Paweł Czarnecki - artysta młodego pokolenia, mistrz sztuk wizualnych, dla którego fotografia nie ma tajemnic. O tym, że zna się na swoim fachu świadczą prestiżowe nagrody, m.in. WBK Press Photo, czy nominacja do Grand Press Photo. Portfolio znajdziesz TUTAJ. Na swoim koncie ma liczne wystawy i prezentacje na międzynarodowych festiwalach. Na co dzień pracuje dla Muzeum Łazienki Królewskie. Warszawiak z urodzenia.
Władysławowo kontra Jastarnia
Za cel letniego wypoczynku wybrał polskie wybrzeże. Na pięciodniowy urlop zabrał sprzęt z nadzieją, że do stolicy wróci z ciekawym wakacyjnym materiałem, który wzbogaci już teraz imponujące portfolio. Jastarnia była miejscem błogiego lenistwa i zarazem punktem odniesienia do tego, czego później doświadczył.
- Wczasowałem w Jastarni, jednak razem z dziewczyną postanowiliśmy jeden dzień spędzić we Władysławowie - mówi Paweł Czarnecki. - Trzeba przyznać, że było to zderzenie dwóch światów.
Obraz, który wyłania się ze zdjęć nie pozostawia złudzeń. Parawan przy parawanie, kicz i brud - niestety to rzeczywistość, której mieszkańcom powiatu puckiego nie trzeba przedstawiać. Przecież od zawsze wiadomo, że alkohol najlepiej smakuje na plaży, a turyści ciągną tam, gdzie największy tłum. To także wspaniałe miejsce do tego, by pochwalić się nowym tatuażem, czy świeżą opalenizną.
Wężykiem nad Bałtyk - tego nie znajdziesz w wakacyjnych folderach
Kultura wypoczywania nad wodą w Polsce nie zmienia się od lat. Według Pawła Czarneckiego**Wakacje we Władysławowie** to świetny pomysł dla tych, którzy oprócz leżenia na piasku potrzebują rozrywki. Jakiej? Przaśnej, łatwej i prostej w odbiorze.
- Plaża to jedno, ale w samym mieście nie brakowało rzeczy, które po prostu biją po oczach. Wystarczy wyjść na ulice - komentuje. - Samochody z dźwiękowymi reklamami, nieestetyczne banery... - wymienia i konfrontuje z urlopowiczami, którzy zdecydowali się na urlop w oddalonej o kilkanaście kilometrów Jastarni. Tutaj mniejszy tłok, ciszej. Skąd taka różnica?
- Wydaje mi się, że ludzie na Półwyspie Helskim cieszą się po prostu pobytem nad morzem, które samo w sobie jest fajne - zauważa Paweł Czarnecki. - Nie ma tylu tandetnych atrakcji niszczących klimat nadmorskiego kurortu.
Co najbardziej zaszokowało artystę ze stolicy podczas jednodniowej wycieczki do Władysławowa? Kolejki prowadzące na kąpieliska i legendarne parawany, które jego zdaniem wcale nie są symbolem prywatności. Przecież jedna ścianka materiału nikogo nie odgrodzi od świata.
- To prawdziwe morze parawanów i każdy, kto rozstawia kolejny, wpisuje się w krajobraz i zlewa się z tłumem - ocenia.
wideo: Paweł Czarnecki
Podczas letniego pobytu fotografikowi udało się zajrzeć na letni backstage. Zdjęcia obrazują słodkie plażowe lenistwo, ale też niosą za sobą pewną nostalgiczną prawdę - urlop po polsku przez wielu jest i będzie nadal kojarzony z tandetą. Czy wakacje we Władysławowie zamknięte w kadrach warszawskiego artysty oddają prawdziwy obraz tego, co możemy spotkać na plażach w naszym kraju?