- Gdzieś podskórnie czułam od początku, że ten temat jest mi bardzo bliski - mówiła Karolina Gruszka, odtwórczyni roli Marii Skłodowskiej-Curie, na warszawskiej premierze filmu. - Dla mnie najważniejsza jest jej niezależność, wolność wewnętrzna, głębokie przekonanie o tym, co powinna robić w życiu. Wydaje mi się, że to się rzadko zdarza, żeby być tak świadomym siebie i tego, po co się jest na świecie.
Obsadzenie Karoliny Gruszki w głównej, tytułowej roli, może być podstawowym atutem realizacyjnym filmu. 37-letnia aktorka ma na swoim koncie sporo znakomitych kreacji (wystąpiła w prawie 50 filmach i serialach oraz w ok. 30 spektaklach teatralnych). Została doceniona kilkunastoma nagrodami (m.in. dla najlepszej aktorki na 30. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i Nagrodą im. Zbyszka Cybulskiego).
Obok niej w filmie występuje sporo gwiazd, np. Daniel Olbrychski, Izabela Kuna, Jan Frycz czy Piotr Głowacki. A że film jest koprodukcją (Polska, Belgia, Francja i Niemcy), to grają też zagraniczni aktorzy, np. Arieh Worthalter, Charles Berling, André Wilms i Sabin Tambrea.
Reżyserką filmu jest Francuzka, Marie Noëlle. Maria Skłodowska-Curie jest jej życiową bohaterką.
- Dowiedziałam się o niej, mając 12 lat. Ja też chciałam być naukowcem, stać się pożyteczną dla ludzkości. Była dla mnie wzorem. Przeczytałam jej pamiętniki, listy, wszystkie osobiste zapiski i zdałam sobie sprawę, że była fantastyczną osobą. Kobieta z tak wolnym duchem była nie tylko genialnym naukowcem, ale też wizjonerką. Nie obchodziły jej konwenanse, zawsze postępowała tak, jak uważała za dobre. Siła, którą miała, jest inspirująca i dlatego chciałam zrobić ten film - aby podzielić się z innymi - mówiła w Warszawie podczas premiery.
Świetnie wyglądają w zwiastunie scenografia (Eduard Krajewski i Ewa Skoczkowska) oraz kostiumy (Cristobal Pidre i Florence Scholtes). W filmie zapewne prezentują się jeszcze okazalej, bo autorem zdjęć jest Michał Englert - mistrz, członek Europejskiej Akademii Filmowej.
To wszystko dobrze wróży temu filmowi. Trzeba go zobaczyć także dlatego, że w tym roku przypada 150. rocznica urodzin Marii Skłodowskiej-Curie (urodziła się 7 listopada 1867 w Warszawie, zmarła 4 lipca 1934 w Passy). Dlatego premierze towarzyszy akcja #PoczujChemięDoSkłodowskiej, która o wielkiej Polce ma światu przypomnieć. Inicjatorzy akcji starają się pokazać nietuzinkowość Noblistki (czy wiecie, że jako jedna z pierwszych kobiet miała prawo jazdy? Nie tylko zresztą na samochody osobowe, ale i na ciężarówki!).
Dlaczego jeszcze warto obejrzeć film?
ZOBACZCIE:
No i kolejny powód: obraz „Maria Skłodowska-Curie", jeszcze zanim trafił do kin, dostał nagrodę „Złotym Zęby" dla najbardziej interesującego filmu fabularnego w Chicago (Festiwal Filmu Polskiego w Ameryce).
A powód najważniejszy: o Marii Skłodowskiej-Curie trzeba wiedzieć jak najwięcej. To nasza duma jest. I nie tylko dlatego, że była prekursorką nowej gałęzi chemii – radiochemii, nie tylko dlatego, że opracowała teorię promieniotwórczości i technik rozdzielania izotopów promieniotwórczych oraz odkryła dwa nowe pierwiastki – rad i polon. Nawet nie dlatego, że z jej inicjatywy prowadzono pierwsze badania nad leczeniem raka za pomocą promieniotwórczości.
Warto obejrzeć ten film dlatego, że Maria Skłodowska-Curie wyprzedzała nie tylko swoją, ale i kilka następnych epok. Przekonała świat, że kobiety nie tylko czują, ale też myślą. I mogą w tym być niezrównane.