Mariam Al Hasan: Uciekłam z Syrii do Białegostoku

Julia Szypulska
Mariam Al Hasan udziela korepetycji z jęz. arabskiego. - Po pięciu zajęciach ze mną uczniowie już piszą po arabsku - śmieje się
Mariam Al Hasan udziela korepetycji z jęz. arabskiego. - Po pięciu zajęciach ze mną uczniowie już piszą po arabsku - śmieje się Wojciech Wojtkielewicz
Chciałabym kiedyś odzyskać swoje rodzinne zdjęcia mówi Mariam Al Hasan, Syryjka mieszkająca od czterech lat w Białymstoku

Jesteś bardzo młoda. Ile masz lat?

23 i pół

I z tego już cztery lata spędziłaś w Polsce?

No tak.

Jak trafiłaś do Białegostoku?

Mam wujka, który od 25 lat mieszka w regionie. Studiował tutaj medycynę i jest lekarzem. Było mi więc łatwiej zdobyć wizę na jego zaproszenie.

Dobrze się u nas czujesz?

Tak, bardzo dobrze. Choć po ukończeniu studiów chciałabym wyjechać do Warszawy. Studiuję filologię francuską z angielskim - profil tłumaczeniowy. Lubię tłumaczyć i uczyć języków, myślę, że to jest moja przyszłość.

Przez chwilę pomyślałam, że studiujesz medycynę tak, jak twój wujek.

Nie, choć i on, i mój ojciec bardzo chcieli.

Gdzie jest teraz twoja rodzina, nadal w Syrii?

Nie, oni też wyjechali, ale do Szwecji. Był taki plan żebym do nich dołączyła, ale stwierdziłam, że tutaj będzie mi lepiej. Chciałam być sama. Kiedy przyjechałam tu mając 19 lat spodobało mi się takie dorosłe życie, że wszystko robię sama. A z rodzicami jest inaczej.

A w Syrii gdzie mieszkaliście?

W Damaszku. Spędziłam tam całe życie. Wyjechaliśmy kiedy wybuchła wojna. Wprawdzie nie ma tam takiej wojny jak np. w Aleppo, ale jest tam niebezpiecznie, w każdej chwili może dojść do zamachu. Damaszek to piękne, stare miasto. Najstarsze na świecie. I mam nadzieję, że takie pozostanie, że nie zostanie zniszczone.

Ciężko było zostawić rodzinne miasto, w którym spędziłaś większą część życia.

Tak, bardzo. Jedną rzecz, którą chciałabym stamtąd zabrać, to swoje zdjęcia. Szkoda mi ich. Teraz w naszym domu ktoś mieszka, nie wiem kto to jest. Mieliśmy tysiące zdjęć - kiedy byłam mała, zdjęcia z moimi braćmi. Bardzo mi ich brakuje, chciałabym móc kiedyś po nie wrócić. Cały czas sprawdzam ile kosztuje bilet do Syrii. Niestety, nie mogę tam pojechać. Mam status uchodźcy. Gdybym wyjechała, nie mogłabym tutaj wrócić. Za rok może będę miała kartę pobytu, a z czasem obywatelstwo polskie, czego bym bardzo chciała.

I wtedy będziesz mogła pojechać do Syrii?

Albo chociaż do Jordanii, gdzie są tysiące uchodźców z Syrii. Chciałabym się przydać, jakoś pomoc tym ludziom. Dlatego zaangażowałam się w akcję „Zszyjmy marzenia”, którą prowadzi Fundacja Dialog. Jest ona skierowana do uchodźczyń z Syrii przebywających w Jordanii. Pojechać tam na razie nie mogę, ale może chociaż pomogę w tłumaczeniach. Z moich znajomych nikt w Syrii nie został. Wszyscy wyjechali. Chociaż do Polski akurat tylko ja.

Jakie jeszcze masz dobre wspomnienia z Damaszku?

Na przykład szkołę. Jak tam chodzę, rozmawiam z kolegami, potem wracam do domu i odrabiam lekcje. Jak mama na mnie krzyczy. Takie normalne sprawy, np. problemy z braćmi.

Ilu masz braci?

Trzech. Ja jestem najstarsza.

Utrzymujecie kontakt?

Tak, oczywiście. Mama nawet wie, co jem, bo jej zawsze robię zdjęcie potrawy i wysyłam.

Co ci się najbardziej spodobało w Białymstoku? Jest znacznie mniejszym miastem od Damaszku.

Myślę, że po prostu było czymś innym, czymś z czym dotąd nie miałam do czynienia. Spodobało mi się też, że ludzie proszą mnie o pomoc w tłumaczeniach, że udzielam wywiadów do gazety. Czuję, że coś robię, że w moim życiu coś się fajnego dzieje. Lubię być aktywna.

Wspomniałaś, że po studiach chciałabyś wyjechać do Warszawy. Co tam będziesz robić?

Chciałabym studiować arabistykę, żeby być profesjonalną nauczycielką jęz. arabskiego. Tutaj udzielam korepetycji Polakom i bardzo to lubię. Uczę arabskiego standardowego, który jest trudniejszy i dialektu syryjskiego, gdzie jest mniej zasad. I niektórzy moi uczniowie już trochę rozmawiają po arabsku.

Zszyjmy marzenia Akcję prowadzi Fundacja Dialog z Białegostoku. Trwa zbiórka pieniędzy na pomoc dla uchodźczyń z Syrii przebywających w Jordanii. Potrzeba 50 tys. zł. Za te pieniądze fundacja kupi 12 maszyn do szycia i przeprowadzi kursy krawieckie. Tak, aby uczestniczki, które są samotnymi matkami, mogły utrzymać siebie i dzieci. W Jordanii pracy dla uchodźców nie ma. Chętni mogą wpłacić pieniądze na nr konta: 25 1500 1344 1213 4008 2641 0000 z dopiskiem: pomoc uchodźcom syryjskim.

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet