Są piękni, młodzi, bogaci, mają dwie wspaniałe córki. Ich - zdawałoby się - bajkowe życie każdego dnia śledzą tysiące fanów na całym świecie. Okazuje się jednak, że na drodze do szczęścia Anny i Roberta Lewandowskich stawało wiele przeciwności losu. Trenerka fitness opowiedziała o nich w niezwykle szczerej rozmowie z magazynem "Twój Styl".
Choroba, terapia, poronienie. Szczere wyznanie Anny Lewandowskiej
Lewandowscy poznali się, kiedy Robert był na początku swojej kariery. Wówczas oboje nie zarabiali wiele. Jak przyznała Anna, na zakupy składali się po połowie.
– Większe pieniądze przyszły w Poznaniu, a pierwszy dom kupiliśmy po przeprowadzce do Monachium. I wtedy przekonałam się, że szczęścia nie można kupić, bo poważnie zachorowałam – powiedziała żona Lewego. – O północy zadzwonił lekarz, przyszły wyniki badań: Hepatitis C, czyli wirusowe zapalenie wątroby. Byliśmy tuż po ślubie, chcieliśmy mieć dzieci. Pół roku czekałam na lek. Kuracja była wyniszczająca, ale wyzdrowiałam i znów mogliśmy się starać o dziecko. Tylko to nie było proste – dodała.
Lewandowska o nowym życiu. Odnalazła się w Hiszpanii?
Anna Lewandowska udzieliła wywiadu, w którym opowiedziała, jak ona i jej rodzina odnajdują się w nowym miejscu. Przyznała, że nie chciałaby szybko opuszczać tego miejsca.
Lewandowska: Wyszłam z kościoła oczyszczona ze złych emocji
Kiedy starania o dziecko przyniosły oczekiwany skutek, przyszła kolejna tragedia - poronienie. – Mój organizm był osłabiony, choroba mogła doprowadzić do marskości wątroby – podkreśliła.
Anna Lewandowska przyznała, że choć zazwyczaj umie zawalczyć o siebie, wtedy czuła się zupełnie bezradna, zamknęła się w sobie, a złe myśli zagłuszała wielogodzinnymi treningami.
Włodarczyk o depresji. "Płacz, terapie, leki i myśli, jak zakończyć swoje życie"
Agnieszka Włodarczyk zabrała głos na temat depresji, choroby, która dotyka coraz więcej osób. Jej wpis spotkał się z lawiną komentarzy. Internauci docenili, że podjęła tak ważny społecznie temat. Co n...
– To był najtrudniejszy moment w moim życiu, ale nagle stało się coś, co trudno mi zrozumieć – zdradziła.
Z relacji Lewandowskiej wynika, że z tego niezwykle ciężkiego czasu udało się wyciągnąć coś dobrego, co miało nieoczekiwany skutek.
– Trzy dni po tym, jak straciłam ciążę, w niedzielę poszłam na mszę. Modliłam się o dziecko. Taka chwila wycisza, układa w głowie. Wyszłam z kościoła oczyszczona ze złych emocji i uświadomiłam sobie, że chcę coś uporządkować: wybaczyć ojcu. Napisałam SMS: "Tato, wybaczam ci" – wyznała trenerka.
Jak dodała, dwa miesiące później udało jej się ponownie zajść w ciążę. Tym razem ze szczęśliwym zakończeniem.
mm