Spis treści
Swoimi rolami zdobywała uznanie widzów, ale jej serce biło tylko dla jednego mężczyzny! Oto historia życia Anny Milewskiej.
Anna Milewska urodziła się 21 lutego 1931 roku w Warszawie. Aktorka pochodzi z rodu o szlacheckich korzeniach. Jest córką Ziemowita Kazimierza Milewskiego herbu Ślepowron (1900–1973) oraz Hanny Wyrzykowskiej herbu Ślepowron (1898–1943). Jej dziadek ze strony matki, Stanisław Wyrzykowski, był pedagogiem oraz kawalerem Krzyża Walecznych, natomiast babcia, Jadwiga Chmyzowska, wywodziła się z hrabiowskiego rodu herbu Jelita i była potomkinią Wojciecha Waleriana Suchodolskiego.
Rodzice aktorki byli absolwentami przedwojennej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Matka zdobyła wykształcenie na wydziale ogrodniczym, natomiast ojciec pracował jako inżynier rolnictwa. Artystka dorastała na podlaskiej wsi, gdzie spędziła całe dzieciństwo. Mimo trudnych czasów okupacji wspomina ten okres jako spokojny i pełen szczęśliwych chwil.
Mieszkaliśmy w białym dworku z kolumnami i była to taka enklawa poza rzeczywistością. Rzeczywistość nas dopadła dopiero w 1944 roku. Mój ojciec administrujący majątkami, kiedy usłyszał, że zbliża się front wschodni, szybko przeniósł się wraz z rodziną do Warszawy. Dzięki temu uniknęliśmy łagrów lub Kazachstanu. Trafiliśmy jednak na Powstanie Warszawskie i cały nasz dobytek poszedł z dymem. Potem wyciągnął nas z obozu w Pruszkowie i tak chcąc nie chcąc Warszawa stała się naszym przeznaczeniem, mówiła Anna Milewska [cytat PISF.pl].
Miała być historykiem sztuki została aktorką
Jako młoda dziewczyna Anna Milewska planowała swoją przyszłość z ogrodnictwem – chciała pójść w ślady swoich rodziców. Życie jednak wszystko zweryfikowała i ukończyła studia na Wydziale Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego. Po szkole zatrudniła się w Muzeum Narodowym i była przewodnikiem. Następnie została zatrudniona w Spółdzielni Pracy „Astra”. Do aktorstwa namówiła ją koleżanka. Po ukończeniu studiów w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie została zaangażowana do Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Potem jej kariera nabrała tempa. Kielecki teatr to nie jedyna scena, na której występowała i zachwycała widzów. Fani Anny Milewskiej mogli podziwiać ją również na małym i dużym ekranie. Aktorka zachwycała w „Rodzinie Połanieckich”, „Rdzy”, „Lalce”, „07 zgłoś się”, „Tulipanie”, „Pannie z mokrą głową”, „Koglu-Moglu”, „Żywocie Mateusza”, „Oszołomieniu”, „Ajlawju”, „Skwarze”, „Domu”, „Plebanii”, „M jak miłość”. Jednak Polacy pokochali ją za rolę w serialu „Złotopolscy”.

O pracy na planie serialu mówiła w rozmowie z Katarzyną Domańską:
My byliśmy bardzo zgrani, mimo, że było czterech reżyserów, którzy kręcili różne odcinki. (…) Przez ten czas wspólnego przebywania ze sobą poznaliśmy się dość dobrze. Znało się słabości innych i nikt nie miał ochoty ukrywać własnych. Było wśród nas dużo zrozumienia, tolerancji i akceptacji.
Reżyserzy chętnie obsadzali Milewską w role osób szlachetnie urodzonych – być może ze względu na jej pochodzenie, jak i jej delikatną urodę. Ona sama czasami chciała wyjść z tych szufladek i zgadzała się na całkowicie inne wcielenie, co jej fanów z pewnością mocno szokowało:
Blondynka o spokojnym głosie, kobieta krucha, pełna ciepła i nieśmiała, to wizerunek, na który zapracowałam sobie udziałem w wielu filmach i serialach. Widzowie taką mnie odbierali. Aby wyjść poza ten schemat, kilka razy zagrałam morderczynie. I to dla wielu była spora niespodzianka - cytat wypowiedzi aktorki PISF.
Jak sama przyznała, aktorstwo było dla niej fascynującym doświadczeniem:
Ta zmienność, to, że człowiek przerzuca uczuciami. W życiu też zmieniamy uczucia, ale z tym związane są inne koszta. Zmiany uczuć w życiu są inne, niż te na scenie, te wymagają od nas wysiłku, opanowania roli, uświadomienia sobie, jak się zaprezentować. Nigdy nie miałam ochoty wcielać się w rolę dosłownie, mówiła w jednym z wywiadów.
Oprócz grania lubiła pisać, podróżować zwłaszcza po górach. To właśnie góry sprawiły, że znalazła miłość, która nie do końca była tą najszczęśliwszą.
