Wakacje z bonem turystycznym. Bezpieczne i atrakcyjne miejsca na wypoczynek w kraju

Anita Czupryn
W tym roku nad polskie morze wybiera się połowa Polaków
W tym roku nad polskie morze wybiera się połowa Polaków Piotrhukalo
1 sierpnia ruszyła internetowa wyszukiwarka z listą miejsc, w których będzie można zrealizować bon turystyczny na wakacje. Lista jest wspólnym dziełem Polskiej Organizacji Turystycznej i ZUS. My podpowiadamy, gdzie rodzina z dwójką-trójką dzieci, uzbrojona w bony turystyczne może spędzić wakacje życia – w wolnych od koronawirusa i atrakcyjnych miejscach.

Bon o wartości 500 złotych przeznaczony na wakacje dla dzieci do lat 18 ma być zarazem wsparciem dla polskiej branży turystycznej, która poniosła straty w wyniku pandemii, dlatego można go wykorzystać tylko w Polsce. Otrzyma go każdy rodzic, który korzysta z 500 plus, niezależnie od tego, ile wynoszą dochody w rodzinie, również rodzice zastępczy. Dla osób wychowujących dziecko z niepełnosprawnością będzie przysługiwał bon o podwójnej wartości – w tym jednak przypadku rodzice oprócz zarejestrowania bonu w Platformie Usług Elektronicznych ZUS zobowiązani są również do złożenia oświadczenia, że dziecko posiada orzeczenie o niepełnosprawności i dołączenia kopii tego orzeczenia do specjalnie do tego przygotowanego formularza.

Bon będzie można aktywować od soboty 1 sierpnia. Mimo zapowiedzi, że wypłaty za pomocą bonu ruszą już 26 lipca, nie udało się tego wcześniej przygotować.

Warto przypomnieć, że bon turystyczny będzie jedynie w wersji elektronicznej, a nie papierowej, a także, że nie da się go wymienić na gotówkę. Zapłacimy nim za nocleg w hotelu czy innym miejscu noclegowym (w grę wchodzą również pokoje, kwatery, przyczepy kempingowe czy namioty), za obóz, kolonie, wycieczkę dla dzieci (ale z noclegiem), czy turystyczną imprezę. Uwaga – bon będzie można wykorzystać do końca marca 2022 roku. Szacuje się, że dzięki bonom turystycznym z wakacji w tym roku skorzysta 6 milionów dzieci.

Lista miejsc, w których będzie można płacić bonem turystycznym została opublikowana w internecie równo z dniem jego aktywacji, czyli 1 sierpnia. Jest ona dostępna TUTAJ.

Strona działa jak wyszukiwarka – wystarczy, że wpiszemy miejscowość, do której chcemy pojechać, a wyskoczą nam te podmioty, w których będziemy mogli zrealizować bon turystyczny. Jak informuje Polska Organizacja Turystyczna, w środę liczba podmiotów, które wyraziły chęć przystąpienia do tego rządowego programu przekroczyła już 4 tysiące. Są to przedsiębiorcy, którzy będą przyjmować płatności bonem. Są to właściciele hoteli, gospodarstw agroturystycznych, kwater, kempingów, pensjonatów i innych firm oferujących turystyczne, wakacyjne produkty. Do 1 sierpnia przybędzie ich pewnie kolejne kilka tysięcy.

Tymczasem my już dziś podajemy listę najpiękniejszych polskich zakątków, które warto zwiedzić, korzystając z finansowego wsparcia, jakim jest bon turystyczny. Podstawowe kryterium, jakie tu przyjęliśmy jest bezpieczeństwo turystów. Krótko mówiąc proponujemy te szlaki, które omijają strefy zagrożenia zakażeniem koronawirusem. Wystarczy spojrzeć na mapę zakażeń, by stwierdzić, że w tym roku dobrze by było odwiedzić Warmię i Mazury (ledwo 348 przypadków zakażenia na dzień 29 lipca 2020), Lubuskie (380 przypadków), Zachodniopomorskie (715 przypadków), Kujawy (764 przypadki), Pomorze (875 przypadków) czy Lubelszczyznę (945).

Dodatkowe kryterium jest preferencją ściśle osobistą – autorkę tego rankingu zawsze bardziej ciągnęło tam, gdzie jest dużo przyrody i mało ludzi, niż odwrotnie.

Zaczniemy jednak nietypowo – od Bałtyku, bo choć Pomorze w tym autorskim rankingu terenów wolnych od COVID-u zajmuje dopiero piąte miejsce, to właśnie tam wybiera się w tym roku na odpoczynek najwięcej rodaków.

