Agnieszka Osiecka urodziła się w Warszawie, 9 października 1936 roku. Była córką polonistki Marii z domu Sztachman i kompozytora Wiktora Osieckiego. Zaraz po urodzeniu razem z rodzicami wyjechała do Zakopanego. Maria i Wiktor pracowali w zakopiańskiej restauracji „Watra”. Jej ojciec grał w niej na pianinie. Przed wybuchem wojny wrócili do stolicy. Po jej zakończeniu zamieszkali na warszawskiej Saskiej Kępie. Tam w mieszkaniu przy ul. Dąbrowieckiej 25 powstały jej najważniejsze utwory. Maturę zdała w Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Curie-Skłodowskiej w 1952 roku. W tym samym roku zaczęła studia na wydziale dziennikarskim Uniwersytetu Warszawskiego.
Łódź według Osieckiej
Po ich ukończeniu Agnieszka Osiecka przyjechała do Łodzi. Był 1956 rok. Zaczęła studiować reżyserię w szkole filmowej. W drodze do Łodzi towarzyszył jej Wojciech Solarz, kolega z dziennikarstwa i Studenckiego Teatru Satyryków, czyli STS-u. Potem został znanym reżyserem. Nakręcił m.in. „Wielką miłość Balzaka”, „Ojca królowej”, „Trzecią granicę” czy ostatnio „Plebanię”. Ale wcześniej napisał muzykę do „Kochanków z ulicy Kamiennej”.
Jak Agnieszka dowiedziała się, że chce studiować reżyserię to pojechała ze mną na egzaminy do Łodzi
- Studiowaliśmy na jednym roku. Szkoła z naszych czasów, to był przede wszystkim jej rektor, profesor Jerzy Toeplitz, wielki autorytet. Wykładało w niej wielu wybitnych ludzi. Wymienię chociażby profesora Jerzego Mierzejewskiego, który wykładał plastykę filmową. Opiekunem naszego roku był sam Andrzej Munk. Prowadził niezapomniane zajęcia. Na ostatnim roku studiował wtedy Romek Polański. I nikt nie nazywał szkoły filmowej „filmówką”! Nie wiem kto wymyślił to okropne określenie. - opowiadał nam Wojciech Solarz.
Szkoła Filmowa w życiu Agnieszki Osieckiej to były nieskończone godziny spędzane w szkolnej salce projekcyjnej. W niej i na słynnych schodach koncentrowało się życie studentów.
W tej salce odbywały się projekcje filmów, ale też bankiety - mówi Wojciech Solarz. - Było bardzo kolorowo.
Wojciech Solarz nie zapomni jednego z tłustych czwartków organizowanych w sali projekcyjnej. Bawiła się na nim też Agnieszka. Wyświetlano wtedy film „Rozmowy o jazzie”. Była to pierwsza polska produkcja poruszająca ten temat. Na górze siedzieli studenci. Jedli pączki, pili wino.
- Wbrew pozorom piło się mało - wspominał Solarz.
Gdy organizowany był bal, to przed wejściem stała nieżyjąca już Zofia Nasierowska, żona reżysera Janusza Majewskiego, znakomity fotografik. Wpuszczała tylko te panie, które pokazały pierś... Panowie musieli pokazać inna część swego ciała...
Na jednym roku z Agnieszką Osiecką studiował m.in. Stefan Szlachtycz, Bułgar Władysław Ikonomow, Mariusz Chwedczuk. Potem ich rok się rozleciał. Wielu nie dotrwało do końca.
- Powstał taki buforowy rok na którym były trzy osoby: Stefan Szlachtycz, Witold Leszczyński i ja - mówi Solarz.
Jednym ulubionych profesorów Agnieszki Osieckiej był Jerzy Mierzejewski. To pod jego wpływem nakręciła etiudę „Czarne i białe”. Dr Monika Talarczyk - Gubała z Uniwersytetu Szczecińskiego, dotarła do etiud Agnieszki Osieckiej, napisała o tym w pracy „Niewinna Czarodziejka. Filmowa Agnieszka Osiecka”. Poetka w szkole poznała Zofię Nasierowską, studentkę wydziału operatorskiego. Ona była autorką zdjęć do niemal wszystkich etiud Osieckiej. M.in „Zwierzęta futerkowe”, „Bar listopad”, „Szampan”.
