Martyna Wojciechowska buduje hospicjum dla dzieci w Tychach

Jolanta Pierończyk
Gala zakończenia pierwszego etapu budowy hospicjum dla dzieci w Tychach
Gala zakończenia pierwszego etapu budowy hospicjum dla dzieci w Tychach Jolanta Pierończyk
Martyna Wojciechowska zaangażowała się w budowę Świetlikowa w Tychach, czyli Centrum Opieki Dziennej dla Nieuleczalnie Chorych Dzieci. Pierwsza część budowy zakończona. Mali pacjenci już z tego hospicjum korzystają. Teraz czas uregulować należności. Podczas koncertu dla sponsorów i przyjaciół, który zagrał zespół Cree, Martyna Wojciechowska ofiarowała 24 tys. zł. Dlaczego?

Świetlikowo w Tychach-Urbanowicach już działa. W niespełna pięć miesięcy udało się doprowadzić do otwarcia Centrum Opieki Dziennej dla Nieuleczalnie Chorych Dzieci wraz z ogrodem sensorycznym. Jest to pierwszy etap tej inwestycji, który oszacowany został na milion złotych. - W materiałach budowlanych i darowiznach pieniężnych dostaliśmy 360 tys. zł – powiedziała Natasza Godlewska, prezes Śląskiego Hospicjum dla Dzieci w Tychach, podczas wtorkowego koncertu dla sponsorów i przyjaciół tej budowy.
- A zatem brakuje nam 640 tys. zł – stwierdziła krótko Martyna Wojciechowska, która mocno zaangażowała się w pomoc.
Dlaczego?
- Jestem dumną mamą wspaniałej 9-letniej Marysi. Właśnie dlatego, że jest zdrową, wspaniale rozwijającą się dziewczynką, postanowiłam wesprzeć ideę taką jak hospicjum dla dzieci przewlekle chorych, które mają inne szanse i inne możliwości niż moje dziecko – powiedziała, dodając, że właśnie dlatego postawiła sobie za cel „odczarowanie w mediach tego, co kryje się za słowem hospicjum”. - Bo to jest słowo, które jest trochę jak piętno. Kiedy zaczynałam o tym mówić, to słyszałam, że to trudny temat. Tak, to jest trudny temat. To jest takie przedsięwzięcie, które nie gwarantuje pełnego sukcesu, a wszyscy chcą brać udział w takich historiach, gdzie jest happy end. A tu może być bardzo różnie. Ale właśnie dlatego chcę, żeby wszyscy usłyszeli, że hospicjum to życie. Że Świetlikowo to życie i że to jest miejsce pełne energii i uśmiechu – mówiła podczas tego wtorkowego wieczoru w Teatrze Małym.

A do rodziców chorych dzieci powiedziała: Jesteście moimi bohaterami. Gdy mi czasem w życiu ciężko, to sobie przypominam, jakie trudy wy znosicie na co dzień.

A potem było już tylko o pieniądzach. - Brakuje nam 640 tys. zł, a 10 proc. tej kwoty to 64 tys. zł. Dobrze byłoby choć takimi 10 proc. zamknąć dzisiejszy dzień. Od sponsorów dostaliśmy dziś 40 tys., więc brakuje 24 tys. zł. To ja te 24 tys. zł daję od siebie, z własnej kieszeni - powiedziała.
Po przerwie, podczas której można było nabyć kalendarz ze zdjęciami m.in. Wielickiego, Golców, Anny Guzik czy Martyny Wojciechowskiej na budowie Świetlikowa, kwota ta wzrosła o 13 tys. zł. Na chętnych czeka jeszcze ok. 2000 egzemplarzy, po 100 zł każdy.

Inicjatorem hospicjum dla dzieci jest prof. Janusz Świetliński, neonatolog i pediatra. Pomysł zrodził się ze smutnego faktu, że nie wszystkim dzieciom można pomóc, nie wszystkie da się do końca wyleczyć.
- Takich, dla których nic więcej nie mogliśmy zrobić było w mojej praktyce 45 proc. Żegnaliśmy się z tymi dziećmi, wypisywaliśmy do domu - mówił lekarz podczas świętowania zakończenia pierwszego etapu budowy. - W 2008 r. znaleźliśmy informację, że w województwie śląskim jest najmniej możliwości opieki nad dziećmi przewlekle chorymi. W 2009 powstała Fundacja Śląskie Domowe Hospicjum dla Dzieci, którego logo przedstawia wieżę górniczą przytulającą dziecko. W tej chwili jest to największe tego typu hospicjum domowe dla dzieci w Polsce. Pod opieką ma 40 małych pacjentów z całego województwa śląskiego.

Wiadomo jednak, że opieka nad przewlekle chorym dzieckiem jest wyczerpująca, nierzadko wiąże się z rezygnacją z pracy i innego funkcjonowania w społeczeństwie, a nawet z rezygnacją z powiększenia rodziny. Stąd pomysł na budowę ośrodka, gdzie takie dzieci miałyby odpowiednią opiekę na czas, gdy ich rodzice będą się zajmować swoimi sprawami.

- _Pomysł tego typu pomocy jest pomysłem skandynawskim. Pomysł jest taki, że nie mówimy o hospicjum rozumianym jako miejsce smutku, powagi i cierpienia. Mówimy o miejscu, gdzie tworzymy dzieciom namiastkę przedszkola, gdzie są otoczone światłem, nadzieją, miłością, różnego typu zajęciami, pięknym ogrodem. .
Oferujemy ich rodzicom, że przyjedziemy po te dzieci rano (o piątej, o szóstej...) i odwieziemy po południu.Ale o jeszcze nie wszystko. Bo przedszkole funkcjonuje tylko w ciągu dnia. Potrzebna jest część sanatoryjna, gdzie będzie można zostawić dziecko na tydzień, dwa, może dłużej. To dopiero przed nam_i- mówił prof. Janusz Świetliński.

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

t
toefl
dzieci też chorowały i umierały . Zapewne także i na raka . Jakoś trzeba sobie z tym poradzić sobie . Kiedy w rodzinie było 5 - 8 dzieci , to zawsze któreś umarło . Na pewno był to i wtedy dramat ale trzeba było myśleć o pozostałych
Wróć na stronakobiet.pl Strona Kobiet