Morze, polskie morze

Według wszelkich badań, ankiet i sondaży, Bałtyk od lat jest jednym z najpopularniejszych kierunków urlopowych dla tych, którzy spędzają wakacje w kraju. Ale w tym roku wygrywa bezapelacyjnie. Nad polskie morze zdecydowanie wybiera się najwięcej Polaków – ponad 50 procent wyszukiwań wszystkich miejsc na wakacje dotyczy właśnie pobytu nad Bałtykiem.

Ale jeśli już Morze Bałtyckie, to gdzie konkretnie jechać? W końcu linia brzegowa wynosi 770 kilometrów, jest co wybierać.
Otóż wszystko zależy od tego, jakie mamy oczekiwania. Na tych, co lubią plażować parawanem w parawan, czeka Hel, Władysławowo, Łeba, Ustka czy Świnoujście – tam zawsze będzie tłocznie, tłumnie, krzykliwie. Nad Zatoką – Sztutowo, Stegna, Jantar, Mikoszewo – plaże są mniej obłożone i dają więcej wytchnienia.

Osobiście polecam Darłowo z Darłówkiem; z bunkrami z II wojny światowej, można liczyć i na zwiedzanie, i na odrobinę odosobnienia, a jak się komu znudzi morze, to ma też pod bokiem jeziora.

Ale jak bunkrów nie ma, to też może być zaje… fajnie (kto pamięta tę scenę z filmu „Chłopaki nie płaczą”? Absolutnie magicznym (i romantycznym) miejscem jest Latarnia Morska Stilo położona w przepięknym Rezerwacie Mierzeja Sarbska, z piaszczystą szeroką plażą, do której dotrzeć można lasem porośniętym drzewami wyglądającymi jak stwory z innej planety. W takim miejscu naprawdę można przeżyć coś niesamowitego.

Szlak Świętej Warmii

„Warmia zawsze była wierna Bogu i kościołowi katolickiemu, zasługując na zaszczytne miano Świętej Warmii” – to słowa Jana Pawła II, które wypowiedział podczas swojej IV pielgrzymki do Polski w 1991 roku, kiedy przyjechał do Olsztyna. Bo Warmia to nie tylko lasy i jeziora, ale też historia, która mocno spleciona jest z tym, co dla Polaków najcenniejsze, najbardziej wartościowe.
Szlak Świętej Warmii to też propozycja pielgrzymki, jaką proponuje olsztyńskie starostwo, połączonej ze zwiedzaniem miejscowości począwszy od wsi Bałdy, gdzie znajdują się Wrota Warmii (którymi przechodzili kolejni nominowani biskupi warmińscy). Dalej możemy pojechać do polskiego Lourdes, czyli Gietrzwałdu słynącego z cudów, przez kalwarię warmińską, czyli wieś Glotowo, przez historyczną stolicę Warmii – Lidzbark Warmiński, przez Częstochowę Północy, bo tak zwą tu uroczą Świętą Lipkę, przez Frombork i Grób Naszej pani, aż w końcu po Ateny Północy, czyli Braniewo.

Niewątpliwą atrakcją tego szlaku będzie spróbowanie specjalnego warmińskiego chleba pielgrzyma, który w przyszłym tygodniu będzie miał swoją inaugurację, jak też – dla spragnionych przygotowano warmińskie (bezalkoholowe) piwo łosierowe – łosiera to po warmińsku pielgrzymka.

Ale Szlak Świętej Warmii to nie jedyna droga do tego, by poznać uroki tej zachwycającej ze wszech miar krainy. Tras jest mnóstwo: piesze, rowerowe, konne, a nawet kajakowe.

Najciekawszym szlakiem regionu wydaje się ten, naznaczony miejscem pobytu i działalności kanonika Mikołaja Kopernika – sam szlak kopernikowski liczy prawie 300 kilometrów, z zamkami, które pamiętają czasy jednego z naszych największych uczonych.
Wspomniany szlak kajakowy to przede wszystkim Szlak Łyny, królowej warmińskich rzek, która do dziś zachowała dziewiczy krajobraz. Łyna łączy takie miasta jak Olsztyn – stolicę Warmii i Mazur, Dobre Miasto, Lidzbark Warmiński, Bartoszyce, by w końcu szerokim korytem wpaść do Pregoły znajdującej się już na terenie Obwodu Kaliningradzkiego Federacji Rosyjskiej.
Dla eksploratorów, ciekawych, skąd Łyna wypływa jest Szlak do Źrodeł Łyny, która zaczyna swój bieg od strumyczków położonych na zboczach wąwozu w rezerwacie Źródła Rzeki Łyny.