- Dobrze nam się współpracowało - wspominała Zofia Nasierowska w rozmowie z Zofią Turowską. - Ona nie miała ambicji zostać reżyserem, ja - operatorem. Ją pochłonęło pisanie piosenek, mnie zdjęcia.
O czasach spędzonych w szkole filmowej i kręconych tu etiudach Osiecka wspominała w wywiadzie umieszczonym na stronie Fundacji Okularnicy.
- Kiedy robiłam etiudy w szkole filmowej i byłam początkującym reżyserem, wszelkie ustawianie ludzi, wydawanie im poleceń, pokazywanie, z której strony mają wchodzić i jak się zachowywać, to był po prostu gwałt zadawany mojej naturze i jeden z poważniejszych powodów, dla których - mimo ukończenia studiów filmowych - nie zdecydowałam się na pracę w filmie - mówiła Osiecka.
Agnieszka Osiecka mieszkała w akademikach szkoły filmowej przy ul. Bystrzyckiej, na peryferiach Łodzi. Wojciech Solarz nie miał stałego mieszkania. Pomieszkiwał u rodziny, w kamienicy przy ul. Piotrkowskiej 107. Agnieszka raz tam też nocowała.
- Nie byliśmy tak jak Romek Polański, Janusz Majewski czy Stefan Szlachtycz, zainstalowani w Łodzi - dodaje Wojciech Solarz. - Oni stali lepiej finansowo, mieli tu swoje kwatery.
Agnieszka Osiecka napisała „łódzką” piosenkę „Kochankowie z ulicy Kamiennej”
W wywiadzie telewizyjnym udzielanym Magdzie Umer, Agnieszka Osiecka przyznaje, że studiując w Łodzi nie potrzebowała dużo pieniędzy. Większość czasu spędzała w szkole filmowej. Nie znosiła akademika przy ul. Bystrzyckiej, w którym mieszkała. Nie mogła w nim wytrzymać przez sobotę i niedzielę, więc jechała do Warszawy. Ale właśnie pod wpływem tego akademika, a w zasadzie panującego w nim nastroju napisała „łódzką” piosenkę „Kochankowie z ulicy Kamiennej”.
- Ten akademik znajdował się na jakiś pustych polach, które wyglądały tak jak tereny przed wybudowaniem Nowej Huty - mówiła Agnieszka Osiecka Magdzie Umer. - Szło się tam piechotą od pętli tramwajowej. Chłopcy nie mogli wchodzić do pokoików dziewczyn. A chcieli być z tymi dziewczynami. Nie było żadnej kawiarenki, więc te pary stały w takim tłumku na dole, przy takiej budce, w której siedziała paskudna małpa, odźwierna jakaś, która nie wpuszczała tych chłopaków. I wszyscy, w taki deszczowy dzień, idąc do tych dziewczyn, stali w tych mokrych paltach z dziewczynami, przytulali się do siebie. I tyle mieli z tej młodej miłości.
Dlatego Agnieszka i Wojciech, gdy tylko mogli uciekali z Łodzi do Warszawy. Zwykle wyglądało to tak, że najpierw szli do słynnej kawiarni „Honoratka” przy ul. Moniuszki. A z „Honoratki” były już dwa kroki do Dworca Fabrycznego. Kiedy padał deszcz, zaczynało się wokół robić smutno, to szli na dworzec, wsiadali w pociąg i jechali do stolicy. Czasem na gapę.
- Ciągnęło nas do Warszawy - przyznaje Wojciech Solarz. - Ja i Agnieszka mieliśmy już na koncie pierwsze piosenki. Byliśmy bardzo związani z STS-em.
Nie tylko dla Osieckiej Łódź była wtedy bardzo smutnym miastem. Oczywiście poza szkołą filmową, ulicą Piotrkowską, Grand Hotelem czy Wytwórnią Filmów Fabularnych.