37 lat małżeństwa. „Nie mogłam mu czegokolwiek zabronić”
Anna Milewska swojego jedynego męża poznała właśnie dzięki górom. Spotkali się na zebraniu klubu górskiego i tak już zostało. Była to miłość od pierwszego wejrzenia:
O wyborze zdecydował pierwszy rzut oka. Zwykle tak wybierają mężczyźni. Mężczyźni mają inny punkt widzenia. Na kobiety reagują od razu, zwracają uwagę na ich wygląd, ubiór, sylwetkę. A mnie jako kobietę właśnie uderzył jego sposób chodzenia, jego postawa i wyraz twarzy. Zobaczyłam szczupłego mężczyznę, który poruszał się z wdziękiem, sprężyście, z dystansem. To było coś wspaniałego - mówiła aktorka w jednym z wywiadów.
W swojej książce tak opisała to spotkanie:
Po schodach, w smudze światła z otwartych drzwi schodził ku nam chłopak – wysoki, smukły. Nogi się pode mną ugięły. Dobrze, że siedzę – pomyślałam – bo chyba bym upadła. Ogarnęło mnie gwałtowne uczucie słodkiej drętwoty. Tak, to był Ten, na którego czekałam, na jakiego czekają w swych wyobrażeniach o mężczyźnie dziewczyny. Szedł ku mnie. Nie wiedziałam, kim jest, jak się nazywa, co robi, nie widziałam go nigdy przedtem. Podszedł do naszej grupy, witając się ze znajomymi. Mnie się przedstawił: Andrzej Zawada. Zawada: tak się będę nazywała – przeleciało mi przez głowę – to brzmi trochę jak pseudonim teatralny, pisała artystka w książce „Życie z Zawadą”.
Narzeczeństwo trwało przez 9 lat. W tym czasie w ich życiu wiele się działo. Anna studiowała historię sztuki, a następnie aktorstwo, a Andrzej…
…. uczestniczył w wyprawie do Wietnamu, opłynął Afrykę, pół Azji, odbył wyprawę na Spitsbergen. Pobraliśmy się w 1963 roku i do końca jego dni miałam wrażenie, że ciągle fascynujemy się sobą – cytat ze słów Anny Milewskiej z PISF.
Para pobrała się w 1963 roku. Pomimo zrozumienia, miłości ich relacja nie była idealna. Himalaista wiele razy zdradzał aktorkę, jednak ona twierdziła, że nic to nie zmieniło między nimi:
Byłam pewna swoich i jego uczuć. Nawet trochę współczułam jego adoratorkom. Były na pozycji z góry przegranej. Andrzej miał swe wielkie „uwielbienia: góry i kobiety” - mówiła gwiazda.
Dodała również, że dla niej liczyło się tylko szczęście jej męża:
A był szczęśliwy i kochał mnie – wszystko inne stawało się nieistotne, nie mogło nam zagrozić. Ja byłam tą pierwszą, jedyną! I tak zostało do końca – tłumaczyła w rozmowie z dziennikarzami.
Mówił, że jestem wspaniałą żoną i że nigdy się nie rozstaniemy, że jest mu ze mną dobrze. Ja mu wierzyłam. Ważnym łącznikiem między nami był fakt, że nie mieliśmy dzieci. Inaczej wyglądają i układają się związki w małżeństwie, gdy są dzieci. To one stanowią w wielu wypadkach przyczynę rozwodów.
Ich miłość przetrwała 47 lat. Zakochanych rozdzieliła śmierć Andrzeja Zawady. Anna Milewska wiele razy podkreślała, że jej receptą na udany związek była tolerancja:
Tolerowałam jego styl życia. Nie ścigałam jego adoratorek i bliskich przyjaciółek ani go nie śledziłam. To było mi obce. Gdybym tak postąpiła, byłoby to uzurpowaniem sobie prawa do czyjegoś życia. To był mój mąż, ale nie był moją własnością. Nie mogłam mu więc czegokolwiek zabronić.
Himalaista odszedł 1 sierpnia 2000 roku po przegranej walce z rakiem trzustki.
Zakończyło się nasze wspólne życie, ale nie zakończyła się miłość - pisała aktorka.
Anna Milewska w 2009 roku napisała autobiograficzną książkę „Życie z Zawadą”, w której opisuje historię swojej miłości i małżeństwo z himalaistą.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kobiet codziennie.

Kobieta
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Baron przerywa milczenie po ogłoszeniu rozwodu z Kubicką. Nieźle ją podsumował
- Żona Lubomirskiego olśni na salonach? W tej kreacji podkreśliłaby atuty sylwetki
- Dom Cichopek i Kurzajewskiego prawdziwy PAŁAC! Mamy zdjęcia rezydencji z lotu ptaka
- Mąż Iwony Pavlović wyśpiewał o niej całą prawdę. Takiej jej nie znaliśmy