Chłopiec zmarł uwięziony w samochodzie. Miał zaledwie 5 lat. Jak doszło do tragedii?

Pozostawianie małych dzieci bez opieki dorosłych stanowi kontrowersyjny temat. Niektórym osobom zdarza się to jednak robić. Pięciolatek z Teksasu, którego mama zostawiła w zamkniętym samochodzie, przypłacił taką sytuację życiem.

Do tragedii, o której poinformowały amerykańskie media, doszło w poniedziałek 20 czerwca. Gdyby nie brak uwagi ze strony matki, chłopiec nadal by żył. Kobieta szykowała przyjęcie z okazji ósmych urodzin córki i załatwiała na mieście różne sprawunki. Na zakupy zabrała dwójkę dzieci: ośmiolatkę oraz jej młodszego, pięcioletniego brata. Gdy rodzina wróciła do domu, matka wraz z dziewczynką opuściły samochód, ale chłopiec pozostał w aucie. 

Kobieta nie zauważyła, że brakuje jej synka - wynika z relacji Eda Gonzaleza, szeryfa hrabstwa Harris, w którym doszło do incydentu. Dopiero po 2-3 godzinach mieszkanka Teksasu zorientowała się, że syna nie ma w domu. Zaczęła go wołać, ale bez odpowiedzi. Gdy dotarło do niej, gdzie może być dziecko, wybiegła przed dom. 

Maluch został w samochodzie, w siedzisku dla dziecka. Kiedy matka otworzyła auto, chłopiec nie reagował już na bodźce z zewnątrz. Kobieta natychmiast zadzwoniła na numer alarmowy, ale  niestety było już za późno, aby uratować dziecko. Gdy ratownicy przyjechali na miejsce zdarzenia, pięciolatek był już martwy.

Obecnie prowadzone jest śledztwo w sprawie śmierci chłopca. Nie wiadomo, czy jego matce zostaną postawione zarzuty. Kobieta zapewniła funkcjonariuszy policji, że pięciolatek potrafił sam odpiąć pasy i otworzyć drzwi auta, jednak pozostał w pojeździe. Ponieważ rodzina podróżowała wypożyczonym samochodem, tym razem dziecko mogło mieć problem z wyswobodzeniem się.

Lekarz sądowy nie podał jeszcze oficjalnej przyczyny śmierci chłopca. Dziecko prawdopodobnie dostało udaru cieplnego. W poniedziałek temperatura w hrabstwie Houston była rekordowo wysoka i sięgała 38 stopni Celsjusza. 

Amerykańskie media alarmują, że w Stanach Zjednoczonych rokrocznie ok. 38 dzieci poniżej 15. roku życia umiera w wyniku udaru cieplnego. Z kolei w Kanadzie śmierć z powodu zamknięcia w rozgrzanym samochodzie ponosi przeciętnie jedno dziecko rocznie.

Rodzice podróżujący z dziećmi samochodami powinni pamiętać, aby nie zostawiać ich w zamkniętych pojazdach. W upalny dzień auto stojące na słońcu nagrzewa się wyjątkowo szybko i łatwo może dojść do tragedii. Nawet krótki pobyt w zamkniętym pojeździe może skończyć się udarem, a w konsekwencji śmiercią.

Do podobnej tragedii prawdopodobnie doszło w Szczecinie. Z nieoficjalnych ustaleń RMF FM wynika, że w środę 22 czerwca 38-letnia mieszkanka Szczecina zostawiła w nagrzanym samochodzie 1,5-rocznego synka. Kobieta miała odwieźć dzieci do żłobka i przedszkola, a następnie udać się do pracy. Starsze dziecko dotarło do przedszkola, ale młodsze nie pojawiło się w żłobku. Serwis podaje, że mieszkanka żłobka zapomniała o synku i zamknęła auto z maluchem w środku. O dziecku miała przypomnieć sobie dopiero po południu, gdy pojechała do żłobka, aby je odebrać.

Serwis 24kurier.pl poprosił Prokuraturę Okręgową w Szczecinie o komentarz, ale ta nie potwierdziła doniesień medialnych. Dwa lata temu ta sama instytucja apelowała, aby przechodnie reagowali, gdy zobaczą dziecko w zamkniętym samochodzie.

Co zrobić, gdy zobaczymy dziecko zamknięte w samochodzie podczas upałów?

1. Należy wezwać pomoc, dzwoniąc pod 112 lub 997.
2. Powinno się sprawdzić, czy auto jest otwarte.
3. Trzeba ocenić stan dziecka i podjąć próbę kontaktu z nim (w razie braku kontaktu rekomendowane jest wezwanie policji).
4. W przypadku zagrożenia życia lub zdrowia dziecka należy wybić szybę z zachowaniem zasad bezpieczeństwa, wyciągnąć dziecko z auta, udzielić mu pierwszej pomocy i czekać na przyjazd funkcjonariuszy policji.