- Wtedy jeszcze przez miasto przechodziła ul. Główna, która biegła do szkoły filmowej
- wspomina Wojciech Solarz. - Mimo że znajdowała się w centrum Łodzi, to stały na niej parterowe, drewniane domki, zupełnie jak na jakiejś prowincji.
Ale to właśnie w Łodzi Agnieszka Osiecka napisała „Kochanków z ulicy Kamiennej”. Wojciech Solarz skomponował do tej piosenki muzykę. Jego zdaniem nie jest to utwór o konkretnej ulicy. A w jednym z pokoju akademika przy ul. Bystrzyckiej powstali też słynni „Okularnicy”.
Wojciech Solarz przypomina, że piosenka o „Kochankach z ulicy Kamiennej” powstała w czasach, gdy Agnieszka Osiecka była związana ze słynnym STS-em, czyli Studenckim Teatrem Satyryków. Jego autorzy wypowiadali się nie tylko o sprawach obyczajowych, ale i politycznych. Występowali w obronie uczciwości, chcieli poprawić socjalizm. Ale w spektaklach STS-u pojawiały się też oprócz typowej publicystyki, także piosenki literackie. Dotyczyły one nie tylko polityki, ale i plebejskiego życia.
- Piosenka „Kochankowie z ulicy Kamiennej” opowiada o biednych ludziach - wyjaśnia Wojciech Solarz. - Uważam, że nie jest to utwór o ulicy Kamiennej w Łodzi. Ta ul. Kamienna jest symbolem biednej ulicy, mieszkających tam ludzi. Dlatego wybrała ul. Kamienną, a nie na przykład Bezową czy Różaną. Innym utworem Agnieszki z tego cyklu była „Zamienię księżyc na parę butów”. Przy czym ta ostatnia piosenka była o warszawskiej ulicy.
Choć z drugiej strony Wojciech Solarz mówi, że Agnieszka mogła znać ul. Kamienną w Łodzi, która była smutna i ponura.
- Może chciała pokazać, że mieszkańcy takiej smutnej, ponurej ulicy też mają marzenia? - dodaje Wojciech Solarz. - Może inspirowała się tą ulicą? Moim zdaniem ulica Kamienna to taka metafora... Nie chodziło tu o konkretnego pana Stasia czy panią Franię, którzy tam mieszkali i się kochali.
Agnieszka Osiecka wolała Warszawę
W tej smutnej Łodzi Osiecka nie czuła się dobrze. Była związana ze stolicą.
- Nie za bardzo lubiła Łódź - zdradza Solarz. - Mieszkała na Saskiej Kępie, w przepięknej warszawskiej dzielnicy. Jej rodzice na ul. Dąbrowieckiej mieli część pięknej willi. Chodziliśmy z Agnieszką na wspaniałe spacery wzdłuż Wisły. Robotnicza Łódź odbiegała od tamtych klimatów.
Ale legenda o kochankach z ulicy Kamiennej w Łodzi dalej trwa. W ścianie kamienicy stojącej dziś na rogu ul. Wschodniej i Włókienniczej umieszczono płaskorzeźbę, będącą jednocześnie fontanną, przedstawia właśnie ich. Odsłonięto ją w 2004. Jej autorem jest łódzki rzeźbiarz Wojciech Gryniewicz jest autorem płaskorzeźby - fontanny przedstawiającej kochanków z ulicy Kamiennej.
Marta Passent, z Fundacji im. Agnieszki Osieckiej nie chce niszczyć łódzkiej legendy, ale piosenka „Kochankowie z ulicy Kamiennej” wcale nie musi być o Łodzi... Ulica Kamienna znajduje się też na warszawskiej Pradze i ma podobny klimat jak ta łódzka.
- By była to piosenka o łódzkiej ulicy nie wynika też z opisu jaki znalazł się w śpiewniku Agnieszki Osieckiej - mówi Marta Passent. - Przy czym jest to bardziej piosenka o kochankach, miłości, a nie o samej ulicy. Choć z drugiej strony lepiej to zostawić, niech dalej krąży legenda, że to piosenka o kochankach z ulicy Kamiennej w Łodzi...
