Włóczkersi – tak nazywają się panie, które spotykają się w klubie seniora przy ul. Dyrekcyjnej i razem robią na drutach. Właściwie to Włóczkerki, bo żaden pan nie został tam na dłużej. – Był pan Aleksander, nasz pensjonariusz, ale zrezygnował – śmieje się Wioletta Szkudlarek, opiekunka grupy. Jedynym męskim bywalcem spotkań jest pies Atos. Kładzie łeb na kolanach swojej pani, Marianny Serneckiej i pilnuje, czy sprawnie nawleka kolejne oczka.
Panie spotykają się od niedawna. Zaczęły dziergać czapki na drutach. Dotarła do nich informacja, że Fundacja Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio poszukuje takich czapeczek i wysyła je do dzieci na całym świecie: do Iraku, Afganistanu. Fundacja zbiera je już od kilku lat, postanowiły więc ją wspomóc. Stamtąd przejęły nazwę "Włóczkersi", ale na czapeczkach ich pomysły się nie skończyły.
– Nasze panie mają pomysły na każdy dzień roku, co kolejna, to nowy. Co inny rozum, to następna technika – opowiada Magda Janowska, kierownik działu promocji w domu opieki Angel Care. – Z tym rozumem to w naszym wieku różnie bywa... – uśmiecha się emerytka Narcyza Bryła robiąc na drutach małe kwadraciki na pled. – Ten pledzik to mój pomysł – cieszy się i pokazuje kolorowe kwadraty ułożone na stole. Wraz z panią Czesią produkuje ich cały zapas, a potem panie połączą je obwódką. – Czarną... A może białą? – dyskutują. Dyskusji o kolorach, wzorach i fasonach jest zresztą mnóstwo, ale panie mają gust – to trzeba przyznać.
Pledy są różne, trójkątne, kwadratowe, wielokolorowe i jednolite. Panie robią ich kilka dla pensjonariuszy domu opieki, w przerwie na szukanie kolejnej placówki dziecięcej, której mogą pomóc. Już mają pomysły na ubranka dla dzieci. Mają zamiar poszukać wzorów w czasopismach dziewiarskie i zrobić czapeczki, szaliki albo koce dla maluchów. Wybiorą jakiś dom dziecka, szpital, klinikę albo przedszkole. Mają zamiar wręczyć maluchom swoje rękodzieło w Dzień Dziecka.
W grupie jest kilka pań, przychodzą po pięć, sześć, ale im więcej rąk do pracy, tym lepiej. Uczą się też nowych technik i ćwiczą na sobie. Porobiły różne swetry i czapki na własny użytek, ale nie sprawia im to takiej frajdy jak pomaganie innym. – Ten sweterek sama sobie wydziergałam – pokazuje pani Marianna.
– A ja mam swojej roboty beret z takim długim szalem. Wyglądam w tym jak stary moher – żartuje Narcyza Bryła. Panie jednak przekonują, że berety są przecież w modzie.
– Starym ludziom czegoś takiego potrzeba – dodaje na poważnie pani Narcyza. – A nie tylko czekać w domu, gdzie teraz człowiekowi jakiś ból wylezie – wtóruje jej Marianna Sernecka. Panie przytakują, że o wiele lepiej dziergać, niż siedzieć samemu w domu.
Pamiętają, gdy dzierganie było bardzo rozpowszechnione. – 20-50 lat temu jak się czegoś samemu nie zrobiło na drutach, to się nie miało – opowiada pani Marianna.
Włóczkę na spotkania grupy, panie przynoszą same. Zaprzęgły też swoich znajomych do przeszukiwania szaf. Prują stare swetry i mają włóczkę z odzysku. Można też dostarczyć im swoją, jeśli mamy jej w domu za dużo.
Do grupy Włóczkersów może dołączyć każdy. Spotkania odbywają się w każdy wtorek od godz. 14 do 15. Organizuje je fundacja w domu opieki Angel Care przy ul. Dyrekcyjnej 5-7, w budynku dawnej porodówki. Nie trzeba być pensjonariuszem ośrodka (spotkania grup seniora są przeznaczone właśnie dla osób z zewnątrz). Wszystkie zajęcia są bezpłatne.
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!