500 plus wyższe dla osób, które pracują? Będą zmiany w świadczeniu? Co wiadomo o nowej propozycji?

W ramach świadczenia rodzinnego 500 plus na każde dziecko do 18. roku życia przysługuje 500 zł, a prawo do świadczenia wychowawczego jest ustalane na roczny okres świadczeniowy, trwający od 1 czerwca do 31 maja następnego roku kalendarzowego.

Od początku 2022 roku obsługę przyjmowania i rozpatrywania wniosków oraz przyznawania świadczenia wychowawczego przejął Zakład Ubezpieczeń Społecznych. 1 czerwca rozpoczął się nowy okres rozliczeniowy wypłat świadczenia 500+. Stałe terminy wypłat zostały przyznane wnioskującym losowo i obowiązują przez cały rok, czyli do 31 maja 2023 r.

Więcej na ten temat przeczytasz w tym artykule:

Niedawno zaczęto mówić o tym, że zamiast 500 zł rodziny co miesiąc otrzymają 700 zł. Sprawę skomentował poseł PiS, Krzysztof Sobolewski: - „Na tę chwilę nie ma też żadnych oznak, aby taka decyzja polityczna w najbliższym czasie zapadła.”

Świadczenie 500 plus to, właściwie od początku jego istnienia, temat wzbudzający duże zainteresowanie. Do świadczenia uprawnionych jest ok. 6,5 mln dzieci. Wysokość świadczenia od momentu wprowadzenia programu niezmiennie wynosi 500 zł miesięcznie na dziecko i nigdy nie podlegała waloryzacji.

Wielokrotnie pojawiały się obawy, że osoby niepracujące, które pobierają 500 plus, są mniej zmotywowane do podjęcia pracy zarobkowej. W ostatnich dniach temat podjął prezes PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz. Jego zdaniem 500 plus to świadczenie, które wciąż powinno być przyznawane, ale osoby, które pracują, powinny dostawać wyższą kwotę.

- W każdym świadczeniu rodzinnym jest jakiś model waloryzacji, albo uznaniowy, albo wynikający ze wzrostu płacy minimalnej lub inflacji. W tym świadczeniu o charakterze społeczno-rodzinnym powinien być też model waloryzacji – powiedział Kosiniak-Kamysz w TVN24.

Polityk dodał również, że zostawiłby „wariant bezpieczeństwa dla wszystkich, bo jest taka podstawa i w Niemczech i we Francji i Szwecji, dla każdej rodziny, niezależnie od statusu majątkowego”. Kosiniak-Kamysz uważa jednak, że takie świadczenie nie jest potrzebne osobom najbogatszym.