Gdzie leży granica zdrowego rozsądku w planowaniu czasu wolnego uczniów?
Tam, gdzie widzi ją dziecko, bo również jego zdanie warto wziąć pod uwagę. Są dzieci, dla których już jedne zajęcia pozalekcyjne są wystarczające, ale też takie, które potrzebują ich cztery razy w tygodniu. Nie brakuje też takich, które nie chcą brać udziału w żadnych dodatkowych aktywnościach.
Można im proponować różne zajęcia, zachęcać, ale zmuszać nie warto.
Oczywiście nie powinno być tak, że jedyną alternatywą spędzania wolnego czasu, jest wtedy granie na konsoli lub siedzenie z telefonem w ręku. Ale może warto zastanowić się, jak inaczej zaplanować ten czas wspólnie z dzieckiem? I zamiast jechać na kolejne zajęcia doszkalające pływanie czy na hiszpański, wybrać się wspólnie na spacer do lasu czy na plac zabaw.
Jak wytłumaczyć rodzicom, że ich dziecko nie zaprzepaści swojej przyszłości, jeśli od najmłodszych lat nie będzie się jednocześnie uczyło po szkole dwóch języków obcych, grało w tenisa czy piłkę nożną i brało lekcji śpiewu?