Wojciech Solarz, urodzony w Krakowie, miał już zupełnie inny stosunek do Łodzi niż Agnieszka Osiecka. Zaraz po wojnie, między 1945 a 1950 rokiem, mieszkał właśnie w tym mieście. Jego mama prowadziła tu Uniwersytet Ludowo-Teatralny. Mieścił się on w pałacyku w Brusie. Był to cudowny, drewniany pałacyk, z ogrodem, a nawet basenem. Wojciech Solarz często tam pomieszkiwał. Mieli też mieszkanie po niemieckich inżynierach w kamienicy stojącej na rogu al. Kościuszki i Andrzeja.
- Zaraz po wojnie Łódź była niemal nietkniętym miastem - mówi Wojciech Solarz. - Kwitło tu życie artystyczne. Leon Schiller prowadził teatr im. Jaracza. Było mnóstwo kin, które wyświetlały polskie i amerykańskie przedwojenne filmy. Tylu filmów co podczas pobytu w Łodzi nie obejrzałem już nigdy więcej. Myślę, że wtedy narodziła się we mnie miłość do filmu.
Monika Talarczyk-Gubała dotarła do materiałów z których wynika, że Agnieszka Osiecka chciała nakręcić film „Kochankowie z ulicy Kamiennej”. Miał on przedstawiać Łódź jako miasto kobiet, ale o tej prywatnej, nie fabrycznej strony. Ale nie powstał.
- Myśmy z Agnieszką nie otrzymali dyplomu ukończenia szkoły - twierdzi Solarz. - Ja nakręciłem film dyplomowy „Polana za wierchem” według prozy Juliana Kawalca. Nie napisałem pracy dyplomowej, bo poszedłem do pracy jako asystent reżysera. Nie wiem czy Agnieszka nakręciła film dyplomowy. Ona była coraz bardziej pochłonięta pracą w STS-ie, zaczęła odnosić pierwsze sukcesy. Zaczęła robić karierę w tzw. show biznesie.
Z Łodzią Agnieszkę Osiecką związała też miłość. Jej mężem został łodzianin Wojciech Frykowski. Dziś powiedzielibyśmy, że znany celebryta. Kiedy poślubił Agnieszkę Osiecką jego ojciec Jan podarował młodej parze pałacyk Radonicach, niedaleko Warszawy. Agnieszka i Wojtek poznali się w Łodzi. Ślub odbył się w Zakopanem. Świadkami byli znany aktor Bogusław Kobiela i kompozytor Wojciech Komeda. Małżeństwo nie przetrwało sześciu miesięcy.
- Jeśli idzie o mojego pierwszego męża, Wojtka Frykowskiego, to podejrzewam, choć nie najlepiej to o mnie świadczy, bo już byłam wtedy mocno dojrzałą dziewczyną, że to również był tylko flirt, a nie miłość - mówiła po latach poetka. - Wojtek był postacią tak malowniczą, że w wielu ludziach, nie tylko we mnie, wzbudzał fascynacje literackie. Posiadał swoisty dar uwodzenia ludzi, nie tylko kobiet, ale i mężczyzn. Każdy miał wrażenie, że w chwili poznania Wojtka otwierał się przed nim baśniowy świat kolorowych przygód. Przez parę tygodni byłam zakochana jak głupia koza. Serce mi skakało jak na zabawie...
Agnieszka Osiecka po studiach nie została w Łodzi. Życie porwało ją z tego miasta do wielkiego świata. Zmarła 7 marca 1997 roku w Warszawie.
Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wielki powrót Ireny Santor na salony! Wszyscy patrzyli tylko na nią | ZDJĘCIA
- Pogrzeb Jadwigi Barańskiej w USA. Poruszające sceny na cmentarzu | ZDJĘCIA
- Gojdź ocenił nową twarz Edyty Górniak. Wali prosto z mostu: "Niech zmieni lekarza!"
- Na górze paryski szyk, a na dole… Nie uwierzycie w to, jak Iza Kuna wyszła na ulicę!