Serial jednych urzekł, innych - wręcz przeciwnie: rozzłościł i zniesmaczył. Krytycy i widzowie zwracają uwagę na błędy scenariusza, zbyt kalendarzowe i bez polotu odtwarzanie faktów, nieliczni chwalą, zachwyceni samym faktem, że ktoś postanowił zekranizować losy Agnieszki Osieckiej. Krytyk Tomasz Raczek zirytował się, że delikatność i błyskotliwość Osieckiej zestawiono z emocjonalną gruboskórnością. Do głosów krytyki przyłączyła się także Maryla Rodowicz. Jej z kolei nie spodobała się grająca ją Karolina Piechota, ale również fakt, że w serialu pokazano, jak poetka pije alkohol „z gwinta”, co zupełnie „nie było w jej stylu”.
Serial "Osiecka" - kontrowersje. Pechowy 13 odcinek
Prawdziwa burza rozpętała się po emisji ostatniego 13 odcinka serialu, po obejrzeniu którego Zarząd Fundacji Teatru Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie wydał oświadczenie, w którym czytamy:
„Czujemy potrzebę podzielenia się z opinią publiczną następującymi spostrzeżeniami: Prawie wszystkie sceny pokazane w tym odcinku dotyczące Teatru Atelier w Sopocie i osoby André Ochodlo są albo całkowicie, albo w przeważającej mierze fikcją i nie mają nic wspólnego z historyczną prawdą. Z przykrością i wielkim zdziwieniem patrzyliśmy na to, jak pokazano ówczesnego prezydenta Miasta Sopotu, pana Jana Kozłowskiego. Zawsze był on i nadal jest wielkim przyjacielem naszego teatru, służąc mu wszelką możliwą pomocą. Dzięki niemu i całemu ówczesnemu Zarządowi Miasta Sopotu dostaliśmy scenę w budynku na sopockiej plaży. Zamiar przeniesienia teatru w inne miejsce jest całkowicie zmyślony. Fragment ten jest dla pana Jana Kozłowskiego i całego Miasta Sopotu wielce krzywdzący i w naszym najgłębszym przekonaniu wymaga przeprosin”.
Serial "Osiecka". Marek Richter: Gram siebie
W 13, feralnym odcinku pojawił się Marek Richter, aktor, współtwórca i menedżer Teatru Atelier, dla którego Agnieszka Osiecka pisała piosenki. Występował na deskach sopockiej sceny w latach 1989-1999.
- Jako jedyny gram siebie w tym serialu - powiedział nam Marek Richter. - Obejrzałem kilka odcinków, także ten ostatni, w którym się pojawiam. Uważam, że to fatalny serial. Oglądając porównywałem go z angielskim serialem o królowej Wiktorii. Tam pokazana jest wyjątkowa osoba, jej wrażliwość, emocjonalność, a tutaj zupełnie nie wiem, co twórcy chcieli powiedzieć? Jak mówi Wojtek Fułek: wszystko i nic. Niektóre postacie, ciekawe i ważne dla nas, takie jak chociażby Wojciech Młynarski są jedynie maźnięte. Ten serial to porażka, totalna bzdura - uważa aktor.
- Finałowy odcinek wyreżyserował Robert Gliński, który wpisał się w tę dziwną konwencję: pokazuje się jakieś archiwalne materiały z kronik filmowych, a potem skacze po tematach - dodaje Marek Richter. - Najbardziej wkurzyło mnie to, że zamiast opowiedzieć o pięknej duszy Agnieszki, która była kochanym, wspaniałym człowiekiem wciąż widzimy ją z butelką wódki. Wódka - właściwie to był leitmotiv serialu.
Robert Gliński dał mi do przeczytania scenariusz, wykorzystał mnie jako konsultanta. Niestety, nie skorzystał z moich uwag. Ja mu strasznie pokreśliłem ten tekst, byłem zły na to, co chciał opowiedzieć. Mówiłem, zgoda, nie kręcimy filmu dokumentalnego, ale w ten sposób nie pokazujmy Agnieszki.
Można tłumaczyć, że była to wizja reżyserska, ale ja się z tą wizją nie zgadzałem. Mieliśmy parę spotkań, protestowałem: Nie, to nie tak. Jednak Gliński zrobił co zrobił. Zagrałem w tym filmie, ale do końca, właściwie do momentu, w którym pojawiłem się na planie nie wiedziałem, co on zadecyduje.
Serial "Osiecka". O co chodzi z Janem Kozłowskim
- Rzeczywiście, ta scena z prezydentem Sopotu Janem Kozłowskim to kolejna bzdura - dodaje Marek Richter. - Ja mu ją skreśliłem, ale Glińskiemu pasowała do koncepcji. Dlatego absolutnie zgadzam się z tym, co napisał Zarząd Fundacji Teatru Atelier, ale mam jedną uwagę. Faktem jest, że ówczesny prezydent Sopotu Jan Kozłowski w pewnym momencie chciał znaleźć dla nas inną lokalizację. Ale nieprawdą jest, że nie był nam przychylny, bo od samego początku i do dzisiaj zapewne, stoi murem za Teatrem Atelier.
Zaśpiewaj o przemijaniu
Z Agnieszką Osiecką Marek Richter znał się kilka lat. Kiedy ona umierała w szpitalu, on w tym czasie śpiewał jej piosenki na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu.
- Agnieszka chciała koniecznie, żebym tam pojechał - opowiada aktor. - Protestowałem: jestem już za stary, żeby się bawić w konkursy. Ale zmusiła mnie, chciała żebym zaśpiewał dwie piosenki, które dla mnie napisała. Nie byłem świadomy, że Agnieszka umiera... Miała być we Wrocławiu, czekaliśmy na nią razem z André. Zanim wszedłem na scenę dowiedziałem się, że jest w szpitalu, źle się czuje i nie przyjedzie. André pojechał do niej, ja wróciłem do domu. Wkrótce pożegnaliśmy Agnieszkę...
Pamiętajmy o Osieckiej
Spory wokół serialu nie milkną, cóż, Agnieszka Osiecka jest naszym dobrem narodowym. Oświadczenie Teatru Atelier kończy zaproszenie na Lato Teatralne (lipiec-sierpień), w tym roku dedykowane 120. urodzinom miasta Sopotu, podczas którego odbędzie się wiele spotkań z twórczością poetki, zwłaszcza podczas drugiego etapu konkursu „Pamiętajmy o Osieckiej”.
- Z pewnością pozwolą one wszystkim wejść w kosmos tej wielkiej polskiej artystki, która jest niezaprzeczalnie ikoną polskiej kultury, i na zawsze nią pozostanie - podkreśla Zarząd Fundacji Teatru Atelier. - My dodatkowo mieliśmy to wielkie szczęście, że dane nam było poznać Agnieszkę Osiecką i będziemy ją zawsze nosić w sercach jako człowieka żyjącego goethowską maksymą: „Człowiek niech będzie szlachetny, pomocny bliźnim, dobry!”.
Kultura i rozrywka
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!