nasza rozmówczyni podkreśla, że „nikt niczego jej nie tłumaczył”. Pierwszy poród zapamiętała jako bardzo bolesny. Cierpiała także bezpośrednio po urodzeniu dziecka, ale na ból podawano jej tylko Paracetamol.
Pierworódki nie wiedzą, jak reagować
Według Beaty w najtrudniejszej sytuacji znajdują się pacjentki, które rodzą pierwszy raz i nie mają jeszcze doświadczenia z oddziałami położniczymi. Często nie wiedzą, o co zapytać personel medyczny i jak reagować na łamanie swoich praw.
- Jeśli pierworódki nie są pyskate, a trafią na taki skład lekarski jak ja, mogą zostać bardzo źle potraktowane. Odradzałam przyjaciółkom rodzenie w tym samym szpitalu co ja, bo chciałam zaoszczędzić im traumy, z którą sama musiałam się zmierzyć – wspomina Beata.
Relacje takich kobiet jak ona mogą służyć przyszłym matkom za przestrogę. To sygnał, aby z rozwagą dobierać szpital, w którym odbędzie się poród i poszukać opinii na jego temat jeszcze przed połogiem. Warto także poświęcić czas na znalezienie empatycznej położnej.
- Dopiero drugi poród uświadomił mi, jak źle byłam traktowana. Po drugim cesarskim cięciu idealnie dobrano mi leki. Dlatego wiem, że to nie powinno tak boleć. Odkryłam, że... można rodzić po ludzku. Po pierwszej cesarce marzyłam o powrocie do domu, po drugim porodzie – wręcz przeciwnie, nie czuła się już zagrożona i zostałam dłużej w szpitalu – relacjonuje Beata. – Teraz wiem, że istnieją wspaniałe szpitale, lekarze i położne przywracające nadzieję osobom po traumatycznych porodach. Po urodzeniu drugiego dziecka dowiedziałam się, że na porodówce może być miło i bezpiecznie, a poród nie musi odbywać się w bólu. Można czerpać radość z narodzin dziecka pełnymi garściami. Taki personel zasługuje na medal – dodaje nasza rozmówczyni.
Co zmieniło się w pandemii?
Fundacja Rodzić po Ludzku podkreśla, że w porównaniu z sytuacją kobiet rodzących w latach 2017–2018, „wyraźnie widać, że z roku na rok w szpitalach i na oddziałach położniczych Standard jest coraz lepiej realizowany”. Nie oznacza to jednak, że wszystkie przyszłe mamy mogą czuć się komfortowo na oddziałach położniczych.
Zgodnie ze Standard Opieki Okołoporodowej bliska osoba kobiety w ciąży powinna mieć możliwość bycia przy porodzie. W 2017 i 2018 r. drugi rodzic był obecny przy ponad w 80% przypadków, ale w pandemii na porodówkę wpuszczono tylko co trzeciego partnera – ponad 60% kobiet musiało rodzić bez bliskiej osoby obok. Ponadto tylko 90% uczestniczek badania mogło skorzystać z prawa do kontaktu matki z dzieckiem skóra do skóry, a tylko co druga mama (48%) po porodzie fizjologicznym skorzystała z prawa do dwugodzinnego, nieprzerwanego kontaktu z noworodkiem.
Mimo że Standard Opieki Okołoporodowej gwarantuje kobietom w połogu prawo do jedzenia i picia, to z tych przywilejów cieszyło się odpowiednio 28% i 85% rodzących. Komfort pacjentek zmniejszał także obowiązek noszenia maseczek.
W pandemii personel medyczny częściej uczył rodziców opieki nad dzieckiem. Co trzecia osoba opiekująca się młodą mamą (32%) pokazywała, jak pielęgnować dziecko, a co czwarta (39%) tłumaczyła, jak karmić piersią.
Czy kobiety mogą decydować, jak ma wyglądać poród?
Wyniki raportu na temat prawa ciężarnych do decydowania o przebiegu własnego porodu są dużo mniej optymistyczne. „W wielu szpitalach kobiety nadal nie mogą korzystać z zagwarantowanego prawa do decydowania o przebiegu swojego porodu, ograniczana jest ich aktywność podczas porodu, wiele kobiet musi leżeć i nie może samodzielnie wybrać wygodnej pozycji do rodzenia. W pandemii kobiety rzadziej mogły zmieniać pozycję, co trzeci poród w II okresie był prowadzony w sposób zmedykalizowany, a parcie odbywało się w pozycji płasko na plecach na polecenie personelu. Jak wynika z badania, 28,9% kobiet nie miało możliwości wyboru pozycji – pozycję wybrała osoba prowadząca poród, a kobieta nie mogła decydować” – napisano w raporcie.
Podczas pandemii porody stały się bardziej zmedykalizowane niż przed jej wybuchem. Co drugiej kobiecie rodzącej w sposób naturalny nacięto krocze (50,6%), a 64% ciężarnych podano kroplówkę ze środkiem na przyspieszenie porodu (ze sztuczną oksytocyną).
Według Fundacji Rodzić po Ludzku sytuacja kobiet na polskich porodówkach zmienia się na lepsze. W 2018 r. 16% respondentek deklarowało, że miało poczucie, iż któreś z ich praw jest łamane, podczas gdy w 2021 r. odsetek takich kobiet spadł do 13%. Ponadto coraz więcej kobiet otwarcie opowiada o swoich ciężkich doświadczeniach.
- Uważam, że trzeba o takich rzeczach mówić. Dzięki temu kobiety czują się mniej samotne. Takie relacje jak moja mogą dać pierworódkom siłę, żeby nie dać się stłamsić – podkreśla Beata.
Fundacja Rodzić po Ludzku przypomina, co udało się usprawnić. W ciągu ostatnich kilku lat ubyło kobiet, które twierdzą, że pracownicy szpitala wykonywali pewne czynności niedelikatnie, bez ich zgody lub bez zapewnienia im prywatności i intymności. Jednak w dalszym ciągu w niektórych placówkach medycznych ciężko jest wdrożyć przepisy gwarantujące kobiecie prawo decydowania o przebiegu porodu i pozycji przyjmowanej podczas rodzenia. Nie wiadomo także, wobec ilu osób stosującą przemoc wobec ciężarnych wyciągnięto konsekwencje.
Kobieta
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!