A i na tym przecież nie koniec – w pobliżu samego Olsztyna wytyczono kolejne szlaki turystyczne ukazujące przebogate walory przyrodnicze jak i kulturę regionu. To Szlak Alojzego Śliwy – warmińskiego poety, pisarza i działacza społecznego, jak też Szlak im. Marii Zientary- Malewskiej, warmińskiej poetki, pisarki i nauczycielki, która bardzo zaangażowała się w walkę o zachowanie polskości tego regionu.

Lubuskie. Jeziora, winnice i trasy rowerowe

To ciekawe, że właśnie w Lubuskiem ujawniono pierwszy przypadek koronawirusa, ale tak zwany „pacjent zero” już dawno wyszedł wyleczony, ze szpitala w Zielonej Górze. A i samo województwo słynie z tego, że zakażeń koronawirusem jest tu tyle, co przysłowiowy kot napłakał.

I niech tak zostanie, bo przed nami szansa może na odkrycie tej mało dotąd popularnej i dla większości nieznanej krainy. Za to krainy czystych jezior, zielonych winnic i oryginalnych tras rowerowych.

Podstawowe atrakcje, na wycieczki z dziećmi to Park Mużakowski – jedyny w Polsce park, który znalazł się na światowej liście Unesco, Geopark Łuk Mużakowa, Majaland, Żagań i Stalag Luft 3. Dalej: Twierdza Kostrzyn i Park Drogowskazów w Witnicy. Dla miłośników przyrody i obserwatorów ptaków jest jedno z najbardziej znanych miejsc w Polsce, czyli Park Narodowy Ujście Warty.

Amatorzy miejsc świętych i religijnych nie będą zawiedzeni, jeśli obejrzą klasztor w Gościkowie-Paradyżu, czy sanktuarium w Rokitnie. Jeśli na zakupy wybierzemy się do Świebodzina, to na ryneczku przysiąść można na ławeczce Czesława Niemena, ale i tak nie da się ominąć wzrokiem największej figury Jezusa, która rozpościera się na wzgórzu nad miastem.
Jeśli jeziora, to Łagów, Sława, czy Lubniewice. Jeśli zaś winnice, to jest ich już 90, ale nie wszystkie przygotowane są na przyjmowanie turystów. Oczywiście znawcy win powiedzą, że lepsze wina skosztuje się w Małopolsce, no ale w tym roku, ze względu na koronawirusa – odradzamy. Moją ulubioną w lubuskiem jest Winnica Pod Lubuskim Słońcem, którą prowadzi prawdziwa artystka, Bożena Schabikowska. Do tej winnicy można przyjechać na piknik – w ofercie są już przygotowane koszyki piknikowe z pysznym winem.

Dla osób ciekawych lubuskiego, warto zajrzeć na Facebookową stronę „Niesamowite Lubuskie”, która zgromadziła już 70 tysięcy ludzi i codziennie publikuje zdjęcia z zupełnie unikatowymi miejscami dla turystów. Takim unikatem może być na przykład (jak ktoś lubi) ścieżka rowerowa, biegnąca po dawnym moście kolejowym w Stanach.

Kujawy, czyli bory, grzyby, ryby i jagody

Ach, rzucić to wszystko i pojechać w Bory Tucholskie! To jest dopiero zaciszne miejsce. Ludzi mało, przestrzeni dużo, przyroda na wyciągnięcie ręki, wystarczy poczekać, by móc zobaczyć czy to głuszca (już prawie wymarły gatunek), czy orła bielika, czy smukłą czaplę siwą. Nic więc dziwnego, że utworzono tu Park Narodowy.

Bory Tucholskie to największy w Polsce kompleks sosnowych borów, działających na człowieka jak najlepsze uzdrowisko. Leśne ostępy, trasy zarówno piesze, jak i rowerowe, ścieżki dydaktyczne, to wszystko oznacza codzienne wycieczki, które będą dla rodziny prawdziwym relaksem.

Do krajobrazu Borów Tucholskich należą też przejrzyste jeziora i rzeki – z ciekawie meandrującą Brdą, która liczy aż 233 kilometry. Organizowane są nią kajakowe spływy – można zacząć w Świeszynie, zakończyć w Bydgoszczy, co zajmie 10 dni, ale za to ile atrakcji! No i ludzi też niewiele, a w przyrodzie nie ma potrzeby nakładania maseczki.

Dla tych, którym latem szczególnie dojadają komary, proponuje się zwiedzanie miasteczek, takich jak Chojnice (Stare Miasto z Bramą Człuchowską, średniowieczny kościół Ścięcia Św. Jana Chrzciciela), czy Człuchów, z zamkiem krzyżackim, którego jednym z komturów był znany nam z literatury Konrad Wallenrod.

Podlasie: puszcza, żubry, Narew, Bug

Jeśli ciągnie kogoś do Puszczy Białowieskiej, to najlepiej przez Hajnówkę do Białowieży; tam warto na dłuższą chwilę zatrzymać się przy Parku Pałacowym i rezerwacie żubrów. Po Białowieskim Parku Narodowym można chodzić szlakami pieszymi (dostaje się mapki), ale już wejście do ścisłego rezerwatu Puszczy oznacza wynajęcie przewodnika. I ruszamy z przewodnikiem w kilkugodzinną trasę udekorowaną opowieściami o drzewach, zwierzętach a nawet wojskach króla Jagiełły, który przygotowując się do bitwy pod Grunwaldem kazał przygotować tony mięsa pozyskanego z białowieskich żubrów. Nawiasem mówiąc – żubry żyjące na wolności w puszczy zobaczymy prawie na pewno.

Kolejną wakacyjną propozycją może być na Podlasiu Dolina Narwii – którą można spływać i spływać i to przez kilka dni. Trasa liczy 150 kilometrów i jest niezwykle malownicza, kajak płynie niespiesznie, mija się niewielkie, zagubione drewniane wioseczki. Można też się zwyczajnie zaszyć w jednym miejscu (wybór gospodarstw agroturystycznych, ośrodków wypoczynkowych, kempingów jest naprawdę spory i z pewnością niektóre z nich znajdą się na liście Polskiej Organizacji Turystycznej i ZUS), z aparatem fotograficznym na ptasie łowy – żyje tam ponad 150 gatunków ptaków.

Ale jeśli zawitamy jakimś zapewne szczęśliwym zbiegiem okoliczności do Drohiczyna, to warto zwiedzić rejony nadbużańskie, a i spłynąć samym Bugiem też by nikomu nie zaszkodziło. Sprzętu do wynajęcia jest pod dostatkiem w każdej miejscowości położonej nad rzeką, właściciele gwarantują też transport, a nierzadko i parking na swoim podwórzu, na którym zostawić można bez obaw swój samochód.

Podlasie nadbużańskie to również słynna Grabarka, w której, na Świętej Górze Grabarce mieści się i Monaster Świętych Marty i Marii i las krzyży, pozostawionych tam przez lata całe, przez licznych pielgrzymów.

Bieszczady. Serce dzikiej przyrody

Eksplorację najdzikszego regionu w Polsce można oczywiście w myśl pewnej piosenki zacząć od zielonych wzgórz nad Soliną. Co oznacza, że niedrogo wynajmujemy kilkuosobowy domek w Zawozie, z widokiem na zaporę wodną w Solinie i turystyczny Polańczyk i mamy wszystko w pakiecie: kąpiel w jeziorze, wędkowanie, a nawet spotkanie z niedźwiedziem, rysiem czy żbikiem. Do tego wędrówki po górach łagodnych i połoninach.

Niedaleko Soliny i Polańczyka możemy już się zmierzyć z pierwszym szczytem – Korbanią (podobno wchodzi się półtorej godziny, ale kto by się tyle wlókł; przeciętny piechur wchodzi o wiele szybciej). To piękna góra do zdobycia dla rodzin z dziećmi. Nagrodą jest widok z drewnianej platformy, która znajduje się na szczycie.

Bieszczady przyciągają do siebie jak magnes, ale wciąż są to tereny – na szczęście – oszałamiająco odosobnione. Ambitne typy pewnie chciałyby wspiąć się na Tarnicę (najwyższy szczyt w Bieszczadach po polskiej stronie), czy to od strony Wołosatego, czy łatwiejszą drogą z Ustrzyk Górnych. Na szczyt można też wejść przez Bukowe Berdo, które dla znawców stanowi jedną z najpiękniejszych bieszczadzkich połonin.

Osobom, dla których znaczenie mają miejsca symboliczne, proponuję wycieczkę do źródła Sanu, w okolice Przełęczy Użockiej. Przełęcz, ma się rozumieć, mieści się już po ukraińskiej stronie. No, ale to przy źródle Sanu znajduje się granica Unii Europejskiej.
Wisienką na torcie wakacji w Bieszczadach obowiązkowo będzie spotkanie prawdziwego bieszczadzkiego zakapiora, który kiedyś, tak dawno, że już nie pamięta, kiedy to było, rzucił wszystko i przyjechał w Bieszczady. Imał się robót rożnych, wódki wypił mało-wiele, a w końcu zaczął w drewnie rzeźbić bieszczadzkie anioły.

Miejscowi opowiadają, że kto raz trafi w Bieszczady, ten już zawsze będzie tu powracał. I mają rację.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet