– To nie słabość, płaczę, gdy przegrywam, płaczę, gdy wygrywam. Tak już jest – powiedziała, tłumacząc swoją reakcję po wygranej piłce meczowej, gdy przykucnęła na chwilę na korcie, a w jej oczach faktycznie pojawiły się łzy. Nie znikły po dość chłodnym pożegnaniu z rywalką, która miała prawo być zawiedziona. Rozegrała naprawdę dobry mecz i niewiele brakowało, a to ona cieszyłaby się z awansu do czołowej ósemki. Świątek napisała również na telewizyjnej kamerze: „To było stresujące.”
Australian Open. Maraton, problemy i pierwszy poważny test Igi Świątek. Zdany!
Po trzech pewnych i w sumie łatwych zwycięstwach Iga Świątek rozegrała w poniedziałek w Melbourne pierwsze naprawdę trudne spotkanie. Po raz pierwszy straciła seta. Zdała na szczęście ten test, pokonu...
– Ten mecz kosztował mnie bardzo dużo energii. Na początku nie mogłam złapać odpowiedniego rytmu. Przegrałam pierwszego seta i się przestraszyłam. Mój poziom stresu był wyższy niż w poprzednich meczach – przyznała. Podziękowała również za wsparcie polskim kibicom.
– Staram się grać agresywnie i przeplatać to skrótami. Zazwyczaj to działa, dzisiaj musiałam jednak trochę popracować, bo rywalka bardzo mocno uderzała – z góry i szybko. Czułam presję, którą stwarzała, starałam się być jednak na to przygotowana. Jeśli będę w stanie utrzymywać swoje gemy serwisowe, to zawsze będę walczyć o to jedno przełamanie – podkreślała